piątek, 6 września 2013

Until Death Do Us Part..._31

Była gotowa zakończyć ten etap swojego życia. Nie wątpiła w czystość swojego sumienia i nawet widok jej, prawie byłego, męża w opłakanym stanie, nie potrafił zmienić jej zdania. Danny, ubrany w drogi garnitur, kupiony zapewne z okazji zbliżającej się rocznicy ich ślubu, trzymał się nie najlepiej. Posiwiałe gdzieniegdzie pasma kasztanowych włosów, dodawały mu co najmniej pięć lat, a sińce i płytkie bruzdy wokół popielatych oczu zdradzały nieprzespane noce. Nie patrzył na nią. Nie był w stanie znieść widoku nowej rodziny, którą stworzyła z tym całym gwiazdorem. Zastanawiał się co ma Jackson, czego on nie posiada. No tak, sławę, pieniądze, wpływy… To z pewnością będzie wiadomość roku. Córka Króla Rock n’ Rolla i Król Popu są parą! W tym przedstawieniu nie ma roli dla biednego aktora.  Nigdy nie czuł się bardziej poniżony. Patrzył, jak tamten bawi się z jego dziećmi, a one wręcz go uwielbiają. Widział znajdującą w jego ramionach pocieszenie i bezpieczeństwo Lisę, kobietę, z którą pragnął przejść przez życie. Jeszcze tylko chwila i z jego wyśnionej historii pozostaną jedynie spalone karty przeszłości. Zza drzwi Sali sądowej wychyliła się kobieta w średnim wieku, w granatowej todze.
- Zapraszam na salę.
Milcząco przepuścił żonę w wejściu i ze spuszczoną głową podążył za nią. Wchodzi, jako mężczyzna zamężny, wyjdzie, jako rozwodnik. Dlaczego życie bywa tak okrutne..?

*

 Siedzieli w jego prywatnym samolocie czule się obejmując. Na jej kolanach niespokojnie wierciła się sześcioletnia dziewczynka, natomiast obok, w nosidełku smacznie spał trzyletni malec. Przez niewielkie okno widziała powoli oddalający się hangar lotniska, aż zamienił się tylko w małą kropkę na mapie zielonego krajobrazu. Stąd świat wyglądał o wiele piękniej. Pasma żyznych łąk, poprzecinane lasami i rzekami zdawały się nie mieć końca. Przed nimi kilka godzin drogi, lecz dla niej nie stanowiło to problemu, gdyż cieszyła się każdą chwilą spędzoną z rodziną. Spojrzała na Michaela, również wpatrzonego w cudowne widoki, nieświadomego spoczywającego na nim wzroku ukochanej. Na jego twarzy malował się uśmiech piękniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Złożyła pocałunek na jego skroni i uśmiechnęła się w duchu.
- Mamo, daleko jeszcze? – zapytała zniecierpliwiona Rilley.
- Całkiem daleko, ale to nic. Może w coś zagramy? – odpowiedział, jak wyrwany z transu, Michael.

Podniósł się i skierował do dużej skrzyni, z której po chwili wyjął pudełko ze swoją ulubioną grą planszową- Monopolly. Dostrzegł błysk zaintrygowania w oczach dziewczynki, dlatego w radosnych podskokach wrócił na swoje miejsce, wywołując przy tym salwy śmiechu obu dam. Kiedy już plansza została rozłożona, a pionki wybrane, cała trójka zatopiła się w dokonywaniu transakcji, sprzedaży i kupnie nieistniejących posiadłości. Lisa nie mogła wyjść z podziwu troskliwości i miłości Michaela, którą każdego dnia obdarzał, nieswoje przecież, dzieci. Pozwalał Rilley wygrywać za każdym razem, nie chcąc sprawić jej przykrości (chociaż tutaj zastanawiała się, czy powodem takiego zachowania nie był przypadkiem brak smykałki do interesów), koncentrował na niej swoją uwagę, o którą tak gorliwie zabiegała, dawał wszystko, czego córka może oczekiwać od ojca. Benjamin również trafił pod opiekuńcze skrzydła nowego przyjaciela matki, jednak, jeśli ktoś dobrze znał Mike’a, dobrze wiedział, że to dziewczynka była jego ulubienicą. Pomimo delikatnego faworyzowania jednego z rodzeństwa, dawał obojgu z siebie tyle, że nawet najbardziej spragnione miłości dziecko nie śmiałoby prosić o więcej. Czyż mogła wymarzyć o odpowiedniejszym mężczyźnie, który po rozwodzie przejąłby rolę Dannego? Nie. Takie rozważania skłoniły myśli Lisy ku byłemu już mężowi. Jak się trzymał? Czy będzie stwarzał jakieś problemy? Nawet jeśli, to nie pozwoli, by ciosy wymierzane w jej nową rodzinę, zepsuły coś pomiędzy nią a Michaelem. Spojrzała na przejrzysty, siedmiokaratowy kamień połyskujący na jej serdecznym palcu i utwierdziła się w tym przekonaniu.



2 komentarze:

  1. Czy to jest finał? Mam nadzieję, że nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, super to opowiadanie! Czekam na wiecej! :D

    OdpowiedzUsuń