- Ojej, pamiętałaś?! Dziękuję...
Ucałowała ją serdecznie. Wzięła muffinkę w ręce i zaczęła ją dokładnie oglądać ze wszystkich stron.
- No oczywiście, że pamiętałam... Jak mogłabym zapomnieć... - przytaknęła przyjaciółce, nie mając pojęcia, o czym ona mówi.
- Od tak dawna nie dostałam nic na urodziny...
I nagle wszystko w głowie Carmen się rozjaśniło. Jak mogła zapomnieć o urodzinach swojej najlepszej przyjaciółki? Chyba czuwała nad nią opatrzność, gdy postanowiła kupić to głupie ciastko. Na całe szczęście... Ale to oznaczałoby, że będzie jej musiała przekazać złą wiadomość w taki dzień... Przecież nie mogła pozwolić na oszukiwanie najbliższej sobie osoby. A więc, ten wyjątkowy dzień będzie musiał zamienić się w koszmar... Ale jeszcze nie teraz. Teraz sprawi, że te 24 godziny uzna za najszczęśliwszą w swoim życiu.
- To jeszcze nie wszystko... Mam dla ciebie dobrą wiadomość...
- Jedziemy do Paryża?
- Skąd wiedziałaś?
- Powiedzmy, że mam szósty zmysł - uśmiechnęła się promiennie.
Nagle ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu. Carmen zerwała się, żeby odebrać. Podniosła słuchawkę.
- Słucham, tu Carmen Russo.
- Cześć Car, jak tam u ciebie? Jak się czujesz?
- Świetnie, dzięki. A ty?
- Nieźle, dziękuję. Chciałem zapytać, czy przypadkiem nie zmieniłyście zdania co do Paryża?
- A chciałbyś, żebyśmy zmieniły?
- Skądże znowu?! Wasza obecność będzie dla mnie przyjemną odmianą. Więc, skoro zgadzacie się tam jechać ze mną, to może spotkalibyśmy się, żeby ustalić szczegóły?
- Z przyjemnością. Powiedz tylko gdzie i kiedy.
- Może za godzinę w kawiarni przy P.Drive?
- Nam pasuje. To widzimy się na miejscu.
- Do zobaczenia.
Rozłączyła się. Wróciła do sypialni, gdzie, na kołdrze w niebieskie misie, siedziała Mia, pałaszując małą babeczkę. Pod nosem miała wąsy z malinowego kremu. Patrzyła pytająco na przyjaciółkę.
- Dzwonił Will. Chce się z nami spotkać, żeby dogadać szczegóły wyjazdu. Umówiłam nas za godzinę w kawiarni przy P.Drive.
- Tej "U Susie"? - zapytała, nie kryjąc podekscytowania.
- Tak, to ta sama. Więc pospiesz się, bo nie zdążymy.
Niczym nadpobudliwy królik wyskoczyła z łóżka i popędziła do łazienki. Pół godziny później były gotowe. Zamknęły mieszkanie i ruszyły na spotkanie z Willem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz