środa, 19 września 2012

Breaking News_37

- Mia! Samochód jest już na dole!
- Ok, tylko jeszcze pożegnam się z Jamesem i możemy jechać.
Zapukała do pokoju nr 120 i wtargnęła do środka niczym burza, nie czekając na odpowiedź. Na środku pokoju stał muskularny, biały mężczyzna z czarną, mokrą czupryną. Jego jedyną, w tym momencie, garderobą był, zawinięty wokół bioder, biały ręcznik. Umięśnioną klatkę zdobiły niewytarte kropelki wody. Wyglądał niewiarygodnie seksownie! Nieskrępowana całą sytuacją Mia zamknęła za sobą drzwi i zbliżyła się do ukochanego.
- Przyszłam się pożegnać...
- A gdzie się wybierasz skarbie?
- Jedziemy spotkać się z Willem... To znaczy, z Michaelem.Car ma z nim przeprowadzić wywiad - zbliżyła swoje usta do jego.
- Jak to?! - zapytał zaskoczony, unikając pocałunku. - To ty wiesz o wszystkim?
- A dlaczego miałabym nie wiedzieć? Mnie tak łatwo nie da się oszukać. Naprawdę muszę już znikać, bo Carmen mnie zabije.
Przyciągnęła go lekko ku sobie, by skraść poprzednio odebrany pocałunek. Przez dłuższą chwilę tkwili tak bardzo blisko siebie, czując narastające pożądanie i krew uderzającą im do głów. Dziewczyna, zachowując resztki trzeźwości umysłu, wyrwała się z objęć Jamesa i wyszła z pokoju, posyłając mu buziaka.
*
- Witam panie Jackson - powiedziała, jak zwykle, chłodnym tonem, podając mu rękę.
- Dzień dobry.
Starał się, mimo jej oschłości, pokazać, że nie musi przy nim taka być. Uśmiechnął się, może tylko trochę zbyt nieśmiało.
- Cześć - szepnęła Mia, przechodząc obok.
Przypadkowo otarła się nieznacznie o niego, co wywołało nieoczekiwany dreszcz. Zaprowadził gości do uprzednio przygotowanego, specjalnie na to spotkanie, pokoju. Na środku stała czerwona, aksamitna kanapa, a vis a vis niej, wygody, bordowy fotel. Dziewczyny usiadły obok siebie, przyglądając się Michaelowi. Miał na sobie czerwoną koszulę i czarną, skórzaną kurtkę. Jego włosy były odgarnięte do tyłu, ale niektóre kręcone pasma okalały delikatną twarz. Czekoladowe oczy podkreślone czarną kredką patrzyły na nie z niepewnością. Nerwowo przygryzał wargi oczekując na pierwsze pytanie. Charakterystyczne pstryknięcie i wywiad rozpoczął się.
- Ostatnią naszą rozmowę zakończyliśmy na temacie operacji plastycznych. Chciałabym na moment znów przywołać ten wątek. Dlaczego akurat nos?
- Przeszedłem operację nosa po to, żeby móc łatwiej oddychać - zaczął spokojnie.
- Czy nie sądzi pan, że to trochę nie fair w stosunku do innych piosenkarzy. Bo przecież taka operacja pomaga także w śpiewaniu.
- Nie ma pani wrażenia, że to niedorzeczne? Mam mieć wyrzuty sumienia, z powodu poprawienia sobie kondycji zdrowotnej? Nonsens!
- Dobrze. Jak wiadomo powszechnie, sława, szczególnie tak ogromna, to ciężkie brzemię. Jak pan sobie z tym radzi?
- Nie jest lekko, ale kocham to, co robię. Czasem muszę się ukrywać, aby nie wzbudzać sensacji. Wtedy jest cudowne. Przykładowo moja ostatnia wizyta w Disneylandzie była w przebraniu. Nigdy lepiej się nie bawiłem.
- Chce pan powiedzieć, że nie lubi pan spotkań z fanami?
- Nie! Fani to najukochańsi ludzie we wszechświecie. Uwielbiam się  z nimi spotykać, rozmawiać... To nas do siebie zbliża. Traktuję ich jak rodzinę.
- To skąd te ucieczki, przebrania? Po co to wszystko?
- Mimo wszystko chciałbym czasami pójść na zakupy, czy do kina, jak normalny człowiek... Niestety jako Michael Jackson nigdy mi się to nie udaje. Gdy tylko ludzie dowiedzą się, że jestem gdzieś w pobliżu, zaraz robią z tego wielką aferę... Więc czasem muszę być kimś innym, by zaznać choć odrobinę wolności...
- Zmieniając temat, aby ostatecznie sprostować wszelkie plotki z tym związane. Nie jest pan w związku z Madonną?
- Nie.
- Więc jest pan samotny?
- Nie jestem z nikim związany - nerwowo przygryzł wargę.
- Co nie znaczy, że nie ma pan nikogo na oku. Kim ona jest?
Michael popatrzył nieśmiało na Mię, by chwilę późnij spłonąć rumieńcem i wyszeptać do Carmen.
- Nie mam prawa ujawniać żadnych danych, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy...
- Dobrze, wydaje mi się, że ten materiał nam wystarczy. Dziękuję za umożliwienie nam przeprowadzenia tego wywiadu. Artykuł zostanie opublikowany w naszej gazecie jeszcze w tym miesiącu.
- To ja dziękuję. Było mi bardzo miło panie poznać - uśmiechnął się zawstydzony.
Powtórnie uścisnął dłonie obu dziewczynom. Gdy żegnał się z Mią, ta szepnęła mu do ucha:
- Musisz koniecznie powiedzieć mi, kim jest ta szczęściara. Wpadnę do ciebie wieczorem.
Stał zdezorientowany, zdobywając się jedynie na odprowadzenie ich wzrokiem do drzwi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz