wtorek, 11 lutego 2014

Just Good Friends_5

Lustro pokrywała cienka warstwa pary wodnej, która wciąż po części wypełniała łazienkę. Elena, w pozycji leżącej, wygrzewała swoje ciało w gorącej wodzie z dodatkiem aromatycznego olejku różanego. Zwykle ten zapach bardzo ją tłamsił, jednak po ostatniej wizycie u Michaela naprawdę pokochała te kwiaty. Tę zmianę upodobań zawdzięczała ogrodowi wypełnionemu właśnie różami, których woń otaczała spacerujących przez cały czas. Jednak tamte róże były zupełnie inne. Tak świeże, urocze i zniewalające, jak żadne inne, które do tej pory miała okazję podziwiać. Podczas tej długiej kąpieli miała wreszcie chwilę, by zastanowić się nad wydarzeniami ostatnich kilku tygodni. Znajomość osobą tak popularną i wpływową, jak Jackson mogła zagwarantować jej szybki rozwój zawodowy i rozgłos w mediach, co na pewno wpłynęłoby korzystnie na liczbę jej kontraktów. Z drugiej strony widziała w nim człowieka zagubionego, skrzywdzonego przez tak wielu, że aż ciężko było jej uwierzyć, iż wciąż jest w stanie zaufać. Mimo nieczęstych, jednak naprawdę miłych spotkań z nim, zdążyła dostrzec jego dziecięcą naturę, ujawniającą się dopiero wtedy, gdy czuł się swobodnie. Nieśmiałość i niewinność z jaką odnosił się do wszystkich sprawiała, że był osobą, z którą chciało się przebywać. W dodatku nawet w stosunku do swoich podwładnych był sympatyczny i pełen szacunku. Powoli, by zniwelować możliwość zawrotów głowy, podniosła się i ostrożnie wyszła z wanny. Jej smukłe ciało ociekało wodą, a mokre włosy przyklejały się do pięknej twarzy. Owinęła się puszystym, kremowym ręcznikiem i wyszła z łazienki. Po domu roznosił się aromat, przygotowywanego przez jej narzeczonego, sosu pomidorowego. Spaghetti było popisowym daniem Scotta, które dziewczyna naprawdę ubóstwiała, chociaż na jedzenie go nieczęsto mogła sobie pozwolić. Jako modelka musiała pozostać przy swojej wadze, by nie wypaść z obiegu i nie zaprzepaścić rozwijającej się kariery. Wciąż otulona kawałkiem materiału położyła dłoń na ramieniu pichcącego obiad narzeczonego, by po chwili wtulić się w jego plecy.
- Hej, Kochanie... - powiedział Scott czułym głosem. - Jak udała się kąpiel?
- Wreszcie miałam szansę odrobinę się odprężyć. Ta dzisiejsza sesja wykończyła mnie zupełnie.
- Najważniejsze, że się udała. Wyglądałaś zjawiskowo... Zresztą jak zawsze. Jak ty to robisz, że codziennie zakochuję się w tobie od nowa?
Dziewczyna delikatnie ujęła w dłonie jego twarz i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. Dopiero po chwili zauważyła odrobinę sosu pozostałą w kąciku jego warg.  Kawałkiem chusteczki wytarła czerwoną plamkę i uśmiechnęła się do ukochanego. W jego zielonych oczach widziała bardzo wyraźnie swoje odbicie.
- Scotty, wiesz, myślałam sobie ostatnio o Michaelu... Nie sądzisz, że to naprawdę samotny człowiek? - zapytała przeczesując smukłymi palcami jego gęste włosy.
- Myślę, że brakuje mu ludzi, z którymi mógłby po prostu porozmawiać. Kiedy go odwiedzamy, wydaje się być naprawdę radosny.
- Zastanawiam się, dlaczego wybrał nas na swoich znajomych... Przecież każdy chciałby przyjaźnić się z Michaelem Jacksonem...
- Słońce, to, że każdy by chciał, nie znaczy, że każdy powinien. Przyjaźń z takim człowiekiem jest nie lada wyzwaniem. Póki co mamy szczęście, że prasa o niczym jeszcze nie wie. Nie mam pojęcia, jak długo nasza dobra passa będzie trwała.
- Dziś przestraszyłam się samej siebie. Przez moją głowę przeszła myśl, że gdyby media dowiedziały się o naszej relacji z nim, moja kariera ruszyłaby z miejsca... To było naprawdę podłe! Sama nie wiem, jak mogłam pomyśleć o czymś takim.
- Nie obwiniaj się... Najważniejsze jest to, że szybko wyrzuciłaś ten pomysł z głowy. To naprawdę świetny facet i uwierz, że ja też doceniam szansę daną nam przez los. Mam wrażenie, że znajomość z nim będzie dla nas czymś naprawdę wspaniałym.
Objął czule przyszłą żonę i w ciszy rozkoszował się momentem bliskości, dopóki romantycznego nastroju nie przerwał irytująco głośny dźwięk telefonu. Scott niechętnie puścił Elenę i ze zrezygnowaniem pokręcił głową. Dziewczyna, trzymając ręcznik, którym wciąż była okryta, podbiegła by odebrać. Podniósłszy słuchawkę, usłyszała wysoki, dobrze znany jej głos, który mimo wszystko odrobinę ją zaskoczył. 
-Michael? Nie spodziewałam się, że zadzwonisz... Jak się miewasz?
- Wyśmienicie, dziękuję! A co u ciebie i Scotta?
Nie wierzyła własnym uszom, ale on naprawdę wręcz tryskał pozytywną energią. Za każdym razem, gdy się spotykali, wydawał się być trochę przygnębiony. Wrażenie to pogłębiało się podczas rozstań, kiedy stojąc na schodach domu w Neverlandzie, machał im na pożegnanie. Teraz jednak brzmiał, jak człowiek zupełnie szczęśliwy. Nie mogła się doczekać, by wreszcie poznać powód jego świetnego humoru.
- Dziękujemy, u nas wszystko w porządku. Brzmisz bardzo... entuzjastycznie - powiedziała wreszcie, znalazłszy właściwe słowo.- Czy coś się stało?
- Można tak powiedzieć, ale to raczej nie jest rozmowa na telefon.
- W takim razie, może miałbyś ochotę wpaść dzisiaj do nas na kolację?
- Hmm... Sam nie wiem. Czy mielibyście coś przeciwko, gdybym kogoś przyprowadził?
- Oczywiście, że nie! W takim razie widzimy się wieczorem. Masz jakąś kartkę i długopis? Podam ci nasz adres...
- Będę polegał na mojej pamięci - zapewnił, a ze słuchawki popłynął jego słodki śmiech.
- Miejmy nadzieję, że jest słoniowa... Winston St. 7/58.
- Zapamiętałem. Do zobaczenia, Eleno.
Telefon ponownie zamilkł, a ona pozostała ze swoją niezaspokojoną ciekawością. Nie miała pojęcia, kogo zamierzał przyprowadzić Michael. Przez krótki moment pomyślała o jego dobrym przyjacielu, Billu, jednak zaraz uświadomiła sobie, że musiało chodzić o kogoś innego. Podekscytowana, wróciła do kuchni i powiedziała do narzeczonego:
- Zgadnij, kto dzwonił.
- Czyżby nasz cudowny pan Jackson?
- Skąd wiesz?
- Bo zawsze po rozmowie z nim, na twojej twarzy wykwita prześliczny uśmiech. Chyba powinienem być zazdrosny...
- Nie ma potrzeby, najdroższy. Zaprosiłam go dziś do nas na kolację. I wiesz co? Nie przyjdzie sam.
- Zdradził ci, kto będzie jego osobą towarzyszącą?
- Nie mam zielonego pojęcia, ale zapowiada się ciekawy wieczór. Lepiej pójdę się przygotować. Przecież nie będę tak paradować w samym ręczniku...
- Mam nadzieję, Elen. Niektórymi rzeczami nie zamierzam dzielić się z Michaelem!



1 komentarz:

  1. O nie, ja też zaraz umrę z ciekawości, tak jak Elena! Rozdział jak zwykle świetny, nie mogę się doczekać następnego, dodawaj go jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń