niedziela, 24 listopada 2013

Am I scary for You? _2

Plecak z głośnym tąpnięciem wylądował na podłodze, a ona bezwładnie padła na łóżko. Nic nie było w stanie oddać tego, co czuła w tamtej chwili. Stanowczo miała już po dziurki w nosie całej tej durnej szkoły, a zwłaszcza "panny Popularnej". To, że jej ojciec był sławny, dawało jej wszelkie prawa i nieograniczone przywileje u większości nauczycieli. Emma, bo tak właśnie miała na imię nastolatka, nienawidziła tej dziewczyny z całego serca. Być może tamta nie była dla niej złośliwa, lecz sama jej obecność sprawiała, że miała ochotę powiedzieć wszystko, co o niej myśli. Co z tego, że jej ojciec umarł? Zaćpał się i tyle. Przecież wszystkie media pisały, że był uzależniony, więc dlaczego cały świat był tak zaskoczony jego śmiercią? Każdy narkoman, prędzej, czy później przedawkuje. Poza tym, kto by żałował jakiejś tam wypalonej gwiazdy sprzed kilkudziesięciu lat, która w dodatku była oskarżana o pedofilię? Był dziwakiem, dlatego nie zamierzała po nim płakać. Zresztą, jaki ojciec, taka córka. Jackson miała wszystko, czego tylko zapragnęła. Codziennie przychodziła w nowych, markowych ciuchach, nigdy nie brakowało jej kasy na szkolne zbiórki, a gadanym potrafiła przekonać każdego, do słuszności swoich racji. W dodatku często mówiło się o niej w szkole, co najwidoczniej w ogóle jej nie przeszkadzało. Jak to możliwe, żeby taka pusta dziewucha koncentrowała na sobie uwagę wszystkich wokół? Do tego jeszcze tej jej odstawiony chłoptaś, aktor od siedmiu boleści. Gdyby nie przyjaźń z "Parysią", nigdy w życiu nie dostałby żadnej roli. Po jej policzkach popłynęły dwie słone łzy rozgoryczenia. Pociągając nosem, zeszła na dół, do wołającej ją na obiad matki. Opadła na krzesło, a rodzicielka postawiła przed nią parujący talerz, na którym, po raz trzeci w tym tygodniu dumnie prezentował się kawałek przypieczonego kurczaka, łyżka ryżu i surówka z marchewki. Pustym wzrokiem wpatrywała się w przeciwległą ścianę pomalowaną bladożółtą farbą, beznamiętnie grzebiąc widelcem w nieapetycznej papce.
- Dlaczego nie jesz? - zapytała matka, jednocześnie mieszając bulgoczącą głośno zawartość garnka.
- Nie jestem głodna.
- Coś nie tak w szkole?
Dlaczego ona nigdy nie dawała za wygraną? Czy zwyczajnie nie mogła zostawić jej w spokoju? Mocniej ścisnęła sztućce w bladych dłoniach i najspokojniej jak potrafiła, odpowiedziała:
- Wszystko w porządku, mamo. Mogę już iść do siebie?
Matka westchnęła tylko głośno i zabrała posiłek ze stołu. Emma, ze wzrokiem wbitym w czubki swoich butów, przemknęła cicho obok pokoju babki, starając się zbytnio nie hałasować. Nie zamierzała wysłuchiwać kolejnej wiązanki zażaleń posyłanej pod jej adresem, jednak tym razem nie udało jej się tego uniknąć. Przechodząc obok komody w przedpokoju, strąciła stertę gazet, przeznaczonych na makulaturę. Już po chwili, gdy na klęczkach zbierała rozrzucone papiery, w progu niewielkiej sypialni zobaczyła niewysoką, lecz pełną wigoru staruszkę w granatowej sukience z bufami na ramionach.
- Coś ty tu znów narobiła?! Nie potrafisz nawet przejść, nie demolując domu?! Nina! Twoja córka to istny słoń w składzie porcelany! Chodź tu i zobacz ten chlew!
Dziewczyna, zaciskając zęby ze złości pozbierała wszystkie gazety i czym prędzej udała się na górę. Jeszcze długo po zamknięciu drzwi słyszała staruszkę wywrzaskującą różne określenia na nią i jej matkę. Tym razem nie zapłakała. Co więcej, nie zamierzała płakać już nigdy więcej. Z jednej z szuflad w szafie wyjęła srebrną żyletkę i usiadła przy biurku trzymając ją drżącymi dłońmi. Głęboki oddech i do dzieła...Przybliżyła chłodny metal do jasnej skóry i zawahała się. Cholera! Nie była nawet wystarczająco odważna, by zrobić jedno małe draśnięcie. Wściekła do granic możliwości ukryła przedmiot szkolnym piórniku i rzuciła się na łóżko. Skulona w kłębek, z twarzą ukrytą w poduszce przeżywała swój żal, który trawił jej serce. Na krótki moment jej wzrok padł na misia, którego miała od niemowlęcia. Patrzył ze smutkiem na cierpienie swojej jedynej przyjaciółki. Szkoda, że tym razem nie potrafił jej pomóc...



2 komentarze:

  1. Hej !
    Jejku...zaskakujesz mnie coraz bardziej !
    Masz taki talent, że po prostu masakra ! Cudowne to!
    Jestem ciekawa co będzie dalej. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że Michael jeszcze się pojawi ;) Czy to znaczy, że wierzysz, tak jak ja, że Michael żyje, a ta cała śmierć jest tylko mistyfikacją?

    OdpowiedzUsuń