wtorek, 8 stycznia 2013

Ynitsed_11

Przepraszam za długą nieobecność i prawdopodobnie niezbyt efektowny powrót. Postaram się poprawić w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że nie stracicie do mnie cierpliwości :) God bless You all  
Keep Michaeling   
Liberian Girl

*********************************

Szedł, uważnie rozglądając się dookoła. Rzadko bywał w centrach handlowych, bo gdy tylko się w nich pojawiał, jego obecność wywoływała wielkie poruszenie. Tym razem jednak jego przebranie było perfekcyjne. W oddali zobaczył Janet wypatrującą bezskutecznie jego postaci. Podszedł do niej i, udając brytyjski akcent, zapytał:
- Witaj piękna, jesteś tu sama, czy z mężem miliarderem?
- Czego pan chce? - odpowiedziała zaskoczona, jednocześnie nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- A może czeka pani na przystojnego, eleganckiego bruneta o czekoladowych oczach i głosie piękniejszym od anioła, hmm?
- Mike? Głupku! Nie poznałam cię! - objęła czule brata, nie przestając się śmiać.
Kiedy już pierwsza wspólna głupawka minęła, ruszyli w kierunku sklepów.
- Więc powiedz mi teraz, w czym mam ci pomóc?
- Pamiętasz Maddie? Naszą sąsiadkę z Gary...
- Oczywiście, że pamiętam! Byliście jak papużki nierozłączki! Mów, co się z nią dzieje? Gdzie się podziewała?
- Tak jakoś wyszło, że pracujemy razem... Pomaga mi w projektowaniu strojów na nową trasę... - odparł nieśmiało.
- Żartujesz?! To wspaniale! Co tam u niej słychać?
- Jest projektantką i prawie wcale się nie zmieniła... Ale mam dla ciebie też przykrą wiadomość...
- Co się stało? - zapytała zmartwiona jego smutnym głosem.
- Twój narzeczony żeni się za dwa tygodnie!
- Co? Jaki mój narzeczony?
- Zapomniało się miłości z młodości? Kevin! Brat Maddie! Teraz coś świta? - wyszczerzył zęby w przekornym uśmiechu.
- Jesteś okropny! To wcale nie był mój narzeczony! Gadaliśmy ze sobą, bo chodziliśmy do jednej klasy. Za to ty z Maddie byliście ładną parą... - doskonale wiedziała jak go zawstydzić.
- My byliśmy przyjaciółmi... Zresztą nadal jesteśmy. I właśnie po to cię tu ściągnąłem...
- Żeby mi to oznajmić?
- Nie. Żebyś pomogła mi wybrać coś na dzisiejszą kolację z Maddie. Sam sobie nie poradzę...
- Uuuaaa... A z jakiej okazji ta kolacja?
- Z żadnej. Chciałem jej podziękować, za to, że mogłem poznać jej córeczkę... Istny aniołek.
- Córkę? To ona ma dzieci?
- Uhm... Tak. Alyson ma 6 lat, a Max 2.
- A ma męża?
- Uhm...
- Mike, błagam cię... Nie pakuj się w to... Nie przyniesie ci to nic, oprócz cierpienia...
- Daj spokój! To tylko kolacja z najlepszą przyjaciółką. Nic więcej... Lepiej wejdźmy do tamtego sklepu...



1 komentarz:

  1. Już nie mogłam się doczekać następnej części Twego opowiadania . Świetnie piszesz , właśnie takiego czegoś szukałam . : D Oby tak dalej .

    OdpowiedzUsuń