- Czego się napijesz, Eleno? - zapytał wystukując o kuchenny blat rytm, który właśnie pojawił się w jego głowie.
- Kawy, jeśli mogę prosić.
- Czyżby ktoś tu się ostatnio nie wysypiał? Martwię się... Coraz częściej widzę cię z kubkiem kawy w ręce...
- Muszę przyznać, że ostatnia sesja wykończyła mnie zupełnie. Teraz po prostu muszę wrócić na właściwe tory, ale to bardzo miłe, że się o mnie troszczysz. Dziękuję, Michael.
- Nie ma sprawy. W końcu od tego są przyjaciele...
Dziewczyna spojrzała na niego oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia. Po raz pierwszy nazwał uczucie, które zrodziło się pomiędzy nimi i z każdym dniem dojrzewało. Miłe ciepło przeszyło całe jej ciało, by zatrzymać się gdzieś w klatce piersiowej i ogrzewać jej serce. Uśmiechnęła się subtelnie, przyglądając się mężczyźnie, który doskonale zdawał sobie sprawę z wypowiedzianych słów i konsekwencji, jakie mogły za sobą pociągnąć. Wyglądał na nieco onieśmielonego, jednak równocześnie pewnego wiarygodności tego wyznania. Elena, chcąc podziękować mu za ofiarowane zaufanie, podeszła i mocno wtuliła się w jego pierś. Jego silne ramiona otoczyły ją i na tę krótką chwilę dały niesamowite poczucie bezpieczeństwa, jakiego przedtem doświadczała tylko wtedy, gdy spędzała czas z ojcem. Poczuła, jak jego duża dłoń miękko gładzi jej złotawe włosy. Wydawało się jej, że jest teraz w innym świecie... Odrealnionym, nierzeczywistym, idealnym... Kiedy wreszcie uwolnili się z uścisku, Michael wrócił do przygotowywania podwieczorku.
- Właściwie, to kiedy Scott wraca z Paryża? - zapytał, po czym podał dziewczynie filiżankę czarnej kawy, a sam napełnił swój kubek gorącym kakao.
- Dopiero za pięć dni. Musi podpisać dokumenty dotyczące mojego kolejnego zlecenia i dobrze zapoznać się z firmą, z którą zamieramy podjąć współpracę.
- Nie będzie ci smutno, samej w pustym domu? Może chciałabyś na ten czas przenieść się tutaj?
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu. Poza tym, na wypadek włamania, ktoś musi być w domu.
- Chcesz mi powiedzieć, że bezpieczniej będzie, jeśli późną nocą ktoś się do was zakradnie, a ty będziesz słodko spała? Nie ma mowy, Eleno... To zbyt niebezpieczne.
- W takim razie mam lepszy pomysł. Ty przeprowadź się do nas... I tak razem ze Scottem nadużywamy twojej gościnności, więc w ten sposób choć w niewielkim stopniu będziemy mogli się zrewanżować. Co ty na to? Taki odpoczynek dobrze by ci zrobił.
- Wiesz, że to nie jest zła idea... Tylko czy Scott nie będzie miał nic przeciwko?
- Żartujesz?! Będzie się cieszył, że nie będę sama przez cały ten czas. A my będziemy mogli na spokojnie zająć się twoimi zaręczynami.
- W takim razie, umowa stoi. Dokończymy podwieczorek, spakuję się, powiem pracownikom co i jak, i możemy ruszać. Bill nas podwiezie.
- W porządku.
"Szykuje się naprawdę wspaniałe pięć dni" - pomyślała Elena upijając łyk gorzkiej kawy. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że zwykły wypadek na drodze może doprowadzić ją do tak niesamowitych wydarzeń. Wszystko, tam na Górze, jest dokładnie zaplanowane już od dawna, tylko ludzie dowiadują się o swoim przeznaczeniu z lekkim opóźnieniem. Była niezwykle ciekawa, co czeka ją w przyjaźni z Królem Popu i kiedy wreszcie przyjdzie jej poznać odpowiedź.
Super opowiadanie!a Blagam zeby Michael byz z Elena i zeby w tym opowiadanie byl naprawde szczesliwy, ale to Twoje opowiadanie i uszanuje kazda Twoja decyzje.
OdpowiedzUsuńPs.czekma z niecierpliwoscia na kolejna notke pozdrawiam Michaelowa :)
Bardzo się cieszę z tego opowiadania, tylko czuję, że te pięć dni nie wyjdzie im na dobre... Pewnie Scott to źle zrozumie, Michael trochę mu podpadnie... A Elena jest bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńTak krócej mówiąc to wszyscy jesteśmy i nadal będziemy z Tobą :) Fanką jestem od dawna, tylko nie zawsze wiem, co napisać w komentarzu... Życzę abyś zawsze miała tak świetne pomysły i spełniała się pisząc!