czwartek, 1 sierpnia 2013

Until Death Do Us Part..._19

Kubek pełen gorącej herbaty powoli rozgrzewał jej blade dłonie. Siedziała na dywanie przykryta jednym z koców znalezionych w szafie, z Michaelem u boku, gdy zaczęła mu się przyglądać, starając się przy tym nie zdradzić. Złocisty blask tańczących w kominku płomieni padał na jego łagodną twarz,a kąciki ust nieznacznie się unosiły, gdy tak zapamiętale wpatrywał się w sam środek paleniska. Zobaczyła odbijające się w jego dużych oczach skaczące iskierki przypominające małe fajerwerki. Jej spojrzenie przykuło jego uwagę, więc powoli odwrócił się w jej stronę i obdarzył jednym ze swoich najmilszych uśmiechów. Ona tylko odwzajemniła go nieśmiało.
- Hej... nie wyglądasz najlepiej... - zauważył niefortunnie, by następnie nerwowo próbować się zrehabilitować. - Miałem na myśli..., że jesteś bardzo blada.
- Jest mi tylko trochę zimno, to wszystko.
Starała się ukryć następujące po sobie coraz częściej dreszcze, które dawały o sobie znać pomimo żaru w palenisku. Michael wstał i dokładniej okrył ją kocem, a później zajął miejsce u jej nóg. Ostrożnie ujął jedną z jej skostniałych z zimna stóp i powoli zaczął masować.
- Nie musisz... naprawdę... - powiedziała cicho, jakby próbując przekonać samą siebie.
- Cii... Jesteś moim gościem, więc muszę zadbać o to,by niczego ci nie zabrakło.
Pozornie niechętnie, pozwoliła mu kontynuować. Nigdy wcześniej nikt tak się o nią nie troszczył, dlatego nauczyła się żyć samotnie. Ojciec zmarł, gdy była jeszcze mała, a matka, chociaż obecna, nie odegrała kluczowej roli w jej życiu. Kiedy wreszcie na jej drodze stanął Danny, świat zdawał się stanąć na głowie. Szarmancki, elokwentny, przystojny... Potem ślub, dwójka dzieci i, zżerająca miłość, rutyna.
- A tobie czego brakuje, Michael?
- Byłbym wielce usatysfakcjonowany, mogąc się do pani przytulić, panno Presley - odpowiedział, zadziornie poruszając brwiami.
Chciała mu przypomnieć, że nie jest już panną, a PANIĄ, jednak w tamtym momencie, naumyślnie, sama o tym zapomniała. Zbliżyła się do niego i objęła jego szyję ramionami. On ulokował swoje duże ręce na jej talii uśmiechając się błogo. Ciepło płynące z ich ciał pulsowało wśród wychłodzonych ścian domu. Wdychał miętową woń jej perfum z nutką trawy cytrynowej, która obezwładniała jego zmysły. Czuł jej miękkie dłonie zatapiające się w burzy czarnych loków. Myślał o rysującym się delikatnie biuście, który, ukryty pod kremowobiałym swetrem przylgnął do jego klatki. Widział śmiejące się oczy, jakby kuszące go do podjęcia niewypowiedzianego głośno wyzwania. Trudno mu było wytrzymać żar, który żywym ogniem trawił jego pokryte samotnością, niczym kurzem, usta. Odszukał swoimi, jej malinowych warg i zapamiętał się w nich bezpowrotnie. Palcami delikatnie uniósł jej brodę, by lepiej widzieć jej piękną twarz. Nie dostrzegł na niej sprzeciwu, ani nawet zakłopotania. Objął dziewczynę silnymi ramionami i zaniósł do sypiali, a jeśliby wtedy przyjrzeć im się dokładnie, można by dostrzec namacalną niemal, skrywaną ,głęboko na dnie duszy każdego z nich, miłość...




1 komentarz:

  1. Zimno w sierpniu ? Jak kto woli ;-)Ale to jest dużo bardziej logiczne, od tego co przeczytałam kiedyś na innym blogu: "... a w ręce trzymała kubek z gorącą cieczą..." - czyż nie lepiej byłoby powtótzyć po raz drugi słowo herbata ? hahah xd

    OdpowiedzUsuń