piątek, 14 lutego 2014

Just Good Friends_7

Siedziała na jednym z wysokich krzeseł w kuchni, przyglądając się krzątającemu się po niej gospodarzowi. Od ostatniej kolacji, na której pojawił się z Brooke Shields minęły ponad dwa tygodnie. To prawda, że zadeklarowała się mu pomóc bez zbędnej zwłoki, jednak obowiązki zawodowe, na ten krótki okres zapanowały nad jej życiem. Teraz, po udanej sesji zdjęciowej do magazynu 'Fashion', miała kilka dni dla siebie, które zamierzała poświęcić na zaplanowanie zaręczyn przyjaciela. Jedynym, czego mogła być pewna, była konieczność przeciągnięcia tego przedsięwzięcia w czasie. Życie nauczyło ją, że zbyt gwałtownie podejmowane, nieprzemyślane decyzje nie prowadzą do niczego dobrego, dlatego pod pretekstem organizacji zaręczyn, miała nadzieję upewnić się, co do uczuć przyszłego pana młodego i jego wybranki. Co prawda, przez te kilka wspólnie spędzonych godzin nie zdążyła wystarczająco dobrze poznać kobiety, z którą zamierzał związać się Michael, ale nie miała najlepszych przeczuć. Wydawało jej się, że Brooke faktycznie jest jego oddaną przyjaciółką, jednak nic ponadto. Nie iskrzyło między nimi, tak jak to się dziać powinno na początku każdej wielkiej miłości. Może było to spowodowane tym, iż znali się od dziecka i nie mieli już czego w sobie odkrywać?
- Czego się napijesz, Eleno? - zapytał wystukując o kuchenny blat rytm, który właśnie pojawił się w jego głowie.
- Kawy, jeśli mogę prosić.
- Czyżby ktoś tu się ostatnio nie wysypiał? Martwię się... Coraz częściej widzę cię z kubkiem kawy w ręce...
- Muszę przyznać, że ostatnia sesja wykończyła mnie zupełnie. Teraz po prostu muszę wrócić na właściwe tory, ale to bardzo miłe, że się o mnie troszczysz. Dziękuję, Michael.
- Nie ma sprawy. W końcu od tego są przyjaciele...
Dziewczyna spojrzała na niego oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia. Po raz pierwszy nazwał uczucie, które zrodziło się pomiędzy nimi i z każdym dniem dojrzewało. Miłe ciepło przeszyło całe jej ciało, by zatrzymać się gdzieś w klatce piersiowej i ogrzewać jej serce. Uśmiechnęła się subtelnie, przyglądając się mężczyźnie, który doskonale zdawał sobie sprawę z wypowiedzianych słów i konsekwencji, jakie mogły za sobą pociągnąć. Wyglądał na nieco onieśmielonego, jednak równocześnie pewnego wiarygodności tego wyznania. Elena, chcąc podziękować mu za ofiarowane zaufanie, podeszła i mocno wtuliła się w jego pierś. Jego silne ramiona otoczyły ją i na tę krótką chwilę dały niesamowite poczucie bezpieczeństwa, jakiego przedtem doświadczała tylko wtedy, gdy spędzała czas z ojcem. Poczuła, jak jego duża dłoń miękko gładzi jej złotawe włosy. Wydawało się jej, że jest teraz w innym świecie... Odrealnionym, nierzeczywistym, idealnym... Kiedy wreszcie uwolnili się z uścisku, Michael wrócił do przygotowywania podwieczorku.
- Właściwie, to kiedy Scott wraca z Paryża? - zapytał, po czym podał dziewczynie filiżankę czarnej kawy, a sam napełnił swój kubek gorącym kakao.
- Dopiero za pięć dni. Musi podpisać dokumenty dotyczące mojego kolejnego zlecenia i dobrze zapoznać się z firmą, z którą zamieramy podjąć współpracę.
- Nie będzie ci smutno, samej w pustym domu? Może chciałabyś na ten czas przenieść się tutaj?
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu. Poza tym, na wypadek włamania, ktoś musi być w domu.
- Chcesz mi powiedzieć, że bezpieczniej będzie, jeśli późną nocą ktoś się do was zakradnie, a ty będziesz słodko spała? Nie ma mowy, Eleno... To zbyt niebezpieczne.
- W takim razie mam lepszy pomysł. Ty przeprowadź się do nas... I tak razem ze Scottem nadużywamy twojej gościnności, więc w ten sposób choć w niewielkim stopniu będziemy mogli się zrewanżować. Co ty na to? Taki odpoczynek dobrze by ci zrobił.
- Wiesz, że to nie jest zła idea... Tylko czy Scott nie będzie miał nic przeciwko?
- Żartujesz?! Będzie się cieszył, że nie będę sama przez cały ten czas. A my będziemy mogli na spokojnie zająć się twoimi zaręczynami.
- W takim razie, umowa stoi. Dokończymy podwieczorek, spakuję się, powiem pracownikom co i jak, i możemy ruszać. Bill nas podwiezie.
- W porządku.
"Szykuje się naprawdę wspaniałe pięć dni" - pomyślała Elena upijając łyk gorzkiej kawy. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że zwykły wypadek na drodze może doprowadzić ją do tak niesamowitych wydarzeń. Wszystko, tam na Górze, jest dokładnie zaplanowane już od dawna, tylko ludzie dowiadują się o swoim przeznaczeniu z lekkim opóźnieniem. Była niezwykle ciekawa, co czeka ją w przyjaźni z Królem Popu i kiedy wreszcie przyjdzie jej poznać odpowiedź.



2 komentarze:

  1. Super opowiadanie!a Blagam zeby Michael byz z Elena i zeby w tym opowiadanie byl naprawde szczesliwy, ale to Twoje opowiadanie i uszanuje kazda Twoja decyzje.
    Ps.czekma z niecierpliwoscia na kolejna notke pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę z tego opowiadania, tylko czuję, że te pięć dni nie wyjdzie im na dobre... Pewnie Scott to źle zrozumie, Michael trochę mu podpadnie... A Elena jest bardzo fajna :)
    Tak krócej mówiąc to wszyscy jesteśmy i nadal będziemy z Tobą :) Fanką jestem od dawna, tylko nie zawsze wiem, co napisać w komentarzu... Życzę abyś zawsze miała tak świetne pomysły i spełniała się pisząc!

    OdpowiedzUsuń