niedziela, 9 września 2012

For your smile_45

Stała w białej sukni w recepcji hotelu Hilton. Dziś miała wziąć ślub. Więc gdzie podziali się wszyscy goście...? Ale przede wszystkim, gdzie był Michael? Zadzwoniła dzwonkiem stojącym na ladzie. W jednej chwili pojawiła się sympatycznie wyglądająca, młoda kobieta.
- W czym mogę Pani pomóc? - zapytała uprzejmie.
- Dzień dobry. Dziś miał się tu odbyć ślub. I czegoś nie rozumiem..., bo tu nikogo nie ma.
- A na jakie nazwisko była rezerwacja sali?
- Weeks - podali jej nazwisko, aby zachować jak największą dyskrecję.
- Ach tak, rzeczywiście... Ale ta rezerwacja została wczoraj odwołana. Ktoś zostawił dla Pani list - podała jej białą kopertę.
Dziewczyna wzięła ją drżącymi rękami. Powoli otworzyła. Poczuła przyjemny zapach lawendy. Poczuła się bezpiecznie. Bez obaw zaczęła czytać...

Droga Julio!
Przepraszam, że tak wyszło, ale ciągnięcie tego dalej naprawdę nie ma sensu. To i tak by nie wyszło. Należymy do dwóch, zupełnie różnych światów. Przepraszam, jeśli sprawiłem Ci przykrość. Bardzo żałuję, że postawiłem Cię w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz...

    Michael                                 

Słone łzy napłynęły jej do oczu. Stała, trzymając w dłoniach nieszczęsny list.
- Czy wszystko w porządku? - zapytała kobietka.
- Tak. Dziękuję.
Złożyła kartkę, wzięła walizkę i wyszła na hotelowy dziedziniec. Czarny tusz spływał po jej policzkach. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. W jednej chwili poczuła się całkowicie bezbronna... Bezbronna i samotna.Deszcz powoli zaczynał padać. Złapała taksówkę.
- Na Red Street proszę...
- Już się robi szefowo - powiedział sympatyczny kierowca i ruszył wioząc niedoszłą pannę młodą do domu jej rodziców...

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz