Nagrała się na jego automatyczną sekretarkę. Ciekawe, dlaczego nie odbierał...? Pewnie miał jakieś ważne spotkania w sprawie tego nowego singla. Była taka dumna, że wracał do pracy. Siedziała samotnie na balkonie hotelowego pokoju. Podziwiała widok. A był on niezwykle piękny. Nowy York w promieniach zachodzącego słońca, to coś niesamowitego. Szkoda, że nie było tu z nią Michaela i dzieci. Tak bardzo za nimi tęskniła. Musiała jakoś wytrzymać tę rozłąkę. Do ślubu zostały dwa dni. Tam w Neverlandzie pewnie wszystko dopinane było na ostatni guzik. Mieli się pobrać w hotelu Hilton. Impreza miała być kameralna, z udziałem tylko najbliższej rodziny i przyjaciół. Kiedyś, w dzieciństwie, marzyła o pięknej, białej sukni, mnóstwie druhen, kwiatach, o ojcu prowadzącym ją do ołtarza i o tym, że babcia uroni łzę radości... Lecz tak nie będzie. Z jej marzeń pozostała tylko biała suknia, zresztą najpiękniejsza jaką mogła sobie wyobrazić. Ciekawe, czy rodzice się pojawią? Wysłali im zaproszenia... Tą samą wątpliwość miała w stosunku do ojca Mike'a. Był przeciwny temu związkowi i szczerze powiedziawszy, to nie wierzyła by coś się zmieniło. Dlaczego nigdy nie może być zwyczajnie dobrze? Zawsze wszystko musi się komplikować... W sumie to było głupie pytanie. Jak wszystko może być normalne? Przecież wychodzi za mąż za MICHAELA JACKSONA! Już sam ten fakt jest nadzwyczajny. W dodatku pod jej sercem bije serduszko jego dziecka. Dziecka Króla Popu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz