sobota, 27 lipca 2013

Until Death Do Us Part..._16

Spacerowała po parku nucąc w głowie nieznaną melodię. Nie należała ona ani do wesołych, ani do smutnych. Była raczej ckliwa i romantyczna. Lecz skąd wzięła się w jej głowie? Usiadła na jednej  z i tak niewielu ławeczek, po czym rozejrzała się, bez większego zainteresowania, po okolicy. Drzewa ze stoickim spokojem znosiły kapryśne podmuchy silnego północnego wiatru. Nagle, szum wirujących lekko liści, zagłuszył ryk silnika. Raptownie odwróciła głowę w kierunku, z którego dochodził hałas. Na ogromnym Harleyu Davidsonie, błyszczącym w świetle promieni słonecznych, siedział obcy mężczyzna. Wbił on wzrok w postać Lisy, a po chwili zastanowienia przywołał ją gestem dużej dłoni odzianej w czarne skórzane rękawiczki. Nie miała pewności. czy podejście do niego, nie okaże się dobrą decyzją. Przecież mógł okazać się gwałcicielem, czy też mordercą, jednak ona nie odczuwała strachu. Podniosła się i, dokładnie lustrując nieznajomego, podeszła do mężczyzny. Srebrny kask zasłaniał większość jego twarzy, ale udało jej się dostrzec ciepłe, znajome oczy, które potrafiły zahipnotyzować każdego, kto kiedykolwiek je zobaczył.
- Podwieźć panią dokądś? - zapytał miękkim głosem.
- Michael?! Co ty tu...?
- Ciii... - uśmiechnął się i podał jej kask. - Wsiadaj.
Do końca jeszcze nie wierząc, założyła go na głowę i zajęła miejsce za mężczyzną. Objęła przyjaciela ramionami i przylgnęła mocno do jego pleców. Silnik, niczym zgłodniała pantera, zawarczał przciągle. Chwilę potem chłodny wiatr pieścił delikatną twarz Lisy, a ona czuła, jak Michael pewnie prowadzi potężną maszynę. Jechali w nieznane uciekając od własnych problemów. Dokąd prowadziła ta droga? Tego nie mogli wiedzieć, ale pragnęli wierzyć, że skończy się szczęśliwie...


1 komentarz: