niedziela, 2 marca 2014

Just Good Friends_12

W domu Eleny i Scotta od kilku dni panowała chłodna atmosfera. Odkąd Michael opuścił ich progi, było tutaj dziwnie cicho i spokojnie. Chociaż, wraz z jego wyjazdem, zniknęli także natrętni paparazzi, to w gazetach zdążył pojawić się już niejeden artykuł na temat rzekomego romansu Jacksona z "tajemniczą blondynką". Brukowcom nie umknął również fakt, iż chłopak, narzeczony, bądź też mąż kobiety wiedział o jej super popularnym kochanku, a co więcej akceptował ten chory związek. Na początku mężczyzna zupełnie nie przejmował się nic niewartą pisaniną w śmieciowych gazetach, jednak z każdym dniem ten wątek coraz bardziej mącił mu w głowie. Siedział w ich wspólnej sypialni, na poddaszu, z głową podpartą na dłoni i nieprzerwanie próbował dojść do jakiegoś sensownego wniosku. Wyjeżdżając do Paryża, zostawił tę dwójkę sam na sam na długie 120 godzin, właściwie nie zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami takiej decyzji. A co, jeśli zrodziło się pomiędzy nimi coś więcej, niż zwykła przyjaźń? Pamiętał doskonale proszące oczy jego narzeczonej, kiedy proponowała mu,  by na czas jego nieobecności Król Popu zamieszkał w ich domu. Zgodził się na ten układ, bo wierzył, że z Michaelem będzie bezpieczna i choć odrobinę mniej samotna, jednocześnie zupełnie nie obawiał się w wierność ukochanej. Dopiero teraz zaczynał żałować pochopnie udzielonego przyzwolenia. Właściwie, to nie miał żadnego dowodu obciążającego tych dwoje, jednak w jego głowie ciągle przewijały się obrazy z dnia zaraz po jego przyjeździe. Wymieniane uśmiechy, czułe słówka, uściski. Nie wspominając o tamtym wieczorze, kiedy dziewczyna poprosiła Jacksona na stronę, by coś z nim przedyskutować... Gdy wróciła, nie raczyła powiedzieć mu, czego dotyczyła ich rozmowa. W dodatku ten blask w jej szaroniebieskich oczach, pojawiający się za każdym razem, gdy ktoś wspominał jego imię... Nie zamierzał dłużej znosić tej niepewności. Musiał natychmiast z nią porozmawiać i wyjaśnić wszystkie niedomówienia. 
- Scottie, nie zgadniesz, kto zaprosił nas dzisiaj na kolację! - zaświergotała, zaglądając do sypialni.
- Czyżby Michael?
Jego głos nie był ani smutny, ani pełen złości. Jedyne, co można było w nim wyczuć była ogromna niechęć, widoczna nawet w wyrazie jego twarzy. Nie odwrócił się jednak, by spojrzeć na kobietę, gdy ta przyglądała mu się z niepokojem. Dopiero po dłuższej chwili milczenia odważyła się odezwać.
- Tak, dzwonił Mike... Chciałby spędzić z nami dzisiejszy wieczór w Neverlandzie...
- Z nami? A może raczej z TOBĄ?
- O czym ty mówisz? Coś się stało, kochanie? Brzmisz, jakby coś cię zmartwiło.
- Hmm... Pomyślmy. Moja narzeczona, którą za pół roku mam poślubić, pod moją nieobecność flirtuje z naszym przyjacielem, a kiedy wracam, nawet nie próbuje ukryć tego, co się pomiędzy nimi wydarzyło. Ciekawe, co mogło mnie zmartwić...
- Co za brednie chodzą ci po głowie, Scott? Chyba za dużo naczytałeś się tych głupich gazet. Może powinieneś się zdrzemnąć... - powiedziała, gładząc go delikatnie po plecach.
- Żadne brednie! - krzyknął, dość silnie odtrącając jej rękę. - Mam już dosyć twoich kłamstw, do jasnej cholery! Ile razy jeszcze zamierzasz mnie oszukiwać?! 
- Ty naprawdę myślisz, że mogłabym zdradzić cię z Michaelem?! Przecież nas nic nie łączy!
- Już ja wiem swoje... Przyznaj się, ile razy zerżnął cię w naszym wspólnym łóżku?
Dziewczyna, oniemiała, patrzyła na ten atak furii, rozcierając zbolałą dłoń. Nie wiedziała, skąd jej chłopakowi przyszło to do głowy, jednak nie zamierzała znosić bezczynnie jego oszczerstw. Kiedy tylko przebudziła się z chwilowego amoku, natychmiast wyciągnęła z szafy podróżną torbę i energicznie wrzucała do niej swoje rzeczy.
- Co ty wyrabiasz?
- Jak to co? Wynoszę się stąd! Nie zamierzam tolerować twoich insynuacji. Jeśli wolisz wierzyć mediom, zamiast mnie, to droga wolna! Ale mnie w to nie mieszaj.
Elena spakowała wszystkie najpotrzebniejsze ubrania oraz przybory i w mgnieniu oka opuściła ich wspólną sypialnię. Mężczyzna nawet nie próbował jej zatrzymywać. Siedział, wciąż zwrócony twarzą do okna, wypłukany z uczuć. Nie wiedzieć czemu, nagle roześmiał się na cały głos, jakby na przekór tej niedorzecznej sytuacji. Dopiero kiedy złowieszczy śmiech ucichł, po jego wyraźnie zarysowanych kościach policzkowych popłynęły szare łzy. Wyjął spod łóżka paczkę papierosów i odpalił jednego z nich. Jakoś nie bardzo obchodziło go, że rzucił to świństwo ponad dwa lata temu. Teraz już nic nie było ważne...








1 komentarz:

  1. To się porobiło... Ale ja osobiście chciałabym żeby Elena była z Michaelem, hehe :D

    OdpowiedzUsuń