- Carmen ... - usłyszała za sobą miękki, męski głos.
- Och, Will... co ty tu... też się dziś wymeldowujesz?
- Tak jakoś wyszło. Dokąd się wybierasz?
- Muszę się dostań na drugą stronę miasta...
- Podrzucić cię?
- Nie, dziękuję. Dam sobie radę...
- Jesteś mi to winna, za tą wczorajszą akcję na korytarzu... To jak? Wsiadasz? - uśmiechnął się promiennie.
- Jesteś niemożliwy...
Właśnie pojechał elegancki, czarny samochód. Will otworzył drzwi i gestem zaprosił dziewczynę do środka. Ona, oniemiała z wrażenia, wsiadła.
*
Zapukała do drzwi. Usłyszała brzdęk spadającego garnka i odgłos kroków. Po chwili otworzyła jej roztrzepana, ruda istota. Jej płomienne włosy starała się ujarzmić zielona chustka. Mokra bluzka z pacyfą przylegała do zgrabnego ciała. Luźne bojówki w kolorze khaki nie opadały wyłącznie dzięki czerwonemu paskowi. Okulary lekko przekrzywiły jej się na nosie.
- Hej Car! Jak tam? Wchodź. Czuj się jak u siebie.
Dziewczyna weszła nieśmiało do środka. Jej oczom ukazał się niewielki salon połączony z maleńką kuchnią. Wszędzie panował niesamowity bałagan.
- Tamte drzwi po lewo to łazienka. Tam po prawej, to pokój. Niestety będziesz musiała go dzielić ze mną. Nie bój się... Nie powiem, że nie gryzę, ale na razie nie wykryto u mnie wścieklizny - wyszczerzyła się.
- Ok... Coś jeszcze muszę wiedzieć? - zapytała udając obawę.
- Tak. Poza tym jestem seryjną zabójczynią, psychopatką i człowiekiem z niestwierdzonym ADHD. Ale ja też mam do ciebie kilka pytań. Zamierzasz w najbliższym czasie kogoś tu przyprowadzać? Chodzi mi o jakiegoś faceta. No chyba że jesteś lesbijką... Nic do nich nie mam, jakby co.
- Nie, nie jestem lesbijką - zaskoczyła ją bezpośredniość pytania - i nie planuję niczego takiego.
- Ale gdybyś jednak planowała, to komunikuj mi to wcześniej. Wtedy ulotnię się na noc, a ty będziesz miała wolną chatę. W zamian oczekuję tego samego. Pasuje?
- Zgoda. Jeszcze jakieś warunki?
- Tak poza tym to w tej lodówce rzadko kiedy coś jest... Jakbyś kiedyś wstawała wcześniej i chciałoby ci się przejść po jakieś bułki do sklepu, to nie pogardzę. I jeszcze jedno... palisz?
- No coś ty? W życiu...
- To dobrze... nienawidzę tego świństwa. Za alkoholem też nie przepadam... W takim razie witaj w domu.
- Dzięki.
Pociągnęła bagaż w stronę nowego pokoju. Widząc, że nie będzie w stanie przedrzeć się wraz z walizką przez stosy szpargałów leżących na ziemi, zostawiła ją na korytarzu. Uchyliła białe drzwi. Pierwszym co zobaczyła, było łóżko przykryte narzutą w paski. W kącie stał regał pełen książek. Okno zasłonięte było kremowymi zasłonkami. Na ścianie w kolorze poziomkowej czerwieni wisiał tylko plakat....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz