środa, 19 marca 2014

Just Good Friends_19

Z góry przepraszam za brak poprawności politycznej i wulgaryzmy bohaterki, jednak spróbujcie wczuć się w jej sytuację i zrozumieć jej motywację :). "Poznajcie, zanim osądzicie". Dodam jeszcze tylko, ze odczucia bohaterki nie są moimi własnymi. Jest to tylko kreowana przeze mnie postać. Jeśli zniesmaczyły kogoś jej słowa, to ogromnie przepraszam.
Much L.O.V.E.
Liberian_Girl

Szła, raz po raz potykając się na stopniach schodów. W dłoni trzymała parę niewygodnych szpilek, a drugą ręką podpierała się o drewnianą poręcz. Kompletnie straciła rachubę czasu, ale sądząc po oblewającym niebo ognistą czerwienią słońcu, nowy dzień właśnie się rozpoczynał. Po hotelu spacerowało tylko kilku pensjonariuszy, którzy najwidoczniej mieli problemy z zaśnięciem. Kluczyk wzięty z recepcji, po długich i wyczerpujących negocjacjach, spoczywał teraz w jej torebce. Musiała pokonać jeszcze tylko jedno piętro i wreszcie będzie mogła położyć się w swoim wygodnym łóżku. Niezbyt dobrze zapamiętała, co poprzedniej nocy stało się z Carrie, ale mogłaby przysiąc, że ostatni raz widziała ją, kiedy obściskiwała się z jakąś brunetką wychodząc z klubu. Świetna przyjaciółka. Zostawiła ją wiedząc, że była na prochach i po kilku drinkach... Chociaż tego właściwie mogła się po niej spodziewać. Ta dziewczyna była urocza i przebojowa, ale zupełnie nie potrafiła troszczyć się o innych. Odetchnęła z ulgą, gdy nareszcie wdrapała się na odpowiedni poziom. Z trudem, zmęczona całonocnym szaleństwem, podeszła do drzwi i próbowała trafić kluczem do zamka. Po kilku nieudolnych próbach, sprawiających całkiem sporo hałasu, usiadła na ziemi. Kiedy jej zrezygnowanie osiągnęło apogeum, drzwi ze skrzypnięciem otworzyły się, a ze środka wyjrzał zaspany Michael w bladoniebieskiej pidżamie.
- Elen... Długo cię nie było. Dlaczego tak tutaj siedzisz? - zapytał, przecierając oczy.
- Jak to dlacz... dlaczego. Nie mogłam otworzyć tego cholernego zamka! Lepiej powiedz, co ty tu robisz?
- Oj, Castellano... Nieźle zabalowałaś, nie ma co. Pomyliłaś pokoje, ale to nic...
Nie przejmując się jej niechętnym podejściem do sprawy, z wielką ostrożnością pomógł jej stanąć na nogach i wciąż wspierając, wprowadził do środka. Dziewczyna w jednej chwili opadła na zaścielone łóżko i obdarzyła przyjaciela nieprzytomnym uśmiechem.
- W żżyciu nie zgadniesz, co dziś widziałam.
- Aż boję się pytać...
- Widziałam dzisiaj w klubie moje ex-narzeczonego liżącego się z innym pieprzonym pedałem. Zrrozumiałeś, co po...powiedziałam? Ten cholerny dupek zostawił mnie, dla jakiegoś innego pierdolonego odmieńca.
- Widziałaś Scotta?
- Nie wymawiaj przy mnie jego imienia - powiedziała z pełną powagą, po czym uśmiechając się promiennie, dodała - Ty to jednak jesteś Casanova, Mikey. Na moment zostawić cię samego i już ob... obszściskujjesz się z jakąś panną...
- Bredzisz, moja droga - powiedział, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, rozbawiony zmianami jej nastroju.
- Ja? Ooo nie... Nie wmówisz mi, że tą całą Tatiankę sobie wymyśliłam. Co to, to nie, Jackson.
Mężczyzna zabrał się przegotowanie wody w czajniku, wciąż uśmiechając się na myśl stanu, w jakim znajdowała się jego przyjaciółka, jednocześnie martwiąc się o to, co mówiła o swoim byłym chłopaku. Jeszcze nigdy nie widział jej pijanej i w zasadzie nie spodziewał się nigdy zobaczyć. Nie przeszkadzało mu, że obudziła go w środku pierwszej od dawna nocy, podczas której nie nękała go bezsenność. Cieszył się, że jest cała i zdrowa, chociaż co do tego drugiego w dniu jutrzejszym nie był do końca pewien.
- Wiesz Jackson, najchętniej skop... skopałabym tyłek tej twojej królewnie, za to co ci zrobiła - dziewczyna nie przestawała mówić, mimo iż przychodziło jej to z dużym trudem. - Jak można zostawić takiego śśś...wietnego faceta?
- Elen... Lepiej napij się trochę. Tylko uważaj, bo woda jest gorąca.
Usiadł obok niej i podał jej szklankę z parującym napojem. Mimo ogromnego zmęczenia wciąż się uśmiechała, patrząc na niego szklistymi oczyma. Jej miodowe włosy były w nieładzie, a długa do kolan, obcisła spódnica podwinęła się, odsłaniając jej uda. Mężczyzna okrył ją kołdrą, pod którą jeszcze niedawno odsypiał poprzednie noce, po czym otoczył ramieniem. Dziewczyna zawiesiła swój wzrok na jego głębokim spojrzeniu, by rozmarzyć się na chwilę. Oparła ciążącą jej głowę na jego klatce, oddychając miarowo.
- Kocham cię, Michael - szepnęła i odpłynęła w krainę sennych marzeń.









2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc, cieszę się, że Scott okazał się takim, jakim jest i że Elena już na pewno nie będzie z nim w związku :D Pozostaje jeszcze tylko spławić Tatianke i sielanka może się zacząć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! wiedziałam, że chodzi o Scott'a. Elena pod wpływem? jakoś to mi do niej nie pasuje, to przecież taka grzeczna dziewczynka :D
    cóż, co do ostatnich słów Eleny... myślę, że to jest to co Mike chciał od niej usłyszeć już dawno :)
    pozdrawiam, redhead.

    OdpowiedzUsuń