niedziela, 9 września 2012

For your smile_34

Obudził się w swojej dawnej sypialni. Dziwiło go to, że tak naprawdę, prawie nic się nie zmieniło... Te same plakaty na ścianach, te same książki na półkach, to samo zdjęcie, przy tej samej lampce nocnej. Zdjęcie przedstawiające jego rodzinę... Był Jackie, obok niego stała La Toya. Następnie można było dostrzec Jermaine'a doprawiającego różki swojemu bratu Randy'emu. Potem widać Tito i Marlona przytulających się do Rebbie. W rogu zdjęcia stoją Joe i jego żona Katherine. Na dole fotografii kucają Michael i Janet. Na twarzach wszystkich maluje się uśmiech. Wszystkich z wyjątkiem ojca. On, jak zwykle, zachowuje pokerową twarz. Jakoś tak nie pasuje do pozostałych... Nic się nie zmieniło. Dorośli tylko, dojrzeli do pewnych decyzji. Może pomijając Jan... Ona zawsze pozostanie tą słodką, roztrzepaną Janet. Jego ukochaną siostrzyczką. Nie pomyślcie teraz, że nie kochał reszty swojego rodzeństwa. Kochał ich z całego serca, jednak to z najmłodszą z Jacksonów łączyła go nierozerwalna więź. Byli do siebie podobni chyba od zawsze...Lubili te same rzeczy, słuchali podobnej muzyki. Oboje lubili Disney'a, sztukę i zabawę. On uwielbiał płatać jej różne figle. Najlepszym przykładem takich żartów jest sytuacja mająca miejsce w ostatnie Święta Bożego Narodzenia. Janet zawsze, jako najmłodsza, miała za zadanie ubrać choinkę. Nigdy jakoś specjalnie za tym nie przepadała, może dlatego zajmowało jej to tak wiele czasu. Kiedy wreszcie skończyła, wyczerpana poszła do swojego pokoju aby trochę odpocząć. Wtedy Mike po cichutku zakradł się do salonu, w którym stało drzewko i dokładnie je rozebrał. Wszystkie ozdoby schował w składziku pod schodami. Choinkę, przy pomocy Jackie' ego i Tito, ukrył w ogrodzie. Kiedy siostra zeszła na dół aby zapytać, czy może jeszcze w czymś pomóc, matka, która została wtajemniczona w cały spisek, zapytała:
- Jak to, co możesz jeszcze zrobić? A ubrałaś w końcu tą nieszczęsną choinkę?
Janet powoli obejrzała się w stronę, gdzie powinno stać świąteczne drzewko. Jej wyraz twarzy był wtedy bezcenny.W tej samej chwili wyskoczył Mike z aparatem w ręce. Zrobił zdjęcie zdezorientowanej siostrze i uciekł do swojej sypialni. Teraz, przy każdym rodzinnym spotkaniu kiedy oglądany jest album ze zdjęciami, Jan chowa się w swoim pokoju. 
Tak więc prawie nic się nie zmieniło.Tylko w łóżku nie był już sam. Było ich dwoje... A tak właściwie to troje. Leżał wygodnie wpatrując się w miarowo oddychającą Julię. Spała. W tym śnie była taka piękna... Gdy dokładnie się wsłuchał, wśród panującej ciszy, mógł usłyszeć bicie jej serca. Jednak to co pod nim się rozwijało, napawało go największą dumą. Ta cudowna istotka rosnąca w niej była jego latoroślą. I to już trzecią... Nie mógł się doczekać, kiedy maleństwo przyjdzie na świat. Niestety, będzie musiał poczekać jeszcze 4 miesiące. Ale obiecał sobie w duszy, sobie i ukochanej, że to będzie najpiękniejszy okres w ich wspólnym życiu. I obietnicę tę zamierzał spełnić. Podniósł się i pocałował jej coraz bardziej widoczny ciążowy brzuszek. Kiedy poczuła jego usta na swoim ciele, otworzyła powoli oczy. Dostrzegła uśmiechniętego Michaela.
- Wyspałaś się Królewno?
- Przy tobie zawsze...
- Tak się zastanawiałem... czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka...?
- Przecież wiesz, że to nie jest najważniejsze... Ważne żeby był zdrowy...
- Ha! Powiedziałaś "był"!
- Zwykłe przejęzyczenie, chciałam powiedzieć "było"... 
- Czy ty aby na pewno nie wiesz nic o płci dziecka?
- Gdybym wiedziała to od razu bym ci powiedziała kochanie.
- Niech będzie, że ci wierzę ... - uśmiechnął się jeszcze promienniej i delikatnie ją pocałował.
- Nie przesadzasz trochę...? - zapytała kiedy zaczął rozpinać jej bluzkę.
- Hey pretty baby with the high heels on. You give me fever, like I've never ever known... Just kiss be baby and tell me twice. That you're the one for me...The way you make me feel... - zaśpiewał aksamitnym głosem.
- Wygrałeś...
Wstał i w pośpiechu zamknął drzwi...

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz