wtorek, 9 grudnia 2014

This Is Not It_14

Jedwabna pościel, wyglądająca tak zachęcająco w świetle słonecznego popołudnia, teraz leżała zwinięta w bezładny kłębek obok łóżka. Sarah, z ręką pod głową, usiłowała znaleźć odpowiednią pozycję, która nareszcie pozwoliłaby jej na zmrużenie oka, przynajmniej na krótką chwilę. Ściany wydawały jej się puste, mimo powieszonych na nich obrazów, a pozłacane elementy komody błyszczały złowieszczo w mroku. Jak długo jeszcze przyjdzie jej się tak męczyć, zanim nareszcie zaśnie? Dusiła się tutaj. Potrzebowała zaczerpnąć świeżego powietrza... Wymknęła się z sypialni i nie zapominając zamknąć za sobą drzwi, podążyła schodami na dół, prosto do salonu. Wskazówki zegara wiszącego nad wygasłym już paleniskiem zatrzymały się dokładnie na godzinie wpół do czwartej, a przez duże okno do środka wpadał srebrny blask ćwiartki księżyca. Odsunąwszy delikatny, biały materiał zasłon, uchyliła drzwi prowadzące na taras, pozwalając, by chłodne, nocne powietrze owiało ją całą. Gdy jej nagie stopy dotknęły lodowatej, kamiennej posadzki, wzdłuż kręgosłupa przebiegł jej silny dreszcz. Mimo to postawiła kolejny krok w noc rozświetloną pojedynczymi gwiazdami. 
- Widzę, że nie tylko ja nie potrafię zasnąć - usłyszała głos dobiegający z zupełnie zacienionej strony tarasu.
- Michael? Co ty tu robisz?
- To samo, co ty. Próbuję sobie znaleźć miejsce. Wszystko jest lepsze, niż przewracanie się z boku na bok w wielkim łóżku.
- I dlatego siedzisz na dworze, w środku nocy, dodatkowo w taki straszny ziąb i całkowicie po ciemku?
- Gwiazdy służą mi za światło. Poza tym, kto powiedział, że noc jest od spania? Nie, nie, proszę państwa, noc jest właśnie od niszczenia sobie życia. Od analiz tego, co było już i tak zanalizowane milion razy. Od wymyślania dialogów, na które i tak nigdy się nie odważymy. Noc jest od tworzenia wielkich planów, których i tak nie będziemy pamiętać rano. Noc jest od bólu głowy do mdłości, od wyśnionych miłości.
- Skądś znam te słowa... - powiedziała, stopniowo zbliżając się do ledwie widocznej postaci usadowionej na wielkiej poduszce.
- Oskar i pani Róża Erica-Emmanuela Schmitta. Jeśli chcesz, odstąpię ci mój koc.
- Ach tak, rzeczywiście... Bardzo dziękuję, ale chyba nie będę ci przeszkadzać. Po prostu wrócę do siebie i...
- Dlaczego nie możesz zasnąć? - zapytał, nie pozwoliwszy jej dokończyć.
Popatrzyła na niego, a jej oczy zalśniły wśród nocy, jak dwa płomienie świec pośród ciemności. Nie potrafiła odpowiedzieć. Tak wiele wspomnień kłębiło się w jej głowie, tak wiele spraw, które powinny być już dawno zamknięte, a jednak wciąż powracają, rozdrapując zabliźnione rany. Szczelniej okryła się cienkim szlafrokiem i zajęła miejsce obok mężczyzny.
- Pierwsza noc w nowym miejscu nie należy do najłatwiejszych...
Mimo braku światła, dostrzegła jego spojrzenie, pełne smutku i zrozumienia. Gdy ponownie, tym razem bez słów, zaoferował jej koc, przyjęła go z wdzięcznością, powstrzymując kolejny dreszcz wstrząsający jej ciałem. Byli wystarczająco blisko, by czuć ciepło swoich ciał pośród chłodu nocy, lecz na tyle daleko, aby nie poczuć swojego dotyku. W powietrzu przesyconym wonią wieczornego deszczu poczuła też zapach orchidei, nieco przytłaczający, ale jednocześnie niewiarygodnie przyjemny. Ich oddechy, zupełnie przypadkowo, wyrównały się brzmiąc jak jeden, akompaniując świerszczom w ich nocnej symfonii. Liście drzew i kwiatów w ogrodzie poruszały się na wietrze z taką gracją, jak pary tańczące walca wiedeńskiego na najwspanialszym balu. Gdyby przymknęła powieki, była pewna, że mogłaby usłyszeć szelest sukni wystrojonych dam. A może nawet ich cichy chichot podczas wykonywanego przez ich partnerów kolejnego piruetu? W tej samej chwili lekki podmuch poruszył zawieszone pod dachem tarasu srebrne dzwoneczki, których subtelna melodia zabrzmiała zupełnie jak kobiecy śmiech.
- To naprawdę cudowne miejsce... - dodała, a w jej głosie tylko uważny słuchacz usłyszałby ledwie zauważalne westchnienie zachwytu i dziwnej tęsknoty.
- Też tak sądzę. Lubię sobie tutaj czasem znikać i łudzić się, że nikt nie wie, gdzie mnie szukać. Oczywiście Paris już dawno odnalazła moją kryjówkę... Ona też przesiaduje tutaj bardzo często. To miejsce ma w sobie coś magicznego.
- Mogę o coś zapytać?
- Noc jeszcze nie zdjęła swojej maski, więc żadne pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi.
- Twoja córka wcale nie poczuła się źle, prawda? Po prostu nie chciała nas tutaj...
Jego oczy, wcześniej wpatrzone w upstrzone gwiazdami niebo, teraz patrzyły na nią, jakby pochłonęły cały złoty blask nocnych świateł. Pasmo czarniejszych niż noc włosów opadało mu na policzek, jak gdyby nawet ono chciało być blisko niego. Co dziwniejsze i ona także pragnęła niego się przybliżyć. Ten człowiek miał w sobie coś takiego... Emanował niesamowitym blaskiem i ciepłem, choć na zewnątrz ich oddechy zmieniały się na mrozie w białe obłoczki.
- Paris już taka jest, że bardzo nie lubi zmian. Poza tym ten wiek też nie jest zazwyczaj dla człowieka najłatwiejszy, co oczywiście zupełnie jej nie usprawiedliwia. Porozmawiam z nią na ten temat jutro rano.
- Nie ma sprawy... Moja Leah też nie zachowała się w porządku, ale myślę, że z czasem ułożą sobie wszystko w głowach i dostrzegą, jak niemądre to było z ich strony.
- Może masz rację.
Poczuła na swojej, jego dłoń. Nie znali się zbyt dobrze, a mimo to nie cofnęła ręki.
- Zmarzłaś - powiedział, jakby nie rozmawiał z dorosłą kobietą, a małą dziewczynką. - Chyba pora już wracać do środka. Co za dużo, to niezdrowo.
Pomógł jej wstać, a potem, służąc swoim ramieniem, odprowadził do salonu. Zatrzymali się przy schodach, gdzie musiało dojść do rozstania. Sypialnia Jacksona mieściła się na parterze. W świetle pojedynczej lampy, która zapaliła się, gdy tylko weszli do środka, wyglądali dojrzalej, bardziej niedostępnie, niż w blasku gwiazd. Tutaj nie było już miejsca na zwierzenia.
- Nie martw się, nie powiem o tym nikomu - obiecał, kładąc sobie dłoń na sercu. - Śpij dobrze.
Odpowiedziała mu skinieniem głowy, pozwalając, by jego wzrok towarzyszył jej aż do momentu, gdy zniknęła na szczycie schodów.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że takie krótkie, ale fajne :)
    Sarah i Mike coraz bliżej siebie, coraz bliżej, na takie momenty właśnie czekałam najbardziej! ;-) i może Paris zaprzyjaźni się z Leah? Są chyba w tym samym wieku, więc możliwe :)
    Czekam na nexta, Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jakoś romantycznie się zrobiło, ha...
    Sarah już się wprowadziła i teraz zaczyna się to, na co chyba wszyscy czekaliśmy. To coś, co ma stać się pomiędzy Michaelem a Sarah. Tak, tak, no raczej każdy tego oczekiwał i pragnął. Może ten ich związek, który jeszcze nie istnieje, ale to tylko szczegół, sprawi, że Leah i Paris się polubią...? Choć może zdziałać przeciwnie. I raczej to ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna, niestety. No ale można zawsze pomarzyć, prawda?
    Króciutko, ale chyba nawet dłużej niż inne, poprzednie rozdziały, a to już coś. Ja tu cały czas czekam na to coś, co ma się tu zrodzić, niecierpliwie.
    To do następnego, kochana Liberian_Girl.

    OdpowiedzUsuń
  3. o mateczko! jak dawno mnie tutaj nie było.... proszę, nie bij :(
    przepraszam, tyle tylko mogę powiedzieć...
    ale jak widzę Ty nie wychodzisz z wprawy, moja droga :)
    i nawet nowy image.... fiu fiu ^^ zacnie!
    czekam na next'a, baju ;*
    redhead.

    OdpowiedzUsuń