piątek, 11 października 2013

Nefrytowe Serce_8

Jak wiele modlitw wzniesionych przez jego smutny głos do Najwyższego potrzeba, by stał się cud? Cierpiał szczerze patrząc na jej bezwładne, wyblakłe ciało przykryte białą, szpitalną kołdrą, która zdawała się ją przygniatać swoim ciężarem. Zimna aparatura stale podtrzymywała ją przy życiu, a lekarze nie dawali wielkich nadziei. Dawka valium jaką zmieszała z alkoholem nie pozostawiała żadnych szans, można więc było tylko odliczać godziny, bądź minuty jakie jej zostały. Wbrew wszystkim dookoła tkwił on wciąż przy jej łóżku, obejmując prawie przezroczystą, słabą dłoń. Sprawę ułatwiało to, że przebywali w prywatnej klinice, dlatego nie obawiał się, iż fani mogliby go tu odnaleźć. Nie mógł przecież pozwolić, by ktokolwiek zakłócał spokój tej dziewczynie, przez co nawet pielęgniarki, jeśli nie musiały zmieniać kroplówki, opuszczały salę. Yù leżała tu sama, a pomieszczenie, mimo najlepszych udogodnień i dość pogodnego wystroju miało w sobie coś ponurego. Zasłonki, pościel, a nawet meble przesiąknięte były zapachem choroby i śmierci. Wdychał tę woń przez cały czas, aż wreszcie poczuł jak pali wnętrze jego płuc. Pamięcią wrócił do chwili, gdy sam leżał na oddziale poparzeń wraz z innymi chorymi. Cierpiał katusze, a kiedy udało mu się częściowo powrócić do zdrowia, wspomógł szpital i pacjentów, którzy zmagali się z tymi samymi problemami, co on. Jednak w prasie pisano wyłącznie o zdjęciu w komorze tlenowej - jego podarunku dla kliniki. Dlaczego w mediach nigdy nie publikowano prawdy, a jedynie jej mocno zniekształcone oblicze. Uznawano go za dziwaka, nawet jeśli to, co robił, było całkowicie ludzkie. Każdy miał prawo do popełniania błędów, ale to jemu były one w nieskończoność wypominane. W jaki sposób tym razem postąpił niewłaściwie? Dlaczego ta pełna radości, piękna dziewczyna leżała teraz na granicy życia i śmierci w zimnym łóżku, czekając na uwolnienie od ziemskiego ciała? Pragnął jej pomóc w jakikolwiek sposób, ale jedynym, co mógłby teraz zrobić, był śpiew.
- Hold my hand...yeah... Baby I promise, That I'll do all I can...Things will get better If you just hold my hand... Nothing can come between us if you just hold, hold my... hold my... hold my hand...
Jego melodyjny, jedwabisty głos wybrzmiewał głęboko pośród szarych ścian sali. Tak wiele uczuć szukało ujścia, a słowa same wypływały z jego ust. Ta piosenka była wołaniem o pomoc, o przebudzenie... o miłość. Pojedyncza łza swobodnie spływała po rysującej się wyraźnie kości policzkowej, a czekoladowe oczy szkliły się niewyraźnie. Nagle, jakby coś wyrwało go z nieznanego transu. Wydawało mu się, że przez ułamek sekundy poczuł, jak zimna dłoń słabo ściska jego rękę. Przetarł oczy i spojrzał zdziwiony na śpiącą ciągle Yù. Nie dostrzegł w jej zastygłym obliczu nawet najmniejszej różnicy, dlatego uznał, że to wszystko było wyłącznie wytworem jego wyobraźni... Powrócił więc do cichego nucenia piosenki, która, miał wrażenie, łagodziła jego ból. Pojedyncze nuty układały się w melodię, nad którą jeszcze nie tak dawno pracował w studiu. Łagodne takty wprowadzały go ponownie w stan otępienia. Cóż to?! Znów poczuł uścisk, tym razem odrobinę wyraźniej. Nie mógł się mylić. Nacisnął dzwonek przy łóżku pacjentki, a już po chwili pojawiła się schludnie ubrana pielęgniarka. Uśmiechnęła się do niego współczująco, jakby już wiedziała, co chciał powiedzieć, dodatkowo zbytnio w to nie wierząc. Poprawiła poduszkę "śpiącej królewny" i wtedy dopiero oboje zobaczyli to, czego na pewno się nie spodziewali. Powieki dziewczyny zaczęły delikatnie drgać, by ostatecznie podnieść się do połowy, i choć częściowo odsłonić jej bursztynowe teraz oczy. Po policzku Michaela znów popłynęła łza... Jej usta poruszały się w niemej prośbie o pomoc, a smukłe palce lekko zaciskały się na dłoni mężczyzny.
- Nic nie mów... Musisz teraz odpoczywać - powiedziała pielęgniarka głosem przyjemnym, jednak nie znoszącym sprzeciwu.
- Teraz już musi być dobrze, Yù...



4 komentarze: