- Michael, proszę, powiedz dokąd jedziemy...
- Nie mogę. To niespodzianka, a wiem jak bardzo je lubisz.
- A ja wiem gdzie jedziemy! - krzyknął chłopiec.
- Ciii.... to tajemnica - zganiła go siostra.
- Proszę, powiedzcie mi.
- Nie ma mowy Królewno. Dowiesz się w swoim czasie - powiedział przekornie.
- Pff...
Julia zmarszczyła nos. Udawała, że się obraziła. Bardzo ją taką lubił. Taką naburmuszoną... Złapał ją za rękę.
- Już jesteśmy. Panie przodem.
Lecz nim zdążyły się ruszyć, wyskoczył z samochodu i otworzył im drzwi. Obok niego zaraz pojawił się Prince. Każdy z nich wziął swoją towarzyszkę pod rękę i podeszli do ogrodzenia. Mike nacisnął guzik domofonu,
- Michael Jackson - tylko tyle usłyszała Julia.
Brama bardzo powoli się otworzyła. Podeszli po werandę ślicznego, dużego domu. Kiedy drzwi się otworzyły, wyłoniła się z nich niska kobietka o burzy czarnych włosów. Objęła czule mężczyznę i dzieci.
- Liz, muszę ci kogoś przedstawić. To jest moja... - tu się zawahał - przyjaciółka Julia Weeks.
- Witaj kochana. Jestem Elizabeth, ale mów mi Liz. - Tu już do Mike'a - Och Michael... ona jest przeurocza. Zapraszam do środka.
Gry znaleźli się w salonie Elizabeth od razu zaczęła wypytywać Julię o to kim jest. Gdzie się poznali? Jak długo się znają? I mimo tej dociekliwości była cudowną kobietą. Dziewczyna momentalnie poznała w niej pokrewną duszę. Zostały przyjaciółkami. Rozmawiali sobie w bardzo przyjaznej atmosferze. A czas nieubłaganie mijał.
- Przepraszam Liz, ale musimy już wracać. Dzieciaki są już zmęczone. Obiecuję, że wpadniemy niedługo.
- No dobrze Michaelku. Niech będzie. Ale koniecznie weź ze sobą tę uroczą, młodą damę.
- Dziękuję Liz - powiedziała Julia.
- Do zobaczenia.
I już wracali limuzyną do bajecznego Neverlandu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz