niedziela, 9 września 2012

For your smile_27

Obudził się bardzo wcześnie. Musiał załatwić jeszcze parę spraw przed spotkaniem z Julią. Założył biały T-shirt i luźne jeansy. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Włosy potraktował prostownicą i związał w kucyk. Wciągnął czarną, skórzaną kurtkę na ramiona. Był gotowy do wyjścia. Trzeba przyznać, że ten kamuflaż był całkiem niezły. Wsiadł do srebrnej Hondy Civic i odjechał. Piętnaście minut później parkował już przed jednym z centrów handlowych. Ruszył na zakupy. Najważniejszy z nich postanowił zostawić na koniec. Najpierw wszedł do sklepu z garniturami. Przymierzył chyba 50 kompletów zanim znalazł ten odpowiedni. Był biały. Dobrał do niego czarną koszulę i biały krawat. Gdy płacił, ekspedientka tak dziwnie mu się przyglądała... Może zdradził go ten jego chód? Możliwe... Jednak kobietka nie wszczęła pogoni za jego autografem. Spokojny, ruszył dalej. Wstąpił do kwiaciarni. Zamówił na godzinę 17:00 bukiet ze 100 różowych tulipanów. Kurier zwątpił przy zapisywaniu adresu, na który miał przywieźć kwiaty. Mike, rozbawiony zakłopotaniem mężczyzny, wyszedł ze sklepu.Przyszedł czas na punkt kulminacyjny tego zakupowego szaleństwa. Stanął przed drzwiami ogromnego sklepu. Wziął głęboki oddech wszedł do środka. Przy ladzie stała młoda ekspedientka. Powitała go miłym uśmiechem i uprzejmie zapytała:
- Dzień dobry! W czym mogę Panu pomóc? 
- Dzień dobry... ja chciałbym kupić... ekhmm... pierścionek.... - odpowiedział zmieszany.
- Jakaś specjalna okazja, czy drobny upominek?
- Okazja... - powiedział wciąż speszony.
- Ma Pan coś konkretnego na oku?
- Nie bardzo...
- Pomogę Panu - wyjęła spod lady małą wystawę pierścionków. Michael patrzył na nie z błyskiem w oczach. - Może któryś z tych?
- Hmm... nie jestem do końca przekonany. To musi mnie uderzyć, tak "Bum!" Rozumie mnie Pani?
- Wydaje mi się, że tak... - zastanawiała się nad czymś.
On przyglądał się tym wszystkim cudeńkom. Były większe i mniejsze, ale żaden go nie zachwycił. Nie krzyczał "Weź mnie!"... Po chwili zadumy odezwała się młoda sprzedawczyni:
- Sądzę, że mam dla Pana coś odpowiedniego...
Wyszła na moment na zaplecze. On w tym czasie, jak dziecko, przykleił się nosem do szybki oglądając błyskotki. Kiedy usłyszał dźwięk naciskanej klamki, odskoczył energicznie od wystawy. Na jego szczęście kobieta tego nie zauważyła. Wróciła z małym, czerwonym pudełeczkiem w dłoni. Podała mu je. Jego oczom ukazał się niewielki, srebrny krążek z diamentem w kształcie serca. Oniemiał z zachwytu.
- Jest na świecie tylko jeden taki pierścionek. Był robiony na specjalne zamówienie Lady Diany... Jednak nie zdążyła go odebrać, a rodzina, przez to całe zamieszanie, zupełnie o nim zapomniała...
- Jest... idealny...
- Wiedziałam, że się Panu spodoba - uśmiechnęła się szczerze. - Zapakować?
- Poproszę.
- A mógłby mi Pan odpowiedzieć na jedno pytanie?
- Oczywiście.
- Czy Pan to Michael Jackson?
- Ciiii... - przyłożył palec do ust.
Położył pieniądze na ladzie, zabrał pudełeczko i szybko wyszedł niezdemaskowany przez nikogo... 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz