piątek, 9 listopada 2012

Destiny_21

- Widziałaś się może z Michaelem? - zapytała ciekawa Sarah.
- Tak Mamo... Widujemy się codziennie...
- Nie uważasz, że wygląda bardzo korzystnie w tej nowej fryzurze?
- Taak...pasuje do niego dużo bardziej niż to nieszczęsne afro - powiedziała od niechcenia.
- W ogóle to wyjątkowo przystojny chłopak.
- Co ty sugerujesz?
- Ładnie razem wyglądacie...
- Mamo! Nie baw się w swatkę, proszę. Jestem z Lucasem, a Michael z Vicky. Poza tym jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Jedno drugiego nie wyklucza... Zresztą, jeśli chcesz wiedzieć, to nie podoba mi się ten cały Lucas...
- Niby dlaczego?
- To jakiś taki ... ciemny typ. Ciąga cię po barach, a kiedy jesteś chora, nawet nie raczy cię odwiedzić... On nie jest ciebie wart Maddie.
- Proszę cię Mamo... Skończmy już ten temat... Pójdę do siebie.
Zniknęła na schodach, pozostawiając matkę samą w kuchni. Może rodzicielka miała rację? Może Luc to nie był najlepszy facet... Tutaj pewnie trafiła. Ale co do jednego myliła się na pewno: Michael i ona nie mogli być parą. Byli jak rodzeństwo. I tak powinno pozostać...
*
- Zerwałam z Lucasem.
Stanęła w progu jego pokoju z pokerową twarzą. Jej słowa przyszyły jego ciało zimnym dreszczem. Skoro nie byli już parą, to dlaczego tak się zachowywała?  Nie wyglądała ani na szczęśliwą, ani na załamaną tym faktem. Nie poruszyła się choćby o milimetr, wpatrując się pustym wzrokiem w zimną przestrzeń. Nie usiadła, jak zwykle, na jego łóżku. Nie sięgnęła po najnowsze czasopismo, które akurat leżało na szafce nocnej. Nie wyglądała przez okno na zaśnieżoną ulicę i bawiące się na niej dzieci. Chciał ją obudzić z tego beznadziejnego amoku... Dłońmi objął ukochaną twarz i spojrzał w szmaragdowe oczy, które zabłądziły gdzieś  w otchłani myśli. Musnął ciepłymi wargami jej białe jak papier czoło i przytulił mocno do siebie. Ułożyła bezładnie głowę na jego piersi, wsłuchując się w melancholijny rytm wybijany przez jego młode serce. Ten dźwięk tchnął w nią cząstkę życia... Ale pragnęła skraść go jeszcze troszeczkę... Tylko maleńki takt... Zapamiętana w tym spokojnym stukaniu, nie zwracała uwagi na czas płynący, zdawałoby się, coraz szybciej. Nareszcie odetchnęła głęboko i oswobodziła się z troskliwych ramion przyjaciela.
- Wiesz, że to dupek? - zapytał po chwili, czarując ją uśmiechem.
- Miałam nadzieję, że to powiesz...
- Czego tylko sobie życzysz Księżniczko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz