wtorek, 26 lutego 2013

Ynitsed_21

Wiem, że ostatnie części nie są wybitnie długie i kreatywne. Postaram się poprawić w najbliższym czasie ;)
******
- Będziesz Mamą Maddie... - patrzył na nią błyszczącymi oczyma. - Nie mogę w to uwierzyć... Tak bardzo się cieszę...
Zamknęła oczy. Miała nadzieję, że to tylko sen. Nie. Nie chciała, żeby ten moment okazał się jedynie złudzeniem. Był przy niej Michael i tylko to miało teraz znaczenie. Była w ciąży. Musiała dowiedzieć się o tym właśnie teraz? Teraz, gdy już wszystko w jej głowie zostało poukładane? Jej małżeństwo było jedynie iluzją trwałego, szczęśliwego związku. Próbą ucieczki od uczucia, które pochłonęła odległość. Popełniła błąd, a teraz musi go naprawić. To nie jego wina, jest naprawdę troskliwym i kochającym facetem... Ale to nie to, czego pragnie. Pragnie Michaela. Teraz. Od zawsze. Na zawsze. Ale czy nie powinna trzymać swoich pragnień na wodzy? Co z dziećmi? Czy powinna pozbawiać je ojca? Przecież nie zabroni Stevenowi spotykać się z nimi. Michael też będzie wspaniałym tatą. Zawsze chciał nim być. Mówił o dzieciach z tak niewyobrażalnie ogromną miłością i troską... Już zdecydowała. Odejdzie od męża. Wszystko się jakoś ułoży...
- Michael...
- Jesteś przemęczona Maddie... Powinnaś odpoczywać, nie przemęczaj się...
- Odchodzę od Stevena.
- Co?
Jego twarz przybrała wyraz niedowierzania pomieszanego z lękiem i wielką radością. Nie potrafił zrozumieć słów, które przed chwilą wypowiedziała. Były one dla niego jednocześnie ogromnym szczęściem jak i przekleństwem. To z jego powodu chciała rozstać się ze Stevenem... Jednak tak bardzo pragnął mieć ją obok siebie, że nie potrafił odmówić. Zapytał tylko:
- Jesteś tego pewna?
- Jestem tego pewna jak cholera...
*
- Dzień dobry panie doktorze. Jak wyniki mojej żony?
- Pańskiej żony? Ale mąż pani Rilley jest właśnie u niej w odwiedzinach...
- Co?!
Nie wierzył własnym uszom. Jak to "jej mąż"? Przecież to on nim był! Nie czekając na odpowiedź lekarza, rzucił się biegiem w stronę sali, na której leżała jego kobieta. Wpadł do środka niczym huragan. Zobaczył Maddie śpiącą smacznie w szpitalnym łóżku, a obok niej nieznanego mężczyznę trzymającego jej rękę. Miliard myśli kłębiło się teraz w jego głowie.
- Co pan tu robi? Kim pan jest?
Michael powoli odwrócił się, jakby obudzony z letargu, i spojrzał spokojnie na Stevena. Nie podejrzewał, co może się stać za chwilę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz