- Zastanawiam się, ile bólu może przyjąć człowiek. Może teraz zostawią cię w spokoju. Wiecie... Zawsze istnieje powód decyzji podejmowanych przez Boga, czasami po prostu nie potrafimy go dostrzec lub zrozumieć. Mam do ciebie jedną prośbę, Michael... Jedną prośbę, abyś przytulił naszego brata... mojego bliźniaczego brata, Brandona... Abyś uścisnął go ode mnie... Kocham cię, Michael i będę za tobą tęsknił...
Marlon próbując powstrzymać szloch wpadł w ramiona rodziny, pozostawiając mikrofon nadzorującemu wszystko Jermainowi. Cała ceremonia dobiegała końca, jednak wydawało się, że ukochana siostra zmarłego, najmłodsza z Jacksonów - Janet zechce jakoś podsumować to, co zostało już powiedziane. Jednak zamiast niej, przy statywie wyższym od niej samej, stanęła jedenastoletnia Paris, kurczowo ściskając wisiorek zawieszony na szyi. Duch jej ojca zupełnie nieświadomie zacisnął dłoń na czymś, co emanowało niesamowitym ciepłem. To złamane serce, czyli druga połowa naszyjnika podarowana mu przez córkę na pożegnaniu, tuż przed pogrzebem. Kiedy sala wreszcie ucichła od wykrzykiwanych słów otuchy dla odważnej dziewczynki, Paris przemówiła:
- Chciałam tylko powiedzieć... Od momentu, kiedy się urodziłam... tatuś był najlepszym ojcem, jakiego moglibyście sobie wyobrazić... I chciałam tylko powiedzieć... że go bardzo kocham...
Łzy nie pozwoliły jej powiedzieć nic więcej. Wtuliwszy zapłakaną buzię w pierś ciotki, została otoczona opiekuńczymi ramionami pozostałych członków rodziny, znikając w grupowym uścisku. Kiedy brawa ponownie zamilkły, Jermaine podziękował za obecność wszystkim zebranym i opuścił scenę wraz z rodzeństwem i bratankami. A więc to już ten moment... Pora zniknąć, bez oglądania się za siebie. Dzieci będą musiały sobie jakoś bez niego poradzić, chociaż będzie im bardzo ciężko. Najważniejsze jest to, że miały siebie i tego nic nie mogło im zabrać. Ostatni raz spojrzał na trzy ukochane nad życie istoty, po czym poczuł jak odpływa w nicość. Świetlista plama, powiększająca się z każdą chwilą zdawała się zbliżać do niego, pochłaniając wszystko wokół. Czy aby chwila rzeczywiście była tylko chwilą? A może całymi godzinami, bądź latami, przez które czekał, by nareszcie spotkać się z Bogiem? Światło oślepiło go, wypełniając chłodem do szpiku kości... Nie do końca tak sobie to wyobrażał.
I ja też sobie tego tak nie wyobrażałam. Wcale nie chciałam, żeby Michael umarł, ale przecież Ty masz w tym jakiś cel, prawda? Teraz wszyscy będą za nim tęsknić, a Ty masz jakiś plan, o którym na razie pojęcia nie mam, ale chcę jak najszybciej się o nim dowiedzieć! I więcej nie pisz czegoś tak smutnego, bo... Bo naprawdę dziwnie było mi to czytać, prawie się popłakałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i czekam na następny.
Matko, teraz płaczę i nwm, co napisać.. Dziewczyno, naprawdę, potrafisz poruszyć za serce.... Po prostu piękne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dalsze rozdziały bd bardziej szczęśliwe, choć po tym co się stało będzie ciężko.... Tak więc, czekam na next.
Lolkaaa