- Jaki?
Pokazała mu, schowany za plecami, plakat. Treść brzmiała następująco:
"27 października 1975r. odbędzie się pokaz talentów w naszej szkole. Na zgłoszenia czekamy do 15.10.br. Zapraszamy serdecznie!"
Popatrzył na nią, zbytnio nieprzekonany.
- I co, że jest pokaz talentów?
- Weźmiesz w nim udział, ot co.
- Nie ma mowy! Poza tym, co to ma wspólnego z Vicky?
- Zobaczysz!
Pociągnęła go za rękę i weszli razem do szkoły.
*
- Mamo, dzisiaj wpadnie do mnie Maddie. Musimy poćwiczyć do piątkowego pokazu talentów.
- Dobrze, w sumie to nic nowego. Madeline "wpada" do nas codziennie.
- Coś nie tak? Przeszkadza wam to? - zapytał zasmucony.
- Nie, nie... To bardzo miła dziewczyna. Jesteście tylko przyjaciółmi?
- Raczej AŻ, Mamo - uśmiechnął się promiennie. - Jesteśmy jak rodzeństwo.
- No tak... Jak mogłabym pomyśleć inaczej...
- To ja lecę do siebie.
- Zaczekaj. Mam dla ciebie jedną wiadomość.
- Tak?
- Nie jestem pewna, czy weźmiesz udział w tym konkursie...
- Dlaczego? - zapytał z trwogą w głosie.
- Ojciec wraca w jutro... Wiesz, że on nie lubi tego rodzaju występów...
- Trudno! Będzie musiał polubić! Mam już 17 lat! Mam prawo chociaż po części sam decydować o swojej przyszłości! - rozdrażniony, spojrzał w smutne oczy rodzicielki. - Przepraszam Mamo...
- Idź już na górę... Spróbuję jakoś porozmawiać z ojcem, kiedy wróci...
- Dziękuję - ucałował ją szczerze i, pełen optymizmu, pobiegł do swojego pokoju.
Usiadł na parapecie i krzyknął w stronę sąsiedniego okna:
- Idziesz?!
- Zaraz będę! - odpowiedziała mu drobna blondynka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz