- Dzień dobry - powiedział rozespanym głosem, pozwalając słodkiemu uśmiechowi zagościć na jego twarzy. - Już wstałaś?
- Dochodzi południe. Czas najwyższy, nie uważasz?
Podziwiał czarną sukienkę opinającą jej smukłe ciało. Wciąż trudno mu było uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Śmiało mógł pokusić się o stwierdzenie, iż nigdy przedtem nie przeżył czegoś tak wspaniałego. I, szczerze powiedziawszy, już nie mógł doczekać się powtórki.
- Masz na dziś jakieś plany? Bo z chęcią spędziłbym ten dzień z tobą, Dani.
Uśmiechnęła się. Wyglądała tak cudownie, gdy się uśmiechała... Rude loki w lekkim nieładzie tylko dodawały jej uroku. Odciągnął kołdrę i poklepał zachęcająco pustą przestrzeń na łóżku.
- Wróć do mnie, proszę.
Pragnął w tej chwili wtulić się w nią i zapomnieć o wszystkim innym. Rozgrzać swoje jej ciałem, a jeśli tylko będzie chciała, spędzić w ten sposób resztę swoich dni. Dziewczyna pochyliła się nad nim, roztaczając wokół słodki, kwiatowy zapach. Była już tak blisko, na wyciągnięcie ręki... Nim zdążył ją uchwycić, złożyła krótki pocałunek na jego ustach i zniknęła w łazience. Chyba nici z porannego przytulania - pomyślał. Chcąc, nie chcąc, zwlókł się z łóżka, nagość osłaniając jedwabną kołdrą. Przystanął przy szafie, by z odpowiedniej perspektywy przyjrzeć się miejscu, w którym wczoraj zaznał niebiańskich rozkoszy. Pościel w zupełnym nieładzie zdawała się być najlepszym świadectwem udanej nocy, wprawając go, niestety, w swego rodzaju dumę. Tak, wiedział, że to głupie, ale na ten widok nie mógł powstrzymać uśmiechu. Jednak wystarczył jeden szczegół, by wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Szkarłatna plama odcinała się od białego prześcieradła, nie pozwalając oderwać od siebie wzroku. Stał tak, zahipnotyzowany, przez dobrych kilka minut, dopóki z transu nie wyrwało go skrzypnięcie drzwi łazienki.
- Będę się zbierać, ale mogę wpaść wieczorem, jeśli masz ochotę - powiedziała, poprawiając szminkę w kącikach ust. - Michael... Coś się stało?
Bez słowa wskazał na krwawy ślad na pościeli. Patrzył, jak na jej policzki wpływa lekki rumieniec, tylko przydający uroku jej bladej zwykle twarzyczce.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że... nie robiłaś tego nigdy przedtem? - zapytał, z trudem dobierając słowa.
- A co by to zmieniło? Chciałam to zrobić, więc zrobiłam. Było ci źle ze mną?
Stała tak, nieco naburmuszona, jak dziewczynka, opierając ręce na biodrach. Brwi nieznacznie zbliżyły się do siebie, a na czole powstały malutkie zmarszczki.
- Nie! Nie o to mi chodzi. Dani... Wiesz przecież, że było cudownie, ale... Gdybym wiedział... Sam nie wiem. Byłbym delikatniejszy.
- Nic złego mi się nie stało. Jestem już dużą dziewczynką, Michael. To jak? - zapytała, nagle zmieniając ton nie do poznania. - Mogę wpaść dziś wieczorem?
Nie odpowiedział. Zamiast tego objął ją od tyłu, przybliżając usta do jej ucha. Jego ciepły oddech łaskotał jej szyję, podczas gdy on odgarnął niesforne pasemko i zanucił cichutko:
Could you be the most beautiful girl in the world... It's plain to see
You're the reason that God made a girl
Normalnie pięknie, tylko na jak długo? Kiedy ona wyskoczy mu z tym planem tego całego biznesmena? Kurde, muszę sobie zapisać, żebym sprawdziła jego nazwisko. Jestem pewna, że tak cudnie być nie może. No przecież ona jest zła! :D A przynajmniej tak mi się wydaje albo... Dobra, zły jest ten cały biznesmen.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Weny!
dziś krótko : cud, miód i orzeszki xD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, redhead.
P.S. korzystne odświeżenie bloga, jak dla mnie super, a na dodatek w końcu mogę dodawać komentarze na tablecie i otwiera mi się normalnie ;-)
Opowiadanie super :D
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wiem co napisać :D
Życzę weny!!! :D