środa, 5 listopada 2014

This Is Not It_4

Dziś miał nadejść ten wielki dzień. Dziś miał wreszcie uwolnić się od smutnego padołu ziemskiego i wyruszyć w podróż ku prawdziwemu poznaniu Boga. Czyż nie na to czekał przez całe swoje życie? Jednak teraz, gdy dzieliło go od tego zaledwie kilka chwil, zrobiłby wszystko, by pozostać tutaj, wśród najbliższych. Byli tu wszyscy, których pokochał przez te pięćdziesiąt lat danych mu przez Pana. Bilety wstępu na memoriał dostało nawet kilkudziesięciu fanów, których oglądał teraz z góry. Właściwie, to najdziwniejsze, czego kiedykolwiek doświadczył - oglądać własne pożegnanie. Było też kilka osób, których wolałby już nigdy więcej nie widzieć, jednak, czy Jezus nie kazał wybaczać?Teraz już nic nie jest w stanie go zranić. Nie zabrakło całej rodziny, najbliższych, choć tak nielicznych przyjaciół i ludzi, którzy najzwyczajniej chcieli złożyć mu hołd. On jednak patrzył tylko na dzieci, które, raz po raz zalewając się łzami, uspokajała jego młodsza siostra Janet. Próbował się do nich zbliżyć, dotknąć, utulić i wyszeptać wprost do ucha, że wszystko będzie dobrze, jednak za każdym razem przenikał przez nich, powodując dreszcze i ponowny wybuch płaczu. Wieczór już prawie dobiegał końca, gdy po wielu wzruszających przemowach i występach artystów największego formatu, na scenę weszli jego bliscy, witani gromkimi brawami. Kiedy sala ucichła, nastąpiło krótkie spięcie w sprzęcie nagłaśniającym, a potem swoją mowę rozpoczął Jermaine, która była dość zwięzła, ale szczera i wzruszająca. Następnie oddał mikrofon Marlonowi. Przy jednej z krótkich anegdot dotyczących ich wspaniałego brata, zebrani wybuchnęli gromkim śmiechem, po chwili jednak ukradkiem ocierali spływające po ich policzkach łzy.
- Zastanawiam się, ile bólu może przyjąć człowiek. Może teraz zostawią cię w spokoju. Wiecie... Zawsze istnieje powód decyzji podejmowanych przez Boga, czasami po prostu nie potrafimy go dostrzec lub zrozumieć. Mam do ciebie jedną prośbę, Michael... Jedną prośbę, abyś przytulił naszego brata... mojego bliźniaczego brata, Brandona... Abyś uścisnął go ode mnie... Kocham cię, Michael i będę za tobą tęsknił...
Marlon próbując powstrzymać szloch wpadł w ramiona rodziny, pozostawiając mikrofon nadzorującemu wszystko Jermainowi. Cała ceremonia dobiegała końca, jednak wydawało się, że ukochana siostra zmarłego, najmłodsza z Jacksonów - Janet zechce jakoś podsumować to, co zostało już powiedziane. Jednak zamiast niej, przy statywie wyższym od niej samej, stanęła jedenastoletnia Paris, kurczowo ściskając wisiorek zawieszony na szyi. Duch jej ojca zupełnie nieświadomie zacisnął dłoń na czymś, co emanowało niesamowitym ciepłem. To złamane serce, czyli druga połowa naszyjnika podarowana mu przez córkę na pożegnaniu, tuż przed pogrzebem. Kiedy sala wreszcie ucichła od wykrzykiwanych słów otuchy dla odważnej dziewczynki, Paris przemówiła:
- Chciałam tylko powiedzieć... Od momentu, kiedy się urodziłam... tatuś był najlepszym ojcem, jakiego moglibyście sobie wyobrazić... I chciałam tylko powiedzieć... że go bardzo kocham...
Łzy nie pozwoliły jej powiedzieć nic więcej. Wtuliwszy zapłakaną buzię w pierś ciotki, została otoczona opiekuńczymi ramionami pozostałych członków rodziny, znikając w grupowym uścisku. Kiedy brawa ponownie zamilkły, Jermaine podziękował za obecność wszystkim zebranym i opuścił scenę wraz z rodzeństwem i bratankami. A więc to już ten moment... Pora zniknąć, bez oglądania się za siebie. Dzieci będą musiały sobie jakoś bez niego poradzić, chociaż będzie im bardzo ciężko. Najważniejsze jest to, że miały siebie i tego nic nie mogło im zabrać. Ostatni raz spojrzał na trzy ukochane nad życie istoty, po czym poczuł jak odpływa w nicość. Świetlista plama, powiększająca się z każdą chwilą zdawała się zbliżać do niego, pochłaniając wszystko wokół. Czy aby chwila rzeczywiście była tylko chwilą? A może całymi godzinami, bądź latami, przez które czekał, by nareszcie spotkać się z Bogiem? Światło oślepiło go, wypełniając chłodem do szpiku kości... Nie do końca tak sobie to wyobrażał.








2 komentarze:

  1. I ja też sobie tego tak nie wyobrażałam. Wcale nie chciałam, żeby Michael umarł, ale przecież Ty masz w tym jakiś cel, prawda? Teraz wszyscy będą za nim tęsknić, a Ty masz jakiś plan, o którym na razie pojęcia nie mam, ale chcę jak najszybciej się o nim dowiedzieć! I więcej nie pisz czegoś tak smutnego, bo... Bo naprawdę dziwnie było mi to czytać, prawie się popłakałam.
    Dziękuję i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, teraz płaczę i nwm, co napisać.. Dziewczyno, naprawdę, potrafisz poruszyć za serce.... Po prostu piękne.
    Mam nadzieję, że dalsze rozdziały bd bardziej szczęśliwe, choć po tym co się stało będzie ciężko.... Tak więc, czekam na next.
    Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń