niedziela, 22 grudnia 2013

Am I scary for You? _11

Szła szybkim krokiem, niosąc w wypełnionym książkami plecaku śniadanie przygotowane przez matkę, które i tak za chwilę miało znaleźć się w koszu na śmieci. Żyła w ten sposób już od miesiąca i jakoś świetnie dawała sobie radę. Każdego dnia, przed wyjściem z domu, zjadała jeden jogurt naturalny i popijała go kubkiem gorącej herbaty. Codziennie rano wstępowała do sklepiku na rogu, by kupić dwie dwulitrowe butelki wody. To ona miała jej służyć za wypełnienie żołądka do końca dnia. Czy po takiej diecie zauważyła jakieś zmiany? Sześć kilogramów, które zrzuciła nie były dla niej wystarczające. Ciągle miała w głowie obraz swojego okropnego brzucha i grubych ud. Ciągle ubierała się w luźne, powyciągane swetry i bluzy, podarowane jej przez daleką kuzynkę na Gwiazdkę. W szkole już dawno przestali zwracać na nią uwagę, nie była warta nawet tylko, by z niej drwić. Ale już niedługo się to zmieni. Pożałują wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób ją skrzywdzili. Zemsta będzie słodsza, niż wszystkie cukierki i ciastka przez nią odrzucone. Jedna rzecz tylko wciąż ją zadziwiała. Duch tego człowieka, od ich ostatniej rozmowy, nie pojawił się już nigdy więcej. Ciągle zastanawiała się, co było tego przyczyną, ale nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Siedząc już wygodnie, na samym końcu sali, w ostatniej ławce, czekała na przyjście nauczycielki od geografii. Była to starsza kobieta, która pamiętała już lepsze czasy, niż te, w których przyszło jej teraz uczyć rozwydrzone dzieci. Co najdziwniejsze, gdy tylko pojawiała się w jakimś pomieszczeniu, ono momentalnie wypełniało się zapachem mandarynek. Przekrzywione okulary pochodzące jeszcze zapewne z epoki średniowiecza dodawały jej powagi.Od starszych klas zyskała przydomek Dame Mandarine, który pasował do niej idealnie. W sali zapachniało małymi cytrusami, a cała klasa odruchowo się uspokoiła. Na lekcjach tej nauczycielki zawsze było cicho, jak makiem zasiał. Geografia była jednym z najnudniejszych przedmiotów w tej szkole, dlatego dziewczyna ukryła się za siedzącym przed nią Jaden'em i podparła głowę dłonią. Szaro-żółta ściana wydawała się znacznie ciekawsza od mapy Azji wyświetlającej się na białej tablicy. Nagle, tuż obok siebie, na ławce zauważyła lśniącą postać mężczyzny, który bacznie się jej przyglądał. Jego blada twarz jaśniała, jakby promieniami pięknego, lipcowego lata. Wyglądał inaczej, niż gdy widziała go po raz pierwszy. Był ubrany w ciemną marynarkę, krwistoczerwoną koszulę ze srebrnymi spinkami na mankietach i czarne spodnie. Na jego twarzy nie gościł ten urzekający, ojcowski uśmiech. Zamiast tego, jego oczy zdawały się być szkliste i pełne łez, chociaż żadna z nich nie płynęła po jego przejrzystym policzku.
- Emmo... dlaczego to robisz? - zapytał dźwięcznym, brzmiący jak tysiące dzwoneczków, głosem.
- Złaź stąd! - syknęła. - Zaraz wszyscy cię zobaczą!
- Tylko ty możesz mnie dostrzec. Proszę, odpowiedz mi na pytanie.
- Robię co?
- Dlaczego tak bardzo siebie nienawidzisz? Wiem, że przestałaś jeść. Nie możesz tego robić...
- A kim ty jesteś, żeby mówić mi, co mogę robić, a czego nie?!
W jednej chwili wzrok wszystkich spoczął na niej.  Nauczycielka popatrzyła na nią surowo i powiedziała zimnym głosem:
- Proszę się zachowywać, panno Dawson, inaczej będę zmuszona wyrzucić panią z klasy.
- Przepraszam - zwróciła się z udawaną pokorą do pani profesor, a potem już szeptem dodała - Idź sobie, nie potrzebuję pomocy żadnego głupiego anioła stróża. Gdzie byłeś przez ostatni miesiąc, co?
- Cały czas byłem przy tobie, Emmo. To, że mnie nie widzisz, nie znaczy, że mnie nie ma.
- Idź już sobie, rozumiesz mnie?
- Emmo Dawson! Proszę natychmiast opuścić salę lekcyjną!
- Oczywiście, pani profesor.
Dziewczyna zabrała swoje książki i odprowadzana pełnymi pogardy spojrzeniami reszty klasy, wyszła na korytarz. Niezauważony przez nikogo duch, sunął za nią łagodnie. Dziewczyna, z obojętnym wyrazem twarzy, opadła na podłogę i popatrzyła ze złością na jej prześladowcę.
- Zostaw mnie wreszcie w spokoju! Mam już dosyć kłopotów przez ciebie!
- Naprawdę tego chcesz, Emmo? Żebym zniknął?
- Tak!
W jednej chwili jaśniejąca postać po prostu rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając ją sam na sam z własnymi myślami.


3 komentarze:

  1. Kocham !
    KOCHAM !
    K O C H A M!
    Cudne to jest :D wiedziałam że niedługo pojawi się Michael. Pisz nową bo nie wytrzymam.
    Ciekawe co będzie dalej? czy Mike zniknie na zawsze? szczerze? wątpie :D
    Czekam na nową z niecierpliwością :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna dziewczyna ;( Zawsze świetnie wczuwam się w postaci z opowoadań, ale to jest niezłym wyzwaniem ;) Jeszcze nigdy żadne opowiadanie nie robiło się ciekawsze z części na część!!! CUDO!!!
    A tak przy okazji... Właśnie znalazłam ten filmik. Może wprowadzi Cię w świąteczny klimat? :D
    http://www.youtube.com/watch?v=Ks_IbyuCBW4

    OdpowiedzUsuń
  3. http://mostfamousperson.net/ GŁOSUJ NA MJ :)

    OdpowiedzUsuń