- Obiecała, że dzisiaj wpadnie kwiatuszku...
- Tatusiu, pójdziemy na basen? - do rozmowy włączył się Prince.
- Przebierajcie się w kostiumy6 kąpielowe...
Dzieci, uradowane, pobiegły na gorę aby się przebrać. On także poszedł do sypialni. Tylko gdzie podziały się te spodenki?! Piętnaście minut później wszyscy byli gotowi. Z ręcznikami zawieszonymi na ramionach pobiegli w stronę dużego basenu. Michael chcąc rozbawić dzieci, wszedł po drabince na najwyższą trampolinę i zaczął na niej tańczyć. Zza krzaków wyłoniła się Julia. Pokazała dzieciom, żeby były cicho. Powoli wdrapała się za Mike'iem. Kiedy stał zwrócony przodem do końca deski, dziewczyna popchnęła go. Jeszcze chwilę próbował utrzymać równowagę, a później krzycząc i śmiejąc się naprzemiennie, wpadł do wody. Julia, nie mogąc powstrzymać śmiechu, zeszła na dół.
- Uduszę cię Królewno! Chodź tu! Już ja ci dam!
- Nie ma mowy!
Dzieci pękały ze śmiechu. Michael wyszedł z wody. Widziała jego mokre, półnagie ciało. Wyglądał bardzo apetycznie. Zaraz, zaraz...pamiętaj, to tylko przyjaciel. Nagle złapał ją wpół i wepchnął do basenu, lecz wskoczył do niego zaraz za nią. Zaczęła na niego krzyczeć. Jak mógł wrzucić ją do wody w ciuchach?! Za chwilę jednak złość zastąpiła wesoła zabawa. Chlapali na siebie wodą i grali w wodnego berka. Jak dzieci... Niespodziewanie Mike wziął ją na ręce i posadził na brzegu basenu. Potem sam z niego wyszedł i ponownie ją podniósł.
- Idziemy cię przebrać Królewno.
Dzieci w podskokach szły za ojcem niosącym na rękach ich ciocię. Kiedy dotarli do domu, z kuchni wyłoniła się Nana.
- Dobry wieczór. A dlaczego panienka jest cała mokra? - zapytała zaskoczona.
- Niech pani spyta Michaelka - powiedziała i zaczęła się śmiać.
Mężczyzna postawił ją na podłodze. Całą czwórka ociekała wodą.
- Zmykajcie mi stąd, bo wszystko zaraz będzie mokre. Idźcie się szybko przebrać.
Mike zabrał dzieci do ich pokoiku aby pomóc im się wysuszyć. Tym samym udostępnił swoją łazienkę Julii. Kiedy dziewczyna do niej weszła, poczuła słodki zapach lawendy. Zdjęła z siebie przemoczone ubrania i weszła pod prysznic. Rozgrzała się. Na wieszaku wisiał ciepły szlafrok Michaela. Już tyle razy miałą go na sobie. Założyła go na ramiona. Poczuła jak otula ją mocniejszy zapach lawendy, lecz tym razem jakby z nutką pomarańczy. Zawinęła się nim szczelnie. Mokre ciuchy powiesiła na kaloryferze. Zeszła na dół. W kuchni siedziały dzieci, przebranie już w suche ubranka. Jego jeszcze nie było. Ulokowała się obok maluchów. Nana podała całej trójce kubki z gorącym kakao. Po schodach właśnie schodził Michael. Założył luźną, śnieżnobiałą koszulę i czarne spodnie. Miał jeszcze wilgotne włosy, które nie związane gumką, uroczo się kręciły. Wyglądał zabójczo. Julia poczuła, że jej serce przyspieszyło. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Dla wspólnego dobra postanowiła stłumić to uczucie. Usiadł obok nich.
- Gwiazdy, kolacja już zjedzona?
- Tak tatusiu - odpowiedział Prince.
- To chodźcie, bo już jest późno. Opowiem wam bajkę na dobranoc i grzecznie położycie się spać...ok?
- Umowa stoi... Ale może iść z nami ciocia Julia? - zapytała Paris robiąc słodką minkę.
- Jeśli tylko ma ochotę...
- Z przyjemnością.
Dopili kakao i powędrowali na górę. Dziewczynka odciągnęła Julię na bok tak aby ani ojciec, ani brat nie widzieli co chce jej pokazać. Wyciągnęła nieśmiało rączkę, w której trzymała jakąś kartkę. Dziewczyna bez słowa wzięła ją. Była złożona na pół. Domyśliła się, że ma ją otworzyć na osobności. Schowała więc kartkę do kieszeni i zaniosła małą do jej różowego łóżeczka. To samo uczynił Mike układając do dnu zmęczonego Prince'a. Usiedli obok siebie. Razem czytali dzieciom bajkę o pięknej księżniczce i odważnym księciu, którzy bardzo się kochali. Jednak na przeszkodzie tej miłości stała ich nieśmiałość i niezdecydowanie, ale przede wszystkim zła czarownica. Mimo tego książę w końcu wyznał księżniczce miłość. Wiedźma, gdy to usłyszała, rozpadła się na malutkie kawałeczki ze złości. Książęca para żyła razem długo i szczęśliwie. Kiedy skończyli, maluchy słodko spały. Okryli ich troskliwie kołdrami. Dali buziaki na dobranoc. Wychodząc, zostawili zapaloną małą lampkę. Dzieci wierzyły, że przegania ona złe potwory...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz