poniedziałek, 7 października 2013

Nefrytowe Serce_6

Siedziała spokojnie, łokciem podpierając blady policzek. Deszcz spłukiwał kolory z zaokiennego świata, pozostawiając jedynie smutne odcienie szarości. Pojedyncze krople rysowały na szybie niewypowiedziane na głos pragnienia jej młodego serca. Czego więcej mogła oczekiwać od losu? Całe życie, które spędziła zamknięta w izbie dla kobiet, na piętrze przestronnego domu w Pekinie odbijało się echem na jej charakterze. Była ogromnie wdzięczna panu Jacksonowi za przyjęcie jej pod swój dach, mimo iż tak naprawdę była tu zbędna, jednak nie potrafiła mu podziękować. Zbyt bardzo obawiała się choćby przybywania w jego towarzystwie, gdyż od najmłodszych lat jedynym mężczyzną, z którym utrzymywała bliższy kontakt, był jej ojciec. Nie pozwalano, by, do momentu zaręczyn, zobaczył ją jakikolwiek chłopiec. Musiała być czysta i nieskalana niczyimi brudnymi myślami wchodząc do rodziny męża. Jej rodzice troskliwie i z determinacją tego pilnowali, dlatego tak niewiele wiedziała o relacjach damsko-męskich. Gdy nie szydełkowała lub nie haftowała, poświęcała się namiętnie czytaniu romansów. Przez nie zaczęła interesować się aspektem miłości dwojga ludzi, co w pewnym momencie doprowadziło ją do skrajnego załamania, z którym prze dłuższy czas nie potrafiła sobie poradzić. Jak to możliwe, że tęskniła za czymś, czego nigdy nie doświadczyła? Nie spotkała w swoim życiu nikogo, komu mogłaby oddać swoje serce, a mimo to miłość do tego "kogoś" zabijała ją każdego dnia. Między bladymi placami przewracała jedną z wielu leżących na rubinowym obrusie białych tabletek. Przyglądała jej się uważnie z każdej strony, a opuszkiem delikatnie pogładziła literę V wyrytą w jej gładkiej powierzchni. To przecież tylko ułamek sekundy i będzie po wszystkim. Nie zostawi listu, bo i tak nikt by go nie przeczytał. Byłoby to wręcz niedorzeczne zajmować swoim bliskim czas tak błahą sprawą... To nie będzie bolało. Po prostu zaśnie i już żadne zło tego świata ani niemoc jego mieszkańców więcej jej nie zbudzi. Skoro to było takie proste, to dlaczego nie potrafiła wykonać tego ostatecznego kroku? Drżącą dłonią ujęła szklankę wódki podkradzionej z barku gospodarza wczesnym rankiem, do której po chwili wrzuciła około 10 tabletek valium. Pozostało jej już tylko wypić zdrowie  domowników. Zdecydowanym ruchem przytknęła szklany brzeg do karminowych ust i przechyliła. Bezbarwna strużka trucizny spłynęła po jej podbródku... Otarła ją wierzchem gładkiej dłoni i ułożyła się na łóżku. Zamknęła powieki, by zasnąć snem nieprzerwanym...



7 komentarzy:

  1. Super, jestem ciekawa co będzie dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastic!!!! Ciekawa jestem co dalej ;) Pisz szybko kolejną część!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę mogła zasnąć! Mogłabyś jeszcze dziś dodać ciąg dalszy? Wierni fani pięknie prooooooooszą!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam <3 Czekam na kolejne cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i normalnie się w nim zakochałam <3 Piszesz cudownie i jestem pod wrażeniem ze względu na ilość Twoich pomysłów! Bite 2-3 godziny siedziałam przed laptopem i przeczytałam 3 Twoje pierwsze opowiadania oraz to najnowsze i nie mogę wyjść z podziwu! Też jestem ogromną fanką Michaela i ciągle utożsamiam się z bohaterkami Twoich opowiadań haha ;D Naprawdę, jak do tej pory żadne tego typu opowiadania nie wciągnęły mnie tak jak Twoje. Po prostu siedziałam i ani na moment nie mogłam się oderwać od ekranu komputera. Takie stany miewam tylko w przypadku czytania książek o Michaelu, zwłaszcza podczas pierwszego czytania Moonwalka haha <3 Dołączam do grona fanów Twojej twórczości ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "My life will never be the same
    ‘Cause girl, you came and changed
    The way I walk
    The way I talk"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham tę piosenkę, a jeszcze bardziej jej odtwórcę <3 Dlatego z taką przyjemnością czytam opowiadania na tym blogu! Jest niesamowity!

      Usuń