niedziela, 9 września 2012

Breaking News_25

- Gdzie ona się podziała? - szlochała, bezradnie wpatrując się w drzwi, z nadzieją, że za chwilę ujrzy w nich przyjaciółkę. - Wiedziałam, że nie powinniśmy jej o tym mówić.. To wszystko moja wina...
Pozwolił by wtuliła się w jego pierś. Troskliwie objął ją ramieniem, głaszcząc jej brunatne loki.
- To nie twoja wina... Jeżeli ktokolwiek tutaj jest winny, to wyłącznie Jake. Nie martw się, ona zaraz wróci...
- Ale już dawno powinna tutaj być. Nie powinnam była jej wypuszczać z domu w takim stanie... Jestem beznadziejna - zawodziła żałośnie, mocząc swoimi łzami jego błękitną koszulę.
- Nie jesteś beznadziejna. Jesteś najlepszą osobą jaką znam. Ty i Mia. Nigdy nie poznałem kogoś bardziej wyjątkowego od was... Mam wielkie szczęście... I wiesz co? Mam świetny pomysł. Ty zostaniesz tutaj, a ja przejdę się po okolicy i jej poszukam.
- Nie ma mowy! Idę z tobą.
- Nie możesz - powiedział, ocierając dłonią jej policzki. - Jesteś w ciąży, nie powinnaś chodzić o tej porze po mieście...
- Nie zostanę tutaj!
- A co, jeśli Mia wróci i nikogo nie zastanie? Jak wtedy wejdzie do mieszkania? Musisz tu zostać chociażby ze względu na klucze.
- Ale ja tu zwariuję, czekając...
- Obiecuję, dam ci znać, jak będę coś wiedział - przytulił ją mocno. - Spokojnie, przyprowadzę ci tu ją całą i zdrową...
Opuścił mieszkanie, zostawiając ją sam na sam z podłymi myślami i poczuciem winy. Co zrobiła Mia? Gdzie uciekła, kiedy dowiedziała się o zdradzie Jake'a? Czy jest bezpieczna? Te pytania nie dawały jej spokoju. Jak dawno temu wyszedł Will? Spojrzała na zegarek? Minęło dopiero pięć minut, a jej wydawało się, jakby to trwało wieczność. Drżącymi rękoma sięgnęła po gliniany kubek z herbatką ziołową, przygotowaną przez przyjaciela. Wypiła łyk... Po chwili, jakby wszystkie smutki odpłynęły gdzieś daleko... Wypiła jeszcze troszkę. Teraz już nie była w opustoszałym mieszkaniu. Była w ogromnej willi z ogrodem, parkiem, zoo i basenem. Była tam Mia, cała i zdrowa, były dzieci, Ally, Austin i Cameron. Była ciocia Sarah. Na kanapie siedzieli rodzice jej przyjaciółki, a jej brat malował obok jakieś nowe arcydzieło. Jej właśni rodzice rozczulali się nad małym niemowlęciem w różowym kocyku. Ona natomiast przygotowywała dla wszystkich kolację, gdy do salonu wszedł nagle Michael Jackson... Nieoczekiwanie, zaczął ściągać maskę i rockowe ciuchy. Pod nimi ukryta była postać Will'a, czule się do niej uśmiechającego. Kubek wyślizgnął jej się z dłoni i upadł na podłogę...

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz