piątek, 18 stycznia 2013

Ynitsed_13

Otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. Restauracja wyglądała na naprawdę ekskluzywną, a tym samym zapewne bardzo drogą. Nie była pewna, czy jest ją stać na kolację w takim miejscu. Odsunął dla niej krzesło i zaczekał aż usiądzie. Widziała, że uśmiech z jego twarzy nie znikał ani na moment. Po chwili zjawił się kelner ubrany w śnieżnobiałą koszulę i garniturowe spodnie. Wokół jego bioder przewiązany był wyprasowany fartuch.
- Czego państwo sobie życzą? - zapytał dużo przyjemniejszym tonem, niż można by się spodziewać.
- Panie mają pierwszeństwo. Na co masz ochotę Maddie?
- Uhm... nie wiem.
- Ale ja chyba wiem... Poprosimy pizzę wegetariańską i dużo soku pomarańczowego!
- Już się robi.
Kobieta patrzyła oniemiała na swojego towarzysz. Właśnie siedzieli prawdopodobnie w jednym z  najdroższych i najbardziej obleganych lokali w tym mieście, a on rozmawiał z kelnerem, jak z dobrym kumplem i jeszcze zamówił pizzę! Do tego byli zupełnie sami. Nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić, a przyjaciel dostrzegł jej nieobecne oczy.
- Coś się stało Królewno?
- Hmm... nie wiem, czy to odpowiedni strój do takiej restauracji... - wskazała swoje ubrania.
- Jak najbardziej! Wyglądasz jak... wyglądasz przepięknie... - przełknął ślinę.
- Dziękuję Ci... Czy znasz właściciela tego lokalu? - zapytała, by zmienić temat.
- Tak, to mój dobry przyjaciel. Och nie...
Można przypuszczać, że ta reakcja została wywołana przez muzykę, która zaczęła wydobywać się z głośników umieszczonych pod sufitem. Oboje rozpoznali charakterystyczne dźwięki intro Billie Jean.
- On zawsze mi to robi... Zawsze kiedy tu jestem, puszcza moje piosenki...
Rozbawiona jego zmartwioną miną odruchowo dotknęła jego dłoni. Drgnął pod jej dotykiem tak niespodziewanie, że sam nie potrafił wyjaśnić dlaczego. Uśmiechnął się tylko machinalnie i odwrócił wzrok.
- Mam coś dla ciebie...
Wyjęła z torebki kolorową kopertę, czym wprawiła go w nie lada osłupienie. Mógł się spodziewać wszystkiego, ale nie tego...
- To prezent od Alyson... Z góry uprzedzam, że nie mam zielonego pojęcia, co jest w środku.
Ostrożnie otworzył kolorową kopertę uważając, by jej nie uszkodzić. Wyjął z niej dziecięcy rysunek przedstawiający Neverland. Mimo iż posiadłość była duża, mała nie zapomniała o niczym. Były na nim fontanny, wielkie drzewo, basen, kino, wesołe miasteczko, a nawet Zoo. Na samym środku stał nietypowy Piotruś Pan trzymający za rękę śliczną dziewczynkę. Dlaczego był nietypowy? Przecież kolor i rodzaj ubioru się zgadzał, miejsce także. Lecz ten, zamiast rudej czupryny, posiadał czarne loki. Poza tym uśmiechał się "pełną gębą". Jeden róg kartki był zagięty. Odwinął go i zobaczył starannie napisane słowa:

"Piotrusiu, proszę cię, zabierz nas do Nibylandii i nie pozwól nam dorosnąć."

Mężczyzna uśmiechnął się i schował rysunek do kieszeni, tuż przy sercu. Kelner wszedł na salę z tacą, na której leżała aromatyczna pizza. Zaczęli ją pałaszować, rozmawiając jak za starych, dobrych czasów. W pewnej chwili Madeline wstała i zbliżyła się do przyjaciela. Popatrzyła w jego czekoladowe oczy tak jak kiedyś, tam na plaży... Bez zastanowienia zbliżyła swoje usta do jego, tracąc zmysły na dobre. Był tak blisko, a jego zapach durzył jej umysł. Michael już chyba ocknął się ze zdziwienia, ale bał się przejąć inicjatywę. Wciąż nie był pewien, czy to co się dzieje, nie jest tylko snem... Wplótł swoją dłoń w jej miękkie włosy i marzył, by ta chwila trwała wiecznie. Dopiero po kilku minutach ich usta rozdzieliły się, lecz ciała wciąż pozostały blisko...

1 komentarz:

  1. O ja Cię , powiem Ci że dzieje się , dzieje . Znowu mnie nie zawiodłaś , że tak powiem . Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału .
    Serdecznie Cię pozdrawiam . : D

    OdpowiedzUsuń