Była
gotowa zakończyć ten etap swojego życia. Nie wątpiła w czystość swojego
sumienia i nawet widok jej, prawie byłego, męża w opłakanym stanie, nie
potrafił zmienić jej zdania. Danny, ubrany w drogi garnitur, kupiony zapewne z
okazji zbliżającej się rocznicy ich ślubu, trzymał się nie najlepiej. Posiwiałe
gdzieniegdzie pasma kasztanowych włosów, dodawały mu co najmniej pięć lat, a
sińce i płytkie bruzdy wokół popielatych oczu zdradzały nieprzespane noce. Nie
patrzył na nią. Nie był w stanie znieść widoku nowej rodziny, którą stworzyła z
tym całym gwiazdorem. Zastanawiał się co ma Jackson, czego on nie posiada. No
tak, sławę, pieniądze, wpływy… To z pewnością będzie wiadomość roku. Córka
Króla Rock n’ Rolla i Król Popu są parą! W tym przedstawieniu nie ma roli dla
biednego aktora. Nigdy nie czuł się
bardziej poniżony. Patrzył, jak tamten bawi się z jego dziećmi, a one wręcz go
uwielbiają. Widział znajdującą w jego ramionach pocieszenie i bezpieczeństwo
Lisę, kobietę, z którą pragnął przejść przez życie. Jeszcze tylko chwila i z
jego wyśnionej historii pozostaną jedynie spalone karty przeszłości. Zza drzwi
Sali sądowej wychyliła się kobieta w średnim wieku, w granatowej todze.
-
Zapraszam na salę.
Milcząco
przepuścił żonę w wejściu i ze spuszczoną głową podążył za nią. Wchodzi, jako
mężczyzna zamężny, wyjdzie, jako rozwodnik. Dlaczego życie bywa tak okrutne..?
Siedzieli
w jego prywatnym samolocie czule się obejmując. Na jej kolanach niespokojnie
wierciła się sześcioletnia dziewczynka, natomiast obok, w nosidełku smacznie
spał trzyletni malec. Przez niewielkie okno widziała powoli oddalający się
hangar lotniska, aż zamienił się tylko w małą kropkę na mapie zielonego krajobrazu.
Stąd świat wyglądał o wiele piękniej. Pasma żyznych łąk, poprzecinane lasami i
rzekami zdawały się nie mieć końca. Przed nimi kilka godzin drogi, lecz dla
niej nie stanowiło to problemu, gdyż cieszyła się każdą chwilą spędzoną z
rodziną. Spojrzała na Michaela, również wpatrzonego w cudowne widoki,
nieświadomego spoczywającego na nim wzroku ukochanej. Na jego twarzy malował
się uśmiech piękniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Złożyła pocałunek na jego
skroni i uśmiechnęła się w duchu.
-
Mamo, daleko jeszcze? – zapytała zniecierpliwiona Rilley.
-
Całkiem daleko, ale to nic. Może w coś zagramy? – odpowiedział, jak wyrwany z
transu, Michael.
Podniósł
się i skierował do dużej skrzyni, z której po chwili wyjął pudełko ze swoją
ulubioną grą planszową- Monopolly. Dostrzegł błysk zaintrygowania w oczach
dziewczynki, dlatego w radosnych podskokach wrócił na swoje miejsce, wywołując
przy tym salwy śmiechu obu dam. Kiedy już plansza została rozłożona, a pionki
wybrane, cała trójka zatopiła się w dokonywaniu transakcji, sprzedaży i kupnie
nieistniejących posiadłości. Lisa nie mogła wyjść z podziwu troskliwości i
miłości Michaela, którą każdego dnia obdarzał, nieswoje przecież, dzieci.
Pozwalał Rilley wygrywać za każdym razem, nie chcąc sprawić jej przykrości
(chociaż tutaj zastanawiała się, czy powodem takiego zachowania nie był
przypadkiem brak smykałki do interesów), koncentrował na niej swoją uwagę, o
którą tak gorliwie zabiegała, dawał wszystko, czego córka może oczekiwać od
ojca. Benjamin również trafił pod opiekuńcze skrzydła nowego przyjaciela matki,
jednak, jeśli ktoś dobrze znał Mike’a, dobrze wiedział, że to dziewczynka była
jego ulubienicą. Pomimo delikatnego faworyzowania jednego z rodzeństwa, dawał
obojgu z siebie tyle, że nawet najbardziej spragnione miłości dziecko nie
śmiałoby prosić o więcej. Czyż mogła wymarzyć o odpowiedniejszym mężczyźnie,
który po rozwodzie przejąłby rolę Dannego? Nie. Takie rozważania skłoniły myśli
Lisy ku byłemu już mężowi. Jak się trzymał? Czy będzie stwarzał jakieś
problemy? Nawet jeśli, to nie pozwoli, by ciosy wymierzane w jej nową rodzinę,
zepsuły coś pomiędzy nią a Michaelem. Spojrzała na przejrzysty, siedmiokaratowy
kamień połyskujący na jej serdecznym palcu i utwierdziła się w tym przekonaniu.
Czy to jest finał? Mam nadzieję, że nie ;)
OdpowiedzUsuńRany, super to opowiadanie! Czekam na wiecej! :D
OdpowiedzUsuń