- Nie powinien oglądać przyszłej żony w sukni przed ślubem - odezwała się Diana.
- Kochanieńka będziesz wyglądać w niej jak bogini.
- Liz ma rację - potwierdziła Janet.
Były w bibliotece Neverlandu. Julia trzymała przed sobą długą, białą sukienkę. Była zaprojektowana przez Rose. Dziewczyna miała ją właśnie przymierzyć, gdy do drzwi ktoś zapukał.
- Mogę wejść?
- Mike, już ci mówiłyśmy, że nie!
- Ale są ze mną dzieci... chciałyby zobaczyć...
Elizabeth podeszła do drzwi. W tym samym czasie Jan schowała suknię. Kobieta otworzyła na moment wpuszczając Prince'a i Paris do środka, tym samym zatrzaskując mężczyźnie drzwi przed nosem.
- Och... Drogie Panie... proszę... - zaskomlał jak mały piesek.
- Niema mowy Michael!
- W takim razie będę tu siedział dopóki mnie nie wpuścicie.
- Proszę bardzo...
- I ty Diano przeciwko mnie?
Zaśmiały się i wróciły do rozmowy na temat ślubu. Julia w tym czasie przymierzała suknię. Po chwili zaprezentowała się w niej przed całym "sabatem czarownic". Kobietom, z wrażenia, odebrało mowę. Stanęła przed nimi dziewczyna o długich, kręconych, kawowych włosach, oczach w kolorze karmelu i czekoladowej skórze. Miała na sobie śnieżnobiałą suknię z lejącego materiału, która świetnie kontrastowała z jej karnacją. Wyglądała zjawiskowo. Lekko zaokrąglony brzuszek dodawał jej uroku.
- Jejku... wyglądasz prześlicznie - powiedziała Janet.
- Jan ma rację. Jak anioł....
- Anioł miłości... - dokończyła, za Rose, Diana.
- Dziękuję moje drogie.
- Ale przecież to jeszcze nie wszystko... - zwróciła uwagę Liz.
- Ach... Prawie bym zapomniała - Rose wyjęła ostrożnie zwinięty welon.
- Paris, może chciałabyś pomóc mi go założyć?
Dziewczynka z radością podbiegła do Julii i delikatnie wpięła go w jej długie loki.
- Prince, czyń honory... - wydała komendę Diana.
Chłopiec wziął dziewczynę za rękę i przeszedł się z nią parę razy po pokoju udając, że prowadzi ją do ołtarza.
- Tylko skrzydeł Ci brakuje kochana... - skwitowała Elizabeth.
- To będzie najpiękniejszy dzień w twoim życiu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz