niedziela, 9 września 2012

For your smile_47

Leżała w swojej starej sypialni na poddaszu. Okno na wysokości jej głowy było spłukane deszczem. Niebo pokryte gęsto chmurami, zdawało się płakać razem z nią. Na szafce stała szklanka, kiedyś gorącej, herbaty. Nikłe światło dawała tylko lampka stojąca na "przedpotopowej" komodzie. Przykryta kocem w gwiazdki, z twarzą wtuloną w poduszkę, myślała... Zastanawiała się, w jaki sposób przez tak długi czas nie zauważyła, kim on naprawdę jest. Kochała go całą sobą... zresztą, nadal tak jest. Mimo że minął już miesiąc od rozstania... Złe słowo. Raczej od dania jej przez niego do zrozumienia, że jest nikim. A to tak bardzo bolało. Rozdzierało serce... czuła się taka samotna... pusta w środku. Kiedy wszystkie uczucia odeszły, został tylko jeden towarzysz... ból. Zadawał cios za każdym razem, gdy już wydawało się, że może być lepiej. Do pokoju weszła Eleonor. Myślała, że wreszcie usnęła. Przykryła ją szczelniej kocem i zgasiła światło, zostawiając dziewczynę w mroku i w chaosie własnych przemyśleń...

  

*
- Michael, przecież musisz wstać. Dzisiaj masz spotkanie z fanami.
- Nigdzie nie idę! - krzyknął w kierunku zamkniętych drzwi.
- Chcesz ich zawieść? Zawieść ludzi, którzy zawsze i pomimo wszystko byli z tobą?
- Och.... już idę!
Ta "przemowa" Janet zrobiła na nim wrażenie. Nie poznawał swojej siostry. Ale to co powiedziała, to prawda. Nie mógł zostawić kochających go ludzi, przez zwykłą oszustkę! Podniósł się z łóżka i poszedł do łazienki. To, co zobaczył, nie należało do najprzyjemniejszych widoków. Niegolona przez miesiąc broda, sińce pod oczami, spierzchnięte usta, zapadnięte policzki i te matowe, jakby martwe oczy. Sięgnął po maszynkę, by pozbyć się zarostu. Odświeżył się i zajrzał do garderoby. Postawił na białą koszulkę, czarne spodnie i militarną kurtkę w tym samym kolorze. Na jego kruczych włosach pojawiła się Fedora. Założył też okulary przeciwsłoneczne. Wiedział, że nie mógłby dziś żadnemu człowiekowi spojrzeć w oczy. Musiał się uśmiechać, żartować, wygłupiać... dla nich. Zszedł na dół. Cisza, jaka panowała w salonie, była przytłaczająca. Odkąd dzieci wyjechały do dziadków aby dać mu odpocząć, w tym domu było dziwnie pusto. Dobrze, że była przy nim Jan...

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz