- Proszę cię, porozmawiajmy...
- Nie mamy o czym rozmawiać - powiedziała lodowatym głosem.
- Liso, proszę... Wysłuchaj mnie...
Odpowiedziała mu jedynie cisza. Nie zastanawiając się dłużej nad konsekwencjami swoich czynów, wszedł do sąsiedniej kabiny i, wspiąwszy się po sedesie, przedostał się do tej, w której zabarykadowała się dziewczyna. Potem, ograniczony niewielką przestrzenią, cofnął się odrobinę i spojrzał w jej szarozielone oczy. Widział, że się bała, lecz starała się pozostać nieugięta i szorstka. Jej dłoń przez przypadek dotknęła jego uda. Cofnęła ją, jakby się oparzyła,
- Przepraszam cię, Lise, że tak się zachowałem. Uwierz mi, kierowała mną wtedy jedynie troska o twoje dzieci... Co byłoby, gdyby dowiedziały się, że to przeze mnie ich rodzina się rozpada? Przepraszam, że nie pomyślałem wtedy o tym, co ty czujesz, a przecież to powinno być najważniejsze. Wreszcie przepraszam, że nie starczyło mi odwagi, by o ciebie walczyć... Jestem zwykłym tchórzem - dodał, odwracając od niej twarz.
- Czy to już wszystko?
- Tak. Jeśli nie chcesz mnie widzieć, to zrozumiem. Zaraz sobie pójdę...
- Byłabym wdzięczna, gdybyś wreszcie zostawił mnie w spokoju - odsunęła się od niego jak najdalej i zwróciła twarzą w kierunku drzwi.
- Dobrze, już nie będę cię niepokoił. Chciałem ci jeszcze tylko powiedzieć, że...
Zawahał się. Jeśli już postanowiła, nie będzie więcej mieszał w jej życiu. Pozostawi niedopowiedzianym to, co do końca życia będzie trawiło jego serce. Tak będzie lepiej. Odsunął zasuwę i opuścił ciasne pomieszczenie po raz ostatni czując dotyk jej gładkiej skóry. Wyszedł, by zniknąć na zawsze...
Ale jestem ciekawa co dalej ;) Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz cedek ;)
OdpowiedzUsuń