*
- I jak było? - zapytała z zainteresowaniem Maddie.- Jest cudowna... taka czuła i romantyczna...
- Nie przekonałeś mnie Mike.
- Mówię prawdę - na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
- Jak chcesz. Zresztą, nie zdziwiłabym się, gdyby zaczęła ci się dobierać do rozporka.
W jej sypialni zapadła głęboka, niezmącona cisza. Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz... Prawda?
Odpowiedziało je głuche milczenie.
- Michael, czy wy....
- No coś ty! Masz mnie za takiego?
- Ciebie nie, ale po mniej mogłabym się wiele spodziewać. Więc o co chodzi?
- Ona bardzo nalega...
- Na seks?
- Uhm... - oburknął zawstydzony.
- Przecież spotykacie się dopiero tydzień! Chyba się nie zgodziłeś?!
- Wiesz... Ona jest naprawdę wyjątkowa... To ta jedyna...
- Zwariowałeś?! Chcesz się z nią przespać po tygodniu "chodzenia"?!
- Nie krzycz na mnie. I kto to mówi, co? A kto ostatnio prawie wylądował w łóżku z Lucasem?
- Do niczego nie doszło!
- Ale mogło!
- Ale nic się nie wydarzyło!
Znów zapadła cisza. Dało się słyszeć delikatne drapanie w drzwi. To Bobby próbował dostać się do sypialni swojej właścicielki. Madeline podeszła, by otworzyć pupilowi, który, gdy tylko zobaczył siedzącego na łóżku Michaela, rzucił się na niego, radośnie merdając ogonem. Często zastanawiała się, dlaczego labrador zachowuje się tak tylko przy nim. Kiedy odwiedza ją Lucas, albo groźnie błyszczy kłami, albo bacznie obserwuje każdy ruch chłopaka.
- Bobby, dosyć! - zawołał, śmiejąc się.
- Lubi cię...
- Mam nadzieję, że nie tylko on, Księżniczko...
- Nie jestem żadną księżniczką. Na ten tytuł trzeba sobie zasłużyć.
- Dla mnie jesteś księżniczką - uśmiechnął się promiennie.
- Przykro mi, już jestem zajęta. I z tego co wiem, ty również.
- No tak...
- Wierzysz w przeznaczenie? - wypaliła niespodziewanie.
- Nic nie dzieje się przypadkiem, Księżniczko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz