- Michael, nie miałbyś może ochoty na małe zakupy? - zapytała dziewczyna, wyglądając z kuchni.
- Nie mam siły na łażenie po sklepach, Jan...
- A gdybym powiedziała, że później zapraszam na największe i najsmaczniejsze lody w twoim życiu?
- Hmm... Zaczynasz mówić z sensem, siostrzyczko - uśmiechnął się promiennie. - To ja już lepiej pójdę się przygotować.
- No tak, prawie zapomniałam, że już nie mogę nigdzie normalnie wyjść z moim bratem, bo przecież jest "TYM MICHAELEM JACKSONEM!" - powiedziała ironicznie.
- Może lepiej ty też się przebierz. W końcu "TA JANET JACKSON!" też może narobić sporo zamieszania, kiedy pojawi się w centrum handlowym i olśni wszystkich swoją nieprzeciętną urodą.
- Masz talent do urabiania ludzi, Mike. Dobra, już lepiej idź, bo nigdy nie wyjdziemy z domu.
- Wedle życzenia szanownej panienki... - zasalutował i zniknął na schodach prowadzących do sypialni dla gości.
***
Masa ludzi przepychająca się, właściwie bez wyraźnego powodu. Tak, centra handlowe to najmniej odpowiednie miejsca do spędzenia sobotniego popołudnia dla kogoś takiego jak on. Mimo dokonanej w garderobie metamorfozy, dzięki której był nie do rozpoznania, nie czuł się zbyt swobodnie. Idąc pod rękę z uśmiechniętą Janet, zdawał się myślami być zupełnie gdzieś indziej. Mijał nieznane mu twarze, zastanawiając się, czy ich właściciele są szczęśliwi. A jeśli tak, to jak im się to udało? On w jednej chwili stracił wszystko, na czym mu zależało. W dodatku kompletnie nie wiedział, jak ma to naprawić. Nieoczekiwanie siostra pociągnęła go za rękę i wprowadziła do jednego z butików.- Ale po co my tu wchodzimy, Jan? - mruknął niezadowolony.
- Muszę kupić sobie sukienkę, a ty, jako "ikona mody" pomożesz mi coś wybrać.
- Ikona mody? Kto wcisnął ci taki kit?
- Przez ostatnie lata gazety rozpisywały się o twoich... nietypowych strojach, braciszku.
- Chciałaś powiedzieć "ekscentrycznych" - zmarkotniał zupełnie. - Kiedy występuję, zakładam to, co dobrze prezentuje się na scenie. Taki mam styl.
- Który ja ubóstwiam i dobrze o tym wiesz. To co, mogę liczyć na twoją pomoc?
- Mhmm...
Rozsiadł się na jednej z kanap przed rzędem przymierzalni, rozkoszując się chwilową anonimowością. Janet w tym czasie, jak w transie, krążyła pomiędzy wieszakami, w poszukiwaniu idealnej kreacji. Gdy już znalazła kilka sukienek odpowiadających jej wymaganiom, zniknęła za chabrową kotarą jednej z przebieralni. Michael dopiero po chwili zauważył wysoką, szczupłą blondynkę w szarym garniturze, siedzącą obok niego, z nogą na nogę. Jej oczy, niby utkwione w zasłonę sąsiedniej przymierzalni, co jakiś czas zerkały w jego kierunku. Poczuł się niepewnie, jak zawsze, gdy jakaś dziewczyna zwracała na niego uwagę. Od początku zastanawiało go, co kobiety w nim widziały. Nie uważał się ani za wybitnie przystojnego, ani interesującego. Tym bardziej teraz, kiedy był w przebraniu, nie wiedział, dlaczego budził zainteresowanie pięknej nieznajomej. W tamtym momencie zasłona, za którą znajdowała się towarzyszka dziewczyny, poruszyła się. Po chwili smukła dłoń z obrączką na serdecznym palcu pociągnęła ją i odsłoniła całą postać. Michael nie mógł uwierzyć własnym oczom...
Końcówka to jakieś czary-mary hahhah xd
OdpowiedzUsuńJak się domyślam przechodzisz do sedna sprawy ? ;-) No nareszcie xd
Świetne opo ;) Kiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuń