niedziela, 9 września 2012

For your smile_42

- Kochana, dlaczego chcesz mnie zostawić samego tydzień przed naszym ślubem?
- Mike, mówiłam ci już, muszę pojechać do Nowego Yorku, załatwić jeszcze parę spraw...
- Ja nie wytrzymam bez ciebie... - zrobił smutną minkę.
- Dasz radę. Wierzę w ciebie...
- Byłaś ostatnio u doktora Hoetkins'a? Co powiedział?
- Z dzieckiem jest wszystko w porządku.
- Jeszcze nie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka?
- Doktor chciał mi powiedzieć, ale ja zabroniłam. Mam nadzieję, że nie masz do mnie o to żalu?
- No jasne, że nie Królewno. Kocham was oboje - dotknął jej brzucha. - Daj buziaka.
- Nie! - zaśmiała się i pokazała mu język.
- Och no proszę... - przygryzł dolną wargę.
Nie musiał już dłużej prosić. Zbliżyła się i pocałowała go namiętnie.
- I to mi się podoba...!
- Nie przyzwyczajaj się.
- Dlaczego?
- Bo kiedy już będę twoją żoną, to będzie zdarzało się coraz rzadziej...
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Bo po ślubie będziesz miał mnie dość... -  zaśmiała się i rzuciła w niego poduszką.
- Jesteś pewna tego co robisz...?
- Całkowicie! - i znów go trafiła.
Walka rozgorzała na dobre. Pokój był cały w pierzach, a oni leżeli na podłodze, pokryci białym puchem. Było im tak dobrze...
- Kochanie, naprawdę muszę już lecieć jeśli nie chcę się spóźnić.
- A co jeżeli chcesz się spóźnić? - zapytał podchwytliwie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Więc zostań ze mną.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. Już o tym rozmawialiśmy - pocałowała go na pożegnanie. - Widzimy się za trzy dni. Ucałuj dzieciaki, nie będę ich budzić tak wcześnie.
- Już nie mogę się doczekać Królewno.
Wyszła z małą walizką, zostawiając go samego w pustej, bieluteńkiej sypialni...

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz