niedziela, 9 września 2012

Breaking News_1


- "Madonna i Jackson - królewska para." Ale my nie jesteśmy razem...
- Nie przejmuj się tym tak. Przecież to tylko głupia gazeta, zwykły szmatławiec.
- Jak mam się tym nie przejmować Janet? Oni piszą kompletne bzdury! To, że pojawiłem się z nią na kilku imprezach, bo mnie o to poprosiła, musi od razu oznaczać, że jesteśmy parą? To nie prawda!
- Wiem Michael... to są zwykłe hieny. Tworzą plotki wyssane z palca. Dla nich liczy się tylko sensacja... Nie obchodzą ich uczucia innych...
- Ale dlaczego akurat ja? Dlaczego na mnie się uwzięli?
- Jesteś artystą wszech czasów, królem popu. Wiedzą, że cokolwiek by o tobie napisali świetnie się sprzeda. A im plotka będzie "gorętsza", tym ludzie chętniej będą jej słuchać. Oni nie rozumieją, że śpiewasz, dajesz z siebie wszystko na scenie, robisz to dla fanów aby dać im radość... A to, że nie masz żadnych konfliktów z prawem albo jakichś przelotnych romansów bardzo utrudnia im sprawę. Muszą się trochę natrudzić żeby wymyślić takie bzdety...
*
Był ciepły, letni wieczór. Wysokie, smukłe brzózki chwiały się pod wpływem wiatru. Jej stopy delikatnie pieściła chłodna  rosa. Leżała na wełnianym kocu upajając się wonią kwiatów wiśni. Patrzyła na czerwone słońce chowające się za horyzontem. Na całym niebie można było dostrzec zaledwie kilka mrugających gwiazd. Odpoczywała słuchając śpiewającego gdzieś w zaroślach skowronka. Rozmyślała... Nie chciała tu przyjeżdżać. Dopiero usilne prośby rodziców ją przekonały. Co niby miałaby robić na tej wyludnionej wsi? To, że się tu wychowała, nie musi oznaczać, że za tym tęskni... Wręcz przeciwnie. Od dzieciństwa marzyła o wyrwaniu się z tej dziury. O zabłyśnięciu w świecie. O sławie. Gdyby została tutaj, żadne z jej marzeń by się nie spełniło. Dlatego musiała wyjechać do Miasta Aniołów. Z perspektywy wiejskiego życia, tam wszystko zdawało się być takie cudowne, nieziemskie...inne. Wiedziała, że wyjeżdżając będzie miała czystą kartę. Nikt nie będzie o nic pytał. Tam liczył się tylko jej umiejętności. Mimo przeciętnych ocen w wiejskiej szkole średniej udało jej się zdać maturę i to całkiem nieźle. Z szerokimi perspektywami na bajeczne życie spakowała bagaż, wzięła wszystkie swoje oszczędności, pożegnała rodziców i pojechała na lotnisko. Z biletem "w jedną stronę" wsiadała do ogromnego samolotu. Wybrała miejsce przy oknie.  Po kilku minutach bezmyślnego gapienia się w niezbyt czystą szybę obok niej zjawił się młody mężczyzna. Zapytał, czy fotel obok jest wolny? Kiedy skinęła twierdząco głową, usiadł promiennie się uśmiechając. Miał kruczoczarne włosy łagodnie opadające na twarz o smukłych rysach. Wzrok przyciągała głęboka zieleń jego oczu. Na początku wymienili ze sobą tylko kilka zdań, jednak było widać wyraźnie iskrę porozumienia. Po kilkugodzinnej rozmowie na chyba wszystkie możliwe tematy, gdy podróż dobiegała końca, wymienili się numerami telefonów. Na lotnisku żegnali się z nadzieją na rychłe spotkanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz