niedziela, 9 września 2012

For your smile_51

Wyciągnął telefon i wykręcił numer dziewczyny. Wyłączony. Pobiegł do samochodu. Postanowił pojechać do jej starego mieszkania, które wynajmowała po rozstaniu z Joshem. Nikogo nie było. Pojechał do domu jej byłego. Tam też pusto. Spróbował w domu jej rodziców. Na nic... Postanowił sprawdzić wszystkie szpitale. Choćby to miało zająć wieczność. Chyba ostatnim jaki odwiedził, był szpital, w którym pracował doktor Heatkins. Wątpił już, że ją odnajdzie... Ale podobno nadzieja, matką głupich. Wbiegł na korytarz, w którym znajdowała się recepcja. 
- Czy jest u może pani Julia Weeks?
- Tak, a o co chodzi? Jest Pan kimś z rodziny? 
Odetchnął z ulgą.
- Jestem jej narzeczonym - kobieta nie rozpoznała w nim Michaela Jacksona, bo był w przebraniu.
- To niemożliwe. Narzeczony Pani Weeks jest z nią na sali.
- Jak to na sali?! Ona rodzi?!
Nie czekając na odpowiedź pobiegł w kierunku porodówki. Próbowała go zatrzymać, jednak wiedziała, że nie ma to żadnego sensu. Wpadł na korytarz jak wariat. Rozejrzał się dookoła. W dalszej części hallu dostrzegł matkę dziewczyny. Podszedł do niej. Obok stał ojciec i jakiś młody mężczyzna. 
- Czy z Julią wszystko w porządku?
- Kim Pan jest?! - zapytała zaskoczona.
- Ach, tak.... - odkleił sztuczne wąsy i zdjął okulary. To ja...
- Co ty tu robisz?! Nie dość skrzywdziłeś naszą córkę?! - rozzłościła się.
- Możecie mi powiedzieć, co tu robi Michael Jackson? - odezwał się zdezorientowany Josh.
- Spieprzaj stąd! Wystarczająco zniszczyłeś naszej córce życie! Nie masz po co wracać! Oni wychowają to dziecko! - krzyczał ojciec. 
- To nieporozumienie. Pan nie rozumie... Proszę dać mi to wytłumaczyć...
- Nie ma czego tłumaczyć... - powiedziała Eleonor. - Ona już układa sobie życie na nowo.
- Ze mną...
- Dobrze. Jeżeli tego właśnie chce, to proszę bardzo. Ale dajcie mi z nią najpierw porozmawiać...
- Zapraszamy szczęśliwego tatusia - z sali wyłoniła się pielęgniarka.
Michael i Josh ruszyli w kierunku drzwi. Mike jednak wcisnął się jako pierwszy. Na szpitalnym łóżku leżała Julia. Była taka piękna. Trzymała przy sobie małe zawiniątko. Patrzyła na dwóch mężczyzn zmęczonymi, ale pełnymi blasku oczami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz