piątek, 28 listopada 2014

This Is Not It_11

- Tutaj, po lewej mamy bibliotekę, dalej salon, pokoje gościnne, łazienka... A tutaj mamy kuchnię - wskazywała dłonią poszczególne pomieszczenia, prowadząc za sobą przyjaciółkę sprzed lat. - Pana Jacksona jeszcze nie ma, pojechał na spotkanie, ale za chwilę powinien wrócić i wtedy będziesz mogła z nim porozmawiać. Dzieci są teraz w szkole... Chciałabyś może o coś zapytać?
Sarah rozglądała się z zaciekawieniem po pięknej willi, zapisując w pamięci wygląd każdego zakątka. Szczerze powiedziawszy, po Królu Popu spodziewała się czegoś bardziej spektakularnego, na miarę bajkowego Neverlandu, jednak ta klasyczna harmonia i prostota pozytywnie ją zaskoczyły. Najchętniej zostawiłaby Kai i zakradła się do liczącej całe mnóstwo tytułów biblioteki... Zaszyć się tam i zapomnieć o bożym świecie. Właśnie o tym marzyła, jednak głos przewodniczki przywołał ją do rzeczywistości.
- Hej... Jesteś tam?
- Słucham?
- Pytałam, czy... - przerwał jej rumor dobiegający z salonu. - Aha, Pan Jackson już jest. Chodź, przedstawię cię.
Kobieta pociągnęła towarzyszkę za rękę, prowadząc do hallu głównego. Sarah poczuła, jak serce głucho łomocze jej w piersi, sporadycznie podchodząc pod samo gardło. Michael Jackson był jej idolem, gdy była jeszcze nastolatką i mieszkała w... Nie ważne. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Nie była już przybłędą, a dziecinna fascynacja zmieniła się w zwykły szacunek okraszony, może tylko odrobiną sentymentu. Chociaż ciężko będzie po tylu latach spojrzeć w oczy swojej pierwszej platonicznej i wyidealizowanej miłości... Tuż przed nimi do salonu, z którego docierały do nich dźwięki prowadzonej tam rozmowy, wpadł czekoladowy labrador, poszczekując i radośnie machając ogonem.
- Kenya! Siad! - odezwał się wysoki, dziecinnie brzmiący głos.
Andrews nie wierzyła własnym oczom. Na podłodze, z nogami w siadzie skrzyżnym siedział mężczyzna ubrany w ciemnogranatowy garnitur z marynarką całkowicie rozpiętą, spod której widać było biały t-shirt. Na jego szyi połyskiwał srebrny łańcuszek, a długie, jak na faceta, czarne i proste włosy układały się jak w reklamach najdroższych szamponów. Tak, tak... Kiepskie porównanie, ale tylko takie w tamtej chwili przyszło jej do głowy. W promiennym uśmiechu pokazywał śnieżnobiałe zęby, jednocześnie próbując opanować liżącego go po rękach i twarzy niesfornego psa. Dopiero, gdy usłyszał ciche chrząknięcie swojej kucharki, podniósł się z podłogi, otrzepał ubranie i posłał obu paniom czarujący uśmiech, nieco dłużej zatrzymując wzrok na gościu.
- Panie Jackson, to jest właśnie Sarah Andrews, o której panu opowiadałam...
- Dzień dobry - wyciągnął do niej wyjątkowo dużą dłoń. - Bardzo miło mi panią poznać. Kai mówiła o pani w samych superlatywach.
- Całkowicie niesłusznie... To zaszczyt pana spotkać.
- Proszę nie być tak skromną. Słyszałem, że pani kuchnia zachwyca kreatywnością, ale też wspaniałym smakiem. Ale może przejdźmy na "ty"? Skoro będziemy razem mieszkać...
Na chwilę uśmiech spełzł z twarzy wszystkich zebranych. Pan domu, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z popełnionego faux pas, poczuł, jak jego policzki płoną, choć nikt nie był w stanie tego dostrzec spod grubej warstwy podkładu.
- Przepraszam, miałem na myśli...
- Oczywiście, rozumiem - odpowiedziała, może odrobinę zbyt szybko. - Sarah.
Z kolei teraz to ona wyciągnęła rękę w jego stronę. Uścisnął ją niezbyt mocno, ale pewnie, starając się ukryć zawstydzenie w spojrzeniu błyszczących, czekoladowych oczu. Kobieta zapatrzyła się w nie, przez dłuższą chwilę nie zdając sobie sprawy z otaczającej ją rzeczywistości. Dopiero, gdy mężczyzna przymknął powieki, czar prysł, a ona powróciła do żywych.
- Michael. Miło będzie mi gościć panią i pani rodzinę w moim domu. Dołączą do pani dwie córki, prawda?
- Tak, tak. I moja teściowa. Nie możemy zostawić jej samej.
- Nie ma problemu. Kai, pokazywałaś już Sarah pokoje? Te cztery sypialnie na dole.
- Tak, panie Jackson.
- A więc - ponownie kierując swoje słowa do gościa - kiedy mogłaby się pani wprowadzić?
W salonie zapanowała cisza, nieprzerwana nawet pojedynczym szczeknięciem uroczego labradora. Kobieta, zastanawiając się nad odpowiedzią, raz po raz zakładała za ucho luźne pasmo długich loków. Miała przy tym tak nieodgadniony wyraz twarzy, że pochłonęła całą uwagę gospodarza.
- Myślę, że w przyszłym tygodniu będziemy gotowe.
- To świetnie... Kai zostawia nas pod koniec tego tygodnia, ale te parę dni będziemy sobie musieli jakoś poradzić sami... Zresztą, moja droga, łamiesz mi serce, opuszczając nas - mówiąc to, uchwycił w swoje dłoń szefowej kuchni. - Dzieci cię kochają.
- Mnie też żal jest wyjeżdżać, ale sam pan wie, że w życiu trzeba się spełniać... Taka propozycja może się już więcej nie powtórzyć.
- Wiem, wiem, kochana... Po prostu sobie żartuję. Nie miałbym serca cię zatrzymywać. Sarah, czy Kai mówiła ci, dokąd nam ucieka?
- Dostałam szansę przejęcia restauracji  w Nowym Jorku. Trzy gwiazdki, cudowny zespół... Czego chcieć więcej?
- Gratuluję - powiedziała dawna przyjaciółka, nie bez uznania. - Przepraszam, ale chyba muszę już iść.
- Oczywiście, nie będziemy cię dłużej zatrzymywać. Dziękuję, że zechciałaś poświęcić swój czas i przyjechałaś. Mam nadzieję, że ci się tutaj spodoba.
- A ja dziękuję za propozycję i tak ciepłe przyjęcie. Pozostaniemy w kontakcie.
Najpierw odwróciła się do Kai i zamknęła ją w uścisku, a chwilę potem wyciągnęła rękę w kierunku Michaela, by się pożegnać, jednak ogromnie się zaskoczyła. Zamiast uścisnąć jej dłoń, objął ją i przytulił, przekazując energię, jakiej nigdy przedtem nie poczuła.
- Jedź bezpiecznie. Niech Bóg cię błogosławi...

4 komentarze:

  1. Oo więc Sarah bd mieszkać u Mike'a? Ale fajnie! Już tylko czekam, aż się w sobie zakochają! Haha xD Tylko.. Jaka będzie reakcja reszty rodzinki? O Leah i babcię ( zapomniałam jej imienia ^^), ale ciekawe, co na to Anne? Jak zareaguje? Czy polubi Michaela? Czy on zniesie jej kłótnie z siostrą? Haha, pytań dużo, a odpowiedzi na razie zero xD
    Czekam na nexta, Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. O Leah i babcię się nie matrwię,... *
    Co ja dzisiaj tak dużo błędów robię? ;-)
    Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna notka ! ! :) Nie mogę się doczekać dalszej ich znajomości :D Jak będą mieszkać razem i w ogóle ;) !! :D Zapraszam Cię do mnie : http://mjniezapomniana-cassie.blogspot.com/ Pozdrawiam ! Angelika

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie przeczytałam i tak sobie to czytam, czytam słuchając jednocześnie mojej wielkiej miłości i ideału, ha. I o dziwo nie był to Michael tylko Aerosmith, i mój idealny Steven Tyler. Wybacz, Mike (albo raczej Steven, bo Jackson jest ważniejszy...).
    Ale przechodząc do rozdziału - Kai odchodzi, bo dostała propozycję. Przez cały czas, kiedy czytałam, zastanawiałam się co z Kai, właśnie. Całe szczęście się dowiedziałam, bo inaczej bym Cię tu nękała. No, ale dobrze Sarah i jej córki + teściowa się wprowadzają do Michaela, a Steven w tym czasie mnie morduje swoim głosem. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale mam nadzieję, że jakoś się to ułoży.
    Teraz muszę iść, z psem. Zakładam swoją ciepłą bluzę i odchodzę (nie, bluza wcale nie jest z logiem Aerosmith, nie..). Do następnego!

    OdpowiedzUsuń