środa, 11 grudnia 2013

Am I scary for You? _9

Budzik od dwóch minut nie dawał jej spokoju, odtwarzając tę samą irytującą melodię. Powoli podniosła powieki, oswajając swoje wrażliwe oczy ze słonecznymi promieniami rozświetlającymi jej sypialnię. Niechętnie odrzuciła na bok obejmujące ją ramiona puszystej kołdry i usiadła, by powoli rozbudzić wszystkie zmysły. Za oknem panował jeszcze smutny półmrok, a drzewa pochylały się nieznacznie od łagodnego wiatru. Wstała, żeby uchylić zamknięte okno i wpuścić do środka trochę świeżego powietrza. Chłodne powiewy gładziły jej skórę, wywołując lekkie drżenie. Stając przed lustrem, dziewczyna wzięła głęboki oddech i podciągnęła koszulkę. Popatrzyła z niesmakiem na swój zbyt duży brzuch, który był jej największą zakałą. Nienawidziła swojego ciała z całego serca. Twierdziła, że to w jej wyglądzie leży przyczyna ograniczonych do minimum kontaktów społecznych. Postanowiła to zmienić raz na zawsze. Chociaż próbowała już wielokrotnie różnego typu ćwiczeń i diet, jednak nigdy nie potrafiła wytrwać w swoim postanowieniu. Tym razem będzie inaczej. Zeszła po cichu do kuchni i przeszukała wszystkie szafki. Znalazła w lodówce jogurt naturalny bez dodatku cukru. Nie była jeszcze głodna, dlatego postanowiła, że zabierze go do szkoły. Tymczasem z suszarki wyjęła talerz i rozkruszyła na nim kawałek chleba, po czym postawiła w zlewie. Gdy tylko to zrobiła, niespodziewanie weszła jej zaspana matka, patrząc na nią z niedowierzaniem. Jej córka nigdy nie należała do rannych ptaszków, a teraz stała przed nią w piżamie i uśmiechała się blado.
- A co ty tu robisz?
- Jadłam śniadanie... - powiedziała wymijająco i uciekła do swojego pokoju.
Nina powiodła za nią wzrokiem, po czym zabrała się za przygotowywanie posiłku dla reszty rodziny.
*
Książki miała już spakowane. W starym plecaku nie zabrakło także jogurtu i dwulitrowej butelki wody. Przecież podstawą każdej diety jest picie dużych jej ilości. Przeczesała swoje mysie włosy i związała je mocną gumką w koński ogon. Później poprawiła szkolny mundurek i zabrawszy plecak, zbiegła na dół.
- Idę do szkoły - rzuciła matce na odchodnym.
- Emmo, zrobiłam ci drugie śniadanie.
- Nie trzeba, ja już je sobie przygotowałam. Będę około siedemnastej.
Zamknęła lekko ciężkie drzwi i pobiegła na stację. Przez całą drogę do szkoły nie myślała o niczym innym jak jej przyszłe, wymarzone ciało, do którego pełną parą dążyła od dnia dzisiejszego. Ciekawe, jak długo zajmie jej pozbycie się tego brzuszyska i całego tłuszczu z ohydnych ud. Zastanawiając się, jej głowa mimowolnie się uniosła, podążając za zapachem aromatycznego latte, które ktoś właśnie wypijał. Jej żołądek zareagował silnym pomrukiem, co starała się stłamsić, kuląc się odrobinę w kącie wagonu. Przecież wcale nie jest głodna. Już niedługo brzuch i mózg uświadomią sobie, że nie potrzebują tyle jedzenia, co dotychczas. Rozejrzała się uważnie po wnętrzu metalowej puszki i niemal od razu zwróciła uwagę na długonogą blondynkę stojącą co najwyżej dwa metry od niej. Jej figura była wprost zniewalająca. Była ubrana w obcisłą, panterkową spódnicę i czarną bluzkę ze złotym naszyjnikiem połyskującym na jej szyi. Pomimo odległości, jaka dzieliła ją od powierzchni ziemi, na jej nosie spoczywały przeciwsłoneczne okulary. Na delikatnej ręce zakończonej idealnymi paznokciami wisiała skórzana torebka jednego z najdroższych projektantów. W wolnej dłoni trzymała kubek od Starbucks'a. Jej stopy odziane były w różowe szpilki, przyciągające uwagę każdego z osobna.  Gdy trasa dobiegała końca, a wagon był już prawie pusty, wysiadła z niego, zaraz po tym, jak energicznym krokiem opuściła go owa piękność. Idąc parę metrów za nią, obserwowała ją bardzo uważnie.
- Już niedługo będę wyglądała tak, jak ona. - powiedziała do siebie cicho i nieco pewniejszym krokiem ruszyła do szkoły.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz