niedziela, 1 września 2013

Until Death Do Us Part..._28

Szukał jej dosłownie wszędzie. Przeczesał cały parter i piętro, lecz nie było po niej nawet śladu. Zostało jeszcze tylko jedno miejsce, którego nie sprawdził, ale nie pozwalał mu na to jego honor i moralność. No bo jak mógł tak po prostu wtargnąć do damskiej toalety? Na samą myśl o popełnieniu tak bluźnierczego czynu, żołądek podchodził mu do gardła. Miał swoje zasady, których za żadną cenę nie chciał łamać. Ale, czy jeśli chodzi o miłość, to obowiązywały jakiekolwiek reguły? Czy dla szansy odzyskania Lisy nie powinien zdobyć się na każde poświęcenie? Zabłąkany w chaosie własnych myśli, gnany przez intuicję, niepostrzeżenie znalazł się w pomieszczeniu, którego tak się obawiał. Ściany wyłożone były kafelkami w kolorze bladego błękitu, a lustro wiszące na jednej z nich odbijało jego nieznaną postać. Z niepomierną ulgą stwierdził, że wszystkie kabiny, z wyjątkiem ostatniej, są puste. Przeczuwał, że właśnie za zamkniętymi drzwiami położonej najdalej toalety, ukrywa się kobieta. Jak tylko potrafił najciszej, podszedł do niej odezwał się łagodnie.
- Proszę cię, porozmawiajmy...
- Nie mamy o czym rozmawiać - powiedziała lodowatym głosem.
- Liso, proszę... Wysłuchaj mnie...
Odpowiedziała mu jedynie cisza. Nie zastanawiając się dłużej nad konsekwencjami swoich czynów, wszedł do sąsiedniej kabiny i, wspiąwszy się po sedesie, przedostał się do tej, w której zabarykadowała się dziewczyna. Potem, ograniczony niewielką przestrzenią, cofnął się odrobinę i spojrzał w jej szarozielone oczy. Widział, że się bała, lecz starała się pozostać nieugięta i szorstka. Jej dłoń przez przypadek dotknęła jego uda. Cofnęła ją, jakby się oparzyła,
- Przepraszam cię, Lise, że tak się zachowałem. Uwierz mi, kierowała mną wtedy jedynie troska o twoje dzieci... Co byłoby, gdyby dowiedziały się, że to przeze mnie ich rodzina się rozpada? Przepraszam, że nie pomyślałem wtedy o tym, co ty czujesz, a przecież to powinno być najważniejsze. Wreszcie przepraszam, że nie starczyło mi odwagi, by o ciebie walczyć... Jestem zwykłym tchórzem - dodał, odwracając od niej twarz.
- Czy to już wszystko?
- Tak. Jeśli nie chcesz mnie widzieć, to zrozumiem. Zaraz sobie pójdę...
- Byłabym wdzięczna, gdybyś wreszcie zostawił mnie w spokoju - odsunęła się od niego jak najdalej i zwróciła twarzą  w kierunku drzwi.
- Dobrze, już nie będę cię niepokoił. Chciałem ci jeszcze tylko powiedzieć, że...
Zawahał się. Jeśli już postanowiła, nie będzie więcej mieszał w jej życiu. Pozostawi niedopowiedzianym to, co do końca życia będzie trawiło jego serce. Tak będzie lepiej. Odsunął zasuwę i opuścił ciasne pomieszczenie po raz ostatni czując dotyk jej gładkiej skóry. Wyszedł, by zniknąć na zawsze...


1 komentarz:

  1. Ale jestem ciekawa co dalej ;) Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz cedek ;)

    OdpowiedzUsuń