niedziela, 9 września 2012

Breaking News_15


Usłyszała szczęknięcie zamka w drzwiach. Podniosła się, żeby wyjrzeć, chociaż dobrze wiedziała, że tylko Carmen ma klucze.

- Car, jak się czujesz? Gdzieś ty się tak długo podziewała?
- Byłam w parku. Czuję się znacznie lepiej - na jej twarzy można było dostrzec cień uśmiechu. - Nie zgadniesz kogo spotkałam...
- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nie tego dupka!
- Mia...
- Przepraszam... Davida.
- Już lepiej. Nie, nie jego. Siedziałam sobie przy tym małym jeziorku, patrzę, a tu Will. Usiadł obok mnie i karmiliśmy razem kaczki.
- Fajnie... Tylko co to za Will?
- Mieszkał w "Hiltonie". Na pewno go widziałaś.
- A jak on wygląda?
- Jest dość wysoki, szczupły, ma jasną karnację i jasne blond włosy, gdzieś tak do ramion.
- Wiesz, nie kojarzę...
- I taki śmieszny wąsik.
- Dalej nie bardzo...
- I takie jasnoniebieskie oczy.
- Jejku, chyba coś mi świta... Te oczy są jak u lalki...
- Dokładnie tak! To ten!
- Widziałam go tylko raz, wtedy, kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy. Przyszedł parę minut po tym, jak wyszłaś i zamówił dokładnie to samo, co ty.
- Tak, wiem... - uśmiechnęła się, przypominając sobie pamiętną sytuację na korytarzu.
- Ale skąd ty go znasz?
- Wpadliśmy kiedyś na siebie...
- Powiem ci szczerze, to dość dziwny człowiek. Szarmancki i miły, ale bardzo dziwny. Może to przez te oczy...?
- Być może. Jest skryty, ale świetnie mi się z nim rozmawiało. 
- A masz na niego jakieś namiary?
Moment... Czy była na tyle głupia, żeby nie zapytać go o adres? Najwidoczniej. I co teraz? Nawet nie miała pojęcia, gdzie go szukać. Mia wyczuła, co oznacza jej milczenie.
- Rozumiem. Nie martw się. Skoro już los splótł wasze drogi, to jeszcze się zobaczycie.
- Jejku... Mia, przerażasz mnie tymi mowami w stylu wróżki...
- A tam, gadasz głupoty. Po prostu mówię jak jest. Tam, na Górze, ktoś ma już wszystko zaplanowane. I to lepiej niż nam się wydaje...
- Wiesz, może i masz rację. Muszę ci coś powiedzieć, a przypuszczam, że niekoniecznie ci się to spodoba...
- No mów.
- Nie będziemy już mieszkać same...
- No coś ty?! Sprowadzasz kogoś?! Mogłaś mnie chociaż zapytać...
- Ale to tak jakby nie jest moja decyzja...
- Jak to? Teraz już nic nie rozumiem.
- Jestem w ciąży.
Zrobiła wielkie oczy i otworzyła usta ze zdziwienia. Chyba nie wiedziała, co ma zrobić, bo tylko spojrzała na przyjaciółkę i mocno ją przytuliła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz