sobota, 30 listopada 2013

Am I scary for You? _4

Obrazy przemykały z prędkością światła. Zapłakana twarz jej matki. Krzyk babki. Zapijaczony głos ojca. Oskarżenia rzucane przez jej nauczycielkę. Martwy Michael Jackson. Jego śpiąca smacznie córka. Shak Ghacha i Michaela Blanks połączeni w namiętnym pocałunku. Zdjęcie USG jej nienarodzonego braciszka... W jednej chwili zerwała się z łóżka, oblana zimnym potem. Szeroko otwartymi oczami szukała w ciemności swojego strachu. Zapaliła niewielką lampkę wiszącą nad łóżkiem i rozejrzała się ponownie. Dopiero, gdy po dłuższej chwili jej oddech się uspokoił, zauważyła leżącego na podłodze pluszowego misia. Podniosła go z najwyższą ostrożnością i pogładziła jego miękkie, beżowe futerko. Przez moment dostrzegła w jego paciorkowych oczach coś dziwnego, jednak tak szybko jak się pojawiło, zniknęło. Wiedziała już dobrze, że nie będzie potrafiła powtórnie zasnąć, a jednocześnie bała się opuścić bezpieczne łóżko.
- Daj spokój... Co może ci się stać we własnym pokoju? - zapytała sama siebie.
Jej stopy dotknęły chłodnej, drewnianej podłogi. Podniosła się powoli i podeszła do okna, z którego widok przysłonięty był teraz gęstą mgłą. Zdawało się, że gdyby wysunąć do przodu dłoń, nie byłoby widać nawet koniuszków palców. Ściągnęła kołdrę z łóżka i zarzuciła ją sobie na plecy, nucąc po cichu piosenkę, która od dawna chodziła jej po głowie. Z przeciwległej ściany patrzył na nią wizerunek jasnowłosego Anioła powieszony tutaj na polecenie jej babki. Nigdy nie przepadała za tego rodzaju ozdobami. Sama nie wiedziała, gdzie i kiedy utraciła dziecięcą ufność i wiarę w Boga. Być może stało się to w momencie zaostrzenia konfliktu z babcią, a może już wcześniej... Była więcej niż pewna, że Bóg nie istnieje, bo przecież gdyby istniał, nie musiałaby cierpieć tak bardzo. On nie pozwoliłby na to... Tymczasem siedziała tu całkiem samotna, przestraszona malującą się czarno przyszłością, za towarzyszy mając jedynie nędznego olejnego Anioła i pluszankę sprzed lat. Dotknęła dłonią jego miękkiego futerka, kładąc ją w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce ukochanej zabawki. Co do...! W jednym momencie odskoczyła jak oparzona. Miś wylądował na podłodze, wpatrzony, nie do końca pustym wzrokiem, w przestrzeń. Jej własne serce łomotało w piersi, a ona wątpiła w wiarygodność własnych zmysłów. W momencie, gdy jej ręka spoczęła na przytulance, poczuła bijące od niego, pulsujące ciepło. Jak to możliwe? Przetarła niedowierzające oczy i ostrożnie zbliżyła się do przyjaciela z dzieciństwa. Jego paciorkowe oczy wyglądały jak dwie gwiazdy, które powoli znikały z nieboskłonu, ustępując miejsca świtowi.
- Chyba jednak powinnam wrócić do łóżka...
Posadziła pluszaka na krześle oddalonym znacznie od łóżka i cichutko wślizgnęła się pod kołdrę, próbując zasnąć.



1 komentarz:

  1. ojojoj!
    Co to może być? wiesz...po przeczytaniu tego rozdziału, mój misiek wylądował w szafie xd
    Czułam się jakbym tam była...twoje opowiadania naprawdę są wspaniałe, tak wciągają.. :) Uwielbiam Cię i z niecierpliwością czekam na kolejną notkę !
    Pozdrawiam
    P.S U mnie nowa.

    OdpowiedzUsuń