niedziela, 23 grudnia 2012

Ynitsed_9

- Proszę, obiecaj mi, że zabierzesz ze sobą Alyson...
- Niczego nie obiecuję. Będę u ciebie o 10:00.
- Czekam. Niech Bóg cię błogosławi.
*
Czy wszystko już przygotowane? Gdyby Maddie zabrała ze sobą małą, byłby w siódmym niebie. Zresztą ciekawe, czy jest podobna do matki? Kim jest ojciec? Mad niewiele o nim opowiadała. Napomknęła jedynie, że ma własną firmę marketingową, czy coś w tym rodzaju. Nie są szczęśliwi ze sobą? Gdy się kogoś kocha, chce się o nim mówić bez przerwy... Może po prostu się pokłócili, a on zaczyna popadać w paranoję. Pragnie tylko szczęścia swojej najlepszej przyjaciółki. Niczego więcej...
- Panie Jackson, przyjechała pani Rilley.
- Sama?
- Nie. Jest z nią jakaś mała dziewczynka.
Jego serce zabiło szybciej. Więc jednak pozna latorośl Madeline i jej męża. Zapiął ostatni guzik w czerwonej koszuli, przeczesał dłonią gęste loki i wyszedł na spotkanie długo oczekiwanym gościom.
*
Z golfowego wózka wysiadła najpierw jego przyjaciółka, ubrana tak, jak dawniej w niebieskie jeansy i zwiewną, białą bluzkę. Na nogach miała stare trampki, a miedziane loki zaplotła w luźny kok. Zza niej wychyliła się mała dziewczynka o złotych, prostych włosach sięgających dolnej części pleców. Była ubrana w jasnozieloną sukienkę z białą wstążką przewiązaną w pasie. Rozglądała się dookoła szmaragdowymi oczyma z otwartą buzią. Gdy jej wzrok wreszcie napotkał mężczyznę w czerwonej koszuli, ukryła się ponownie za matką.
- Al, nie wygłupiaj się... - zaśmiała się Maddie. - Witaj Applehead!
Objęła czule przyjaciela, zapominając się na moment w jego ramionach. To chyba przez te perfumy...
- Ślicznie wyglądasz. A ta młoda dama to pewnie Alyson... - wyciągnął swoją dużą dłoń do dziewczynki, by się przywitać. Uśmiechnął się przy tym ciepło i pogodnie. A wtedy stało się coś, czego nikt z obecnych z całą pewnością się nie spodziewał. Mała odwzajemniła uśmiech i z całej siły przytuliła zaskoczonego jej reakcją Michaela. Pogładził wtuloną w jego pierś istotkę po złotych włosach i spojrzał na jej matkę. Chwilę potem wszyscy razem szli już do jego domu trzymając się za ręce.
- Mamo - szepnęła Alyson, jednak na tyle głośno, że usłyszał ją również Mike - czy Piotruś mógłby pokazać nam Nibylandię?
Kobieta tylko uśmiechnęła się do córki i pogładziła jej mądrą główkę. Kiedy zerknęła na przyjaciela, zobaczyła, jak ukradkiem ociera płynącą po jego policzku, dużą łzę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz