niedziela, 16 marca 2014

Just Good Friends_17

- Mnie również cieszy twój widok, Mike - powiedziała blondynka, ukazując w uśmiechu rząd bielutkich zębów.
Michael stał, nie bardzo wiedząc, co to wszystko miało oznaczać. Błagalnym wzrokiem patrzył na Elenę, szukając u niej jakichkolwiek wyjaśnień. Jednak ona wydawała się być równie zdezorientowana, a może jednocześnie lekko zirytowana... Trudno było stwierdzić. Z rękoma założonymi na piersi i zaciętym wyrazem twarzy przyglądała się to nieznajomej, to przyjacielowi w oczekiwaniu na reakcję któregokolwiek z nich. Mężczyzna, osuszywszy wilgotną od potu twarz, podszedł do kobiety i zamknął ją w czułym uścisku.
- Tatiano, tak dawno się nie widzieliśmy... Właściwie to odkąd zniknęłaś... - gdy to mówił, jego policzki zaczęły się różowić. - Długo już czekasz?
- Spędziłam tu trochę czasu, ale nie martw się. Bambi świetnie dotrzymała mi towarzystwa. Muszę przyznać, że twój gust co do asystentek znacznie się poprawił. Ona jest naprawdę słodziutka.
- Masz na myśli Elenę? Ona nie jest asystentką... To moja przyjaciółka. Poznaliśmy się, kiedy miałem mały wypadek samochodowy.
- Wypadek?! Boże, nic ci się nie stało? - zapytała, gładząc smukłą dłonią jego policzek.
- Wszystko w porządku, było ślisko i do tego doszła mgła, Billa trochę zarzuciło i uderzyliśmy w drzewo. Na szczęście Elen i jej narzeczony nam pomogli.
- To naprawdę miło z waszej strony, Bambi. A teraz mogłabyś zostawić nas na chwilę samych?
- Eleno, nie musisz...
- W porządku, Michael. Pójdę pogadać z Karen.
- Mądra dziewczynka - skwitowała Tatiana i wzrokiem odprowadziła dziewczynę do drzwi. - No... wreszcie mamy trochę czasu dla siebie...
Stopą ubraną w elegancką, czarną szpilkę przymknęła drzwi garderoby, a jej dłoń powędrowała w kierunku guzików jego koszuli.
- Stęskniłam się za tobą, Mikey...
*
Odkąd drzwi garderoby zatrzasnęły się tuż po jej wyjściu, nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Nie powinna podsłuchiwać, jednak myśl, że Michael został sam na sam z tą księżniczką od siedmiu boleści, nie dawała jej spokoju. By nie złamać swoich zasad, puściła się pędem wzdłuż długiego korytarza, aż wreszcie dotarła do pomieszczenia dla ochrony. Miała nadzieję zobaczyć tam Billa i nie zawiodła się. Masywny mężczyzna siedział przed czarno-białym, przenośnym telewizorkiem i z uwagą śledził relację z ostatniego meczu Lakers'ów. Zapukała w drewnianą framugę.
- Elena? A co ty tu robisz? Nie świętujesz z Mike'iem pierwszego udanego koncertu? - zapytał, nie bez skrytego za żartobliwym tonem podtekstu.
- Wiesz, on chyba woli świętować ze swoją dawną przyjaciółką... Mogę do ciebie dołączyć?
- Jasne... Częstuj się.
Dziewczyna bez skrępowania sięgnęła do paczki cebulowych chipsów, wyrzucając z głowy myśl o diecie, którą powinna zachować. Pochłaniała chrupki na oczach ochroniarza, jeden za drugim. Kiedy przysmak nareszcie się skończył, zgniotła torebkę i rzuciła nią do kosza. Chybiła.
- Cholera! Nawet tego nie potrafię zrobić porządnie.
- Co się stało? 
- Michaela odwiedziła dzisiaj jakaś dziewczyna, Tatiana, o ile dobrze pamiętam. Przylazła tu, jak gdyby nigdy nic i wyrzuciła mnie z garderoby. 
- Powiedziałaś "Tatiana"? Skąd ona się tu wzięła...? 
- Znasz ją? Oświeć mnie, kim jest ta lafirynda, bo do tej pory nikt nie raczył tego zrobić.
- Tak... Ona jest dziewczyną z teledysku do "The Way You Make Me Feel". Kiedy kręciła ten klip razem z Mike'iem, coś się między nimi wydarzyło. Spotykali się przez pewien czas, aż do tamtego koncertu podczas trasy BAD. Tatiana miała zakaz całowania Michaela na scenie, ale coś jej wtedy odbiło i złamała zasady. Od tamtej pory nikt z nas jej nie widział. 
- Świetnie... Najwyraźniej jemu nie przeszkadza, że zostawiła go na lodzie, bo właśnie migdali się z nią w garderobie - rzuciła z gorzkim uśmiechem i podparła brodę dłonią.
- Nie powiem, żebym przepadał za panną Thumbtzen, ale jakoś nie rusza mnie, że jest teraz Michaelem. Za to zastanawiam się, dlaczego ty tak to przeżywasz.
- Ja? Po prostu nie mogę znieść tego, że on tak łatwo daje się wykorzystywać i robić z siebie głupka. Jak można być tak łatwowiernym...
- Wiesz, niemal to samo mówiłem mu, kiedy zaprosił ciebie i Scotta do Neverlandu w dniu, w którym się poznaliśmy.
- Ale przecież my byśmy go nigdy nie skrzywdzili, wiesz o tym.
- Teraz już tak, ale wtedy? Powiedz szczerze, zaprosiłabyś do własnego domu zupełnie obcą osobę?
- No jasne, że nie!
- Widzisz... Dlatego ja też nie byłem przekonany do tego pomysłu. Ale teraz, mogę spokojnie stwierdzić, że jesteś najbardziej porządną osobą, z jaką Michael się zaprzyjaźnił, poza panią Taylor i panią Ross.
- Dzięki Bill... To bardzo miłe z twojej strony - powiedziała i poklepała go po plecach. - Wiesz, chyba już mi przeszło. Ale obiecuję ci, że jeśli ta paniusia zrobi mu krzywdę, to popamięta mnie na długo.






2 komentarze:

  1. No nie, tylko nie Tatiana... Mike powinien jak najszybciej ją spławić, bo ona może źle na niego wpływać... Dziewczyno, kocham Twój styl i pisz jak najszybciej, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!

    OdpowiedzUsuń
  2. jakiś czas temu trafiłam na Twojego bloga, przeczytałam wszystkie notki w krótkim czasie bo jak zaczęłam to nie miałam ochoty skończyć i do dziś nie mogę się otrząsnąć... może i nie napisze nic oryginalnego tak jak moje komentujące poprzedniczki, ale... dziewczyno, masz cholerny i niewyobrażalny talent!
    to jak opisujesz wszystkie sytuacje oraz otaczający bohaterów świat jest niesamowite! nie raz łzy płynęły mi po policzkach jak głupie gdy czytałam Twoje opowiadania. sama próbuję coś tworzyć w naszym blogspotowskim świecie, ale widzę, że muszę się jeszcze sporo nauczyć. byłam na naprawdę wielu blogach o tematyce naszego Guru, ale żaden nawet w połowie nie zbliżył się do Twoich umiejętności. rządzisz, dziewczyno!
    PS. przepraszam, że z mojego komentarza wyszła opera mydlana, mam nadzieję że mi wybaczysz :)

    OdpowiedzUsuń