poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Until Death Do Us Part..._23

Wciąż mieszkał u Janet, nie widząc najmniejszego powodu, dla którego miałby wrócić do Neverlandu. Od zawsze czuł, że temu bajecznemu miejscu czegoś brakuje. Nie mógł tylko rozszyfrować, czego. Teraz już byłm pewny. Odkąd po raz pierwszy Lisa przekroczyła bramy jego Nibylandii, posiadłość zmieniła się nie do poznania. I nie chodzi tu o zmiany wizualne, możliwe do zobaczenia gołym okiem. Miał na myśli raczej aurę, w której skąpane były drzewa, dom, woda, ptaki, a nawet najmniejsze kamyczki, którymi wyłożone były alejki. Temu miejscu., tak jak jego właścicielowi, którego przecież był odzwierciedleniem, brakowało kobiety. Teraz. gdy Lise już nie ma, nie miał do czego wracać. Często zastanawiał się, jak sobie teraz radzi. Czy tęskni równie mocno, jak on? Lepszym pytaniem byłoby, czy w ogóle jeszcze o nim pamięta. Miała przecież teraz tyle na głowie... Wziął do ręki pilot z niezliczoną ilością kolorowych guziczków i włączył telewizor. U siebie w domu nie pozwolił zamontować ani jednego odbiornika. Sądził, że to, o czym rozmawiają w mediach, to bezwartościowa papka zmyślonych informacji zgłodniałym gorących plotek, mało inteligentnym widzom. Teraz jednakże nie miał do roboty nic ciekawszego, a po cichu liczył na to, że może chociaż w dzisiejszym wydaniu wiadomości uda mu się zobaczyć jej śliczną twarz.
- Jesteś pewien, Mike?
Janet jak zwykle zjawiała się w pokoju w najmniej oczekiwanym momencie. Puścił mimo uszu jej zmartwiony ton i odburknął coś tylko, wciąż wpatrując się w ekran. Dziewczyna, zrezygnowana, pokręciła głową, by za chwilę wrócić do przygotowywania kolacji. Na kanale telewizyjnym wciąż przewijały się bujdy i bezpodstawne oskarżenia dotyczące jego osoby. Mimo że wciąż bolały niezabliźnione jeszcze rany po wydarzeniach sprzed trzech miesięcy, miał teraz inne zmartwienia. I oto jest... Miodowe włosy spadające kaskadą loków na gładkie ramiona. Szarozielone oczy pod osłoną gęstych rzęs. Wydatne i miękkie usta subtelnie zdobiące delikatną twarz. Nawet nie zauważył, kiedy do pokoju ponownie zajrzała jego siostra.
" - Co powiesz, na temat twojego romansu z Michaelem Jacksonem?
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie łączy nas nic ponad to."
Cios z jej słodkich warg, po którym tak ciężko się podnieść.
"- Czy to prawda, że przyprowadzałaś do Neverlandu, posiadłości popularnego piosenkarza, swoją córkę?
- Tak, Rilley była ze mną, podczas kilku wizyt na ranczu.
- Nie bałaś się zostawiać jej pod opieką człowieka oskarżonego o molestowanie nieletniego? - zapytał, swoim najbardziej złośliwym głosem, dziennikarzyna.
- Zawsze, gdy bawiła się z Michaelem - przełknęła jego imię - mogłam mu się przyglądać. Nigdy nie zachował się niewłaściwie, w stosunku do Rilley. On nigdy nie skrzywdziłby żadnego dziecka.
- Skąd ta pewność? Więc twierdzisz, że dziecko, molestowane przez Michaela Jacksona kłamie?
- Mały Chandler powtarza tylko to, co każe ojciec. To wszystko to jedna wielka manipulacja mająca na celu wyciągnięcie od Michaela pieniędzy. Powtarzam, on nigdy nie skrzywdziłby dziecka. Kocha dzieci.
- Może zbyt bardzo?
- Mógłby się pan powstrzymać od tego typu komentarzy. Kiedy wszystko się wyjaśni, będziecie to wszystko odszczekiwać...
- To była moja rozmowa z córką króla Rock n' Rolla, Lisą Marie Presley. Nie zabrakło ostrych słów, jednakże..."
Nie słuchał już dalej. Wyłączył telewizor i bez sił opadł na sofę. Chciał zasnąć jak najprędzej, zatrzymując obraz jej anielskiej twarzy widzianej oczyma duszy. Janet, która słyszała każde słowo wypowiadane przez ukochaną jej brata, postanowiła mu pomóc. Już nawet wiedziała jak...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz