- Hej Maddie! - krzyknął uradowany chłopak.
Ledwo zdążyła zadzwonić do drzwi, on już stał przed nią, promiennie się uśmiechając. Wyraźnie nie mógł doczekać się, by ją o czymś powiadomić.
- Stało się coś? Jesteś jakiś pobudzony... - zapytała zaniepokojona.
- Chodź. Muszę ci coś powiedzieć.
Wdrapali się na górę do jego sypialni i zamknęli za sobą drzwi. Chłopak niespodziewanie objął przyjaciółkę w talii i podprowadził do jasnego okna.
- Popatrz... szepnął tajemniczo.
Na dole, w ogrodzie należącym do rodziny Robin, zobaczyli małą dziewczynkę troskliwie obejmującą dużego, złotego labradora. Obok niej siedział chłopiec, nieśmiało spoglądający na koleżankę.
- Myślisz, że oni...?
- ...mają się ku sobie? Chyba tak. Sama zobacz...
Chłopiec, wstał nagle z miejsca i podbiegł do jednego z krzewów bzu. Zerwawszy jedną z aromatycznych gałązek, podarował ją swojej "ukochanej". Ona przyjęła kwiat i podziękowała mu nieśmiałym buziakiem w policzek.
- Jej... Jakie to słodkie... - zachwyciła się Madeline. - Kto by pomyślał, że z Kevina taki Romeo...
- Faceci, wbrew pozorom, są równie skomplikowani...
Zdjął swoje silne dłonie z jej talii i zakręcił się przy regale z książkami, widocznie czegoś szukając. Zatęskniła za jego dotykiem, za sposobem w jaki ją obejmował.
- Miałem ci coś powiedzieć...
- No właśnie! Mów! Umieram z ciekawości! - odpowiedziała,wyrwawszy się z transu.
- Ojciec zgodził się na występ!
Fala euforii wypełniła maleńki pokój. Skoczyli sobie w objęcia, nie kryjąc radości. Znów jego męskie ramiona zapewniały jej bezpieczeństwo. Modliła się w duchu, by nie przerywał. Nastał jednak ten moment, gdy wreszcie musieli się od siebie odsunąć. Maddie, perfekcyjnie maskując rozczarowanie, zagadnęła wesoło:
- Ja też mam ci coś do powiedzenia...
- Wal.
- Poznałam w szkole fajnego gościa. Wydaje się być w porządku.
- Jeden dzień nieobecności, a ty już flirtujesz z obcymi? - uniósł się teatralnie.
- Jakoś ty nie masz problemu ze startowaniem do Vicky, mój książę.
- No przecież wiesz, że cię kocham - zaśmiał się słodko. - Ale najpierw muszę go poznać. A dlaczego "książę"?
- Nie wiem... Jakoś tak. Swoją drogą, narysuję cię kiedyś w koronie. "Książę Popu"...
- Może lepiej od razu "Król"? - zapytał ironicznie.
- Jeszcze się przekonasz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz