piątek, 3 października 2014

Lie To Me In A Whisper_17

Wiem, wiem... Dwa tygodnie przerwy to trochę dużo, ale muszę się Wam przyznać, że moja wyobraźnia ma się coraz gorzej, dlatego boję się, że praca nad kolejnymi częściami może wyglądać podobnie. Mam nadzieję, że wybaczycie mi poziom tekstów, które wstawiam tu od jakiegoś czasu, a także brak konsekwencji w publikowaniu. Na prawdę Was przepraszam.
Liberian_Girl


Przestronny, zimny salon wypełniały dźwięki wypływające spod palców rudowłosej piękności. Klawiatura pianina poddawała jej się zupełnie, pozwalając na powstanie melodii tak naprawdę płynącej z jej serca. Każda nuta przepełniona była żalem, poczuciem winy i dziwną tęsknotą, o którą nigdy by się nie podejrzewała. Coś się w niej zmieniło... W drugim końcu pomieszczenia, przy hebanowym stoliczku, państwo Triscedorowie popijali białe wino, rozkoszując się chwilą. Gdy improwizowana kompozycja dobiegła końca, dziewczyna ubrana w długą, białą suknię, podobna do greckiej boginki, stanęła przed nimi, czekając na dalsze instrukcje. Starszy mężczyzna z cichym brzękiem odstawił kieliszek i przemówił głębokim jak studnia głosem:
- Danielle, spędziłaś u Jacksona cały weekend. Powiedz, udało się znaleźć to, czego szukałaś?
- On jest czysty, Charles. Przeszukałam jego studio nagrań, sypialnię, gabinet. Nawet pokoje dzieci. Musisz zrozumieć, że nic na niego nie znajdziesz.
Mężczyzna wstał z miejsca, stanowczo górując nad nią wzrostem. Przybliżył swoją do jej twarzy tak, iż prawie stykali się nosami, wycedziwszy przez zaciśnięte zęby:
- Moja mała, zdaje się, że zapomniałaś o bardzo ładnym powiedzeniu: "Daj mi człowieka, a ja znajdę paragraf". Nie ma ludzi bez skazy, a jeśli tacy istnieją, trzeba pomóc im się ubrudzić.
Jego paluchy zaciskały się na jej szczęce zaznaczając coraz wyraźniejsze, czerwone plamy. Miała wzrok wbity w podłogę, bojąc się wypowiedzieć choćby jeszcze jedno słowo. Wystarczył jeden fałszywy ruch, by sprawy potoczyły się dla niej niekorzystnie.
- Wiesz, wpadłem na pewien pomysł, a ty pomożesz mi w jego wykonaniu. I radzę ci się postarać, bo inaczej będzie to moja ostatnia prośba do ciebie. Rozumiemy się?
- Mhm.
Nareszcie puścił jej twarz, pozostawiając zaczerwienienia i tępy ból. Stała, czekając na dalsze polecenia i bojąc się choćby drgnąć. Ramiączko białej sukni opadło smutno, a czerwona szminka na jej ustach rozmazała się w prawym kąciku. Triscedor machnął lekceważąco ręką, tym samym dając dziewczynie do zrozumienia, by nie pokazywała się mu już dzisiaj na oczy. Posłuszna piękność, z głową pokornie opuszczoną, odeszła do swojej sypialni na górze.
*
- Hej, przystojniaku - powiedziała, całując go na powitanie.
Michael, zupełnie zaskoczony jej widokiem, nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Przyszła tu, jak gdyby przed paroma dniami nie oświadczył jej się znienacka i jak gdyby nie odmówiła mu, najzwyczajniej uciekając. Teraz stała tu, jeżeli to możliwe, piękniejsza niż zwykle, obdarzając go kolejnymi pocałunkami, pachnącymi kwiatami i nutką czekolady. Obcisłe jeansy opinały się na jej długich, kształtnych nogach, a spod bawełnianej bluzeczki w kolorze miętowym wystawało kusząco czerwone ramiączko biustonosza. Białe ząbki połyskiwały w półuśmiechu, a oczy skrzyły się tak samo, jak podczas pierwszej, wspólnie spędzonej nocy. Długie, rude włosy raz po raz przeczesywała dłonią, czekając, aż jej ukochany wreszcie przebudzi się z pierwszego szoku, jakiego doznał na jej widok.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha... Przyszłam nie w porę?
- Nie, nie... Oczywiście, że nie - nareszcie udało mu się odezwać. - Przecież wiesz, że możesz wpadać, kiedy tylko chcesz. Wejdź.
Niewyobrażalne szczęście wypełniło go od palców u stóp do koniuszków włosów, materializując się w cudownym uśmiechu. Musiał wziąć ją w ramiona raz jeszcze, by poczuć ponownie ciepło jej ciała i naprawdę uwierzyć, że ma ją tu przed sobą. Całej scenie, zza jego pleców przyglądała się dwójka maluchów, jedno wręcz zachwycone wizytą nowej "cioci", drugie widocznie obrażone na cały świat. Danielle przywitała się z obojgiem, przy czym dziewczynka, jako jedyna zwróciła uwagę niewielką torbę sportową, stojącą samotnie w progu, pominiętą wśród wszechobecnej radości.
- Po co ta torba?
- Paris, to było niegrzeczne...
- Nic nie szkodzi, Michael. Właściwie to chciałam z tobą porozmawiać... Mogłabym się u was zatrzymać na trochę?
- Jasne, Dani! Możesz zostać, ile tylko chcesz. Chodźmy na górę, pomogę zanieść ci rzeczy.
Wziął na ramię ciężką torbę i ujął jej delikatną dłoń, prowadząc na górę, do swojej sypialni. Zdążył jeszcze tylko poprosić Grace, by rzuciła okiem na dzieci i zniknął na piętrze razem ze swoją ukochaną. Biegli, śmiejąc się jak nastolatki, którym udało się znaleźć krótką chwilę dla siebie. Kiedy wreszcie wpadli do pokoju, mężczyzna delikatnie ułożył ją na łóżku i zaczął czule pieścić pocałunkami jej szyję. Dziewczyna wiła się, umykała jego dłoniom i ustom, nie przestając się uśmiechać.
- Michael... Daj spokój. Dzieci na dole czekają.
- W porządku, ale wieczorem już mi się nie wywiniesz.
Podniósł się, jeszcze raz kradnąc jej całusa i patrzył na nią z rękoma opartymi na biodrach. Jego wzrok z rozanielonej dziewczyny przeniósł się na tobołek, który przywiozła ze sobą z willi Triscedorów. Przykucnął, chcąc pomóc jej rozpakować torebkę...
- Nie ruszaj tego!
Gdy otworzył ją, zauważył, że oprócz ubrań, wnętrze wypełniało kilka płyt CD, luzem włożone kartki ze zdjęciami i dwa magazyny dla dorosłych. Patrzył, jak oniemiały, na to co miał przed sobą, próbując wydobyć z siebie głos. Dziewczyna wbiła wzrok w ziemię, starając się za wszelką cenę uniknąć jego spojrzenia. Pojedyncze łzy płynęły jej po policzkach.
- Danielle... Możesz mi wyjaśnić, co to, do jasnej cholery, ma być?!
Odpowiedziała mu jedynie cisza.





2 komentarze:

  1. No nie... Od początku nie lubiłam tej całej Danielle. Jak mogła zrobić coś takiego? Rozumiem, że to pewnie ten Triscedor ją do tego namówił, ale przecież wcale nie musiała przynosić tych rzeczy... Mam nadzieję, że Michael w końcu przejrzy na oczy. Tymczasem życzę weny i do następnego rozdziału, pisz jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  2. A! A! A! Triscedor! Już wiem jak on się nazywa, ha! Znaczy się, wiedziałam, ale napisać nie potrafiłam. ;_; Ale ja nie o tym, tylko o Danielle... Zastanawia mnie jedno. Dlaczego ona od nich nie ucieknie? Przecież może... Na przykład do Michaela, prawda? Może od nich uciec w każdej chwili, wcale nie musi z nimi mieszkać i się ich słuchać. Więc wnioskuję, że ona chce z nimi mieszkać i chce im usługiwać. I dodatkowo jeszcze chce, aby Mike nie był już taki "święty", że tak to ujmę. Nie rozumiem jej. Ok, na pewno go nie kocha... Choć kto wie... Może coś tam do niego czuje.
    Tylko co teraz? Michael przejrzy w końcu na oczy? Oby.
    Świetny rozdział!
    Weny i aby następny pojawił się szybciej!

    OdpowiedzUsuń